wtorek, 11 kwietnia 2017

Joanna Opiat-Bojarska "To koniec, Anno"



Joanna Opiat-Bojarska „To koniec, Anno”, Czwarta Strona 2017, ISBN 978-83-7976-634-5, stron 448

Anna dochodzi do siebie po niedawnych przeżyciach, które na dłuższy czas wyłączyły ją z życia, głównie tego zawodowego. Teraz jest gotowa na powrót, ale nie spodziewa się, że w czasie jej nieobecności pojawił się ktoś, kto „wypracował” sobie pozycję w firmie i zrobi wszystko, by pozbyć się Rogozińskiej. Takie zdanie zdaje się podzielać szef dziennikarki, który zleca jej przygotowanie reportażu o pracy ratowników medycznych pracujących w pogotowiu. Ci nie są zbyt chętni do współpracy i otwierania się przed kimkolwiek. Z Anną kontaktuje się też Kapelusznik, odsiadujący karę w więzieniu. Mężczyzna twierdzi, że ma informacje, które mogą zapobiec pewnym zbrodniom. Czy Rogozińska złapie się na ten haczyk? Jaki cel ma Kapelusznik? Jak poukładają się relacje Anny z Łukaszem, który ciągle chce więcej i więcej?

Całkiem niedawno miałam na tapecie „Niebezpieczną grę”, drugi tom serii z psycholog Aleksandrą Wilk, nową bohaterką Joanny Opiat-Bojarskiej, którą pisarka powołała do życia w „Grze pozorów”. Wcześniej poznałam „Słodkich snów, Anno” oraz „Zaufaj mi, Anno”, dwa tomy cyklu o dziennikarce, która niewpuszczona drzwiami, wchodzi oknem. I jeśli mam być szczera, przystępując do lektury „To koniec, Anno”, przez dłuższą chwilę musiałam sobie powtarzać, że to nie jest książka o Aleksandrze, że teraz czytam o Annie. Czyżby wynikało to stąd, że Aleksandra Wilk jest dla mnie bohaterką o wiele wyrazistszą i bardziej zapadła mi w pamięć? Na to chyba wychodzi, choć jednocześnie mam wrażenie, że obydwie te postaci są do siebie bardzo podobne. Generalnie przebojowe i energiczne, nawet jeśli czasem los rzuca im kłody pod nogi; nie boją się niczego i będą walczyć – o siebie czy najbliższych, jeśli ktoś wejdzie im w drogę.

Annę z poprzednich części zapamiętałam jako kobietę bardziej zadziorną. Teraz miałam odczucie, że trochę złagodniała, że trudne doświadczenia i otarcie się o śmierć jednak trochę ją zmieniły. Co nie oznacza, że całkowicie stępiła pazurki i że przestała omijać życiowe czy zawodowe wyzwania. Twardy charakter nie pozwala jej odpuścić tematu pogotowia, który kazano jej zgłębiać, nawet jeśli i fizycznie, i psychicznie będzie miała coraz częściej dosyć. Wiedząc, w jaki sposób pracuje Opiat-Bojarska, jak mocno stawia na realizm swoich fabuł, mam pewność, że ten wątek jest bardzo bliski rzeczywistości. Autorka wspomina, że odbyła kilka dyżurów z ratownikami, a dzięki temu dała nam możliwość zajrzenia tam, gdzie chyba nikt nie chce zaglądać: do dyspozytorni czy do wnętrza karetki; pokazała, jak wygląda interwencja czy większa akcja ratownicza oraz codzienność osób niosących pomoc. Z jednej strony cenne to doświadczenie, ale z drugiej chyba lepiej poprzestać tylko na takiej znajomości z tą akurat dziedziną medycyny.

„To koniec, Anno” wciąga. Ale nie jest to nic dziwnego, bo tak właśnie pisze Joanna Opiat-Bojarska. Intryguje, zaciekawia, angażuje, porusza, rozbudza napięcie. Kolejny raz sięga do mrocznych, ludzkich instynktów i jak zwykle trafia w punkt. „To koniec, Anno” to mocne zakończenie trylogii i chyba najlepsza jej część. Brawo. 

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona. 

http://czwartastrona.pl/

12 komentarzy:

  1. Ostatnio bardzo spodobało mi się opowiadanie Joanny Opiat-Bojarskiej w antologii "Rewers", więc zapragnęłam poznać też jej powieści. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Autorka pisze naprawdę świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ja też, głównie z uwagi na bliskość do rzeczywistości.

      Usuń
  4. Zwrócę uwagę na tę książkę, zapowiada się interesująco. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam tej serii ani pióra autorki.
    PS Tak z ciekawości - czemu podajesz ISBN książki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skrzywienie zawodowe:) A gdyby ktoś chciał korzystać z katalogów bibliotecznych i szukać po ISBN-nie, to będzie miał jak znalazł;)

      Usuń
  6. Już przeczytałaś? Wow! Ja dopiero planuję i cieszę się, że tak pozytywnie ją oceniasz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiła na wolniejszą chwilę i szybko poszło;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.