Liliana Fabisińska „Zielarnia nad Sekwaną”, Filia 2017, ISBN
978-83-8075-228-3, stron 544
Nina jest wściekła. Czuje się oszukana przez najbliższe
sobie osoby, czyli swoje siostry. Ściągnęły ją do Paryża, miasta, które miały
przez całe życie omijać z daleka. Przyznać im jednak trzeba, że pretekst
wybrały dobry: zaangażowanie najmłodszej Konstancji w sprawy i rozwój ich
rodzinnej firmy, SIS-4; mało czego Nina tak pragnęła jak tego, by Kostka
wreszcie zaczęła żyć ich wspólnymi sprawami, a nie tylko problemami swoich
kotów. Prawdziwy powód wyjazdu mniej się Ninie podoba, pod każdym względem, a
już tym bardziej, gdy zostaje oskarżona... o morderstwo. Zdjęcia z monitoringu
sugerują, że Nina była w różnych miejscach, z różnymi osobami, ale to przecież
niemożliwe, żeby czegoś takiego nie pamiętała. Ktoś próbuje jej bardzo
zaszkodzić, Nina prosi więc o pomoc Natalię, którą z Paryżem łączą piękne
wspomnienia.
Ogromnie przywiązałam się do Niny i Natalii. Czas spędzony
na poznawaniu ich perypetii dostarczył mi mnóstwa czytelniczych wrażeń. Mam też
takie odczucie, że jakkolwiek wszystkie części stoją na najwyższym poziomie
fabularnym i stylistycznym, to jednak różnią się w wydźwięku. Dla mnie „Sanatorium...”
było najbardziej rozrywkowe i zabawne, zagwarantowało mi najwięcej uśmiechu,
natomiast „Zielarnię...”, jako tę, w której większość wątków znajduje swój
finał i zostają ujawnione liczne sekrety, odebrałam jako odrobinę smutną. Fakt,
nie ma mowy o braku happy endu, ale jednak trochę łez przyszło bohaterkom
wylać. Hm, ale jeśli spojrzeć na pewne wydarzenia z innej perspektywy, można
dojść do wniosku, że może one też były potrzebne? Na pewno bez nich życie
mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej, ale czy wtedy Natalia i Nina byłyby tymi
samymi osobami, jakimi są teraz? Tego nie wiemy.
„Zielarnia...” koncentruje się na relacjach między siostrami
Drop. Ich więź jest jedyna w swoim rodzaju, bo ukształtowało ją to samo
traumatyczne wydarzenie: dzieciństwo z matką nie dość że alkoholiczką, to
jeszcze wielbicielką francuskiej monarchii. Dorosłe dzieci alkoholików, tym
właśnie są siostry Niny, a każda z nich wybrała inny sposób na radzenie sobie z
sytuacją i przetrwanie. I to on zaważył także na postępowaniu po osiągnięciu
pełnoletności, na podejściu do świata i ludzi. Więzi rodzinne wpłynęły także na
losy Natalii; ta postać będzie musiała zmierzyć się ostatecznie z historią,
którą przez pół wieku wypierała z pamięci. Tu muszę przyznać, że naprawdę nie
wpadłam na to, co wymyśliła autorka – a przecież fakt, który mam na myśli, nie
był jakoś wybitnie trudny do ogarnięcia; można było pewne rzeczy połączyć. Ale
tym większe brawa dla pisarki. I jeszcze ten sposób, w jaki o tym
poinformowała: jedno zdanie i bach, taka bomba. Aż musiałam wrócić i przeczytać
to jeszcze kilka razy.
Żal się rozstawać z Natalią i Niną, ale na szczęście Liliana
Fabisińska nie zarzeka się, że to już koniec. „Na razie”, to te dwa kluczowe
słowa, bo kto wie, może jeszcze kiedyś te jedyne w swoim rodzaju bohaterki
powrócą. Czy bym tego chciała? Oczywiście, że tak, a najbardziej jestem
ciekawa, jak będzie się układało Ninie z... o tym cicho sza, zajrzyjcie do
książek z tego cyklu. Nie pożałujecie.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Filia.
Ta przygoda czytelnicza jeszcze przede mną, przyjemnie się zapowiada. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Przyjemnie to mało powiedziane;)
UsuńZnam tylko Sanatorium... :)
OdpowiedzUsuńCzas to zmienić:)
UsuńCały cykl jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńAż Ci zazdroszczę tych wrażeń:)
UsuńNa razie nie mam w planach tego cyklu, ale nie skreślam go całkowicie.
OdpowiedzUsuńI dobrze, bo wydaje mi się, że to powieści w Twoim guście:)
UsuńUwielbiam literaturę polską, ale jeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki. Intryguje mnie ta seria, więc na pewno rozejrzę się za pierwszym tomem.
OdpowiedzUsuńNa pewno jej proza wciąga, właśnie przyniosłam sobie z biblioteki "Śnieżynki".
Usuń