sobota, 1 kwietnia 2017

Sarah Pinborough "Co kryją jej oczy"



Sarah Pinborough „Co kryją jej oczy”, Prószyński i S-ka 2017, ISBN 978-83-8097-083-0, stron 400

Louise pewnego wieczoru poznaje w barze mężczyznę. Już dawno nie czuła się tak dobrze, jak w towarzystwie Davida. Szybko wychodzi na jaw, że David jest nie tylko jej nowym szefem, ale i ma żonę. Jednak gdy poznaje także Adele, rodzi się między nimi bliskość i zalążki przyjaźni. Ale czy romansowanie z mężem przyjaciółki to dobry pomysł? Louise wie, że nie, choć nie potrafi wyrzec się spotkań z Davidem. Niedługo później zaczynają się dziać rzeczy, które coraz bardziej niepokoją Louise. Kobieta zostaje wciągnięta w rozgrywki między małżeństwem, które nie są dla niej jasne. Dochodzi do wniosku, że jest manipulowana, tylko przez które z małżonków?

„Co kryją jej oczy” jest promowana jako książka o zakończeniu, którego nie domyśli się najbardziej nawet przenikliwy czytelnik i które, mówiąc kolokwialnie, wyrywa z butów. Trzeba przyznać, że taka forma promocji okazała się bardzo skuteczna, bo sama dałam się skusić i z niecierpliwością kończyłam inną lekturę, byle tylko zacząć tę. Nie powiem, że przepadłam bez reszty dla świata, ale bez wątpienia powieść angielskiej pisarki czytało mi się bardzo dobrze.

Najkrócej można by powiedzieć, że fabuła sprowadza się do manipulacji. A ponieważ opowieść snują na zmianę Adele i Louise, trudno początkowo ocenić jednoznacznie, kto jest tym „złym”: Adele czy David. Dopiero z czasem upewniamy się, kto naprawdę pociąga za sznurki. W grę wchodzi jeszcze przeszłość i jakaś tajemnica, która ma łączyć Adele i jej męża. Do tej części powieści nie mam najmniejszych zastrzeżeń, Pinborough naprawdę się postarała. Szczególnie dobitnie pokazała huśtawkę nastrojów, jaka staje się udziałem Louise jako osoby manipulowanej. I pytanie tylko, czy to ona była mocno podatna na robienie jej wody z mózgu, czy po prostu dostała się w szpony prawdziwego mistrza w tej dziedzinie.

W moim przypadku schody zaczynają się, jeśli chodzi o ten reklamowany epilog. Rzeczywiście, w życiu bym na coś takiego nie wpadła, choć starałam się czytać tak, by domyślić się prawdziwego scenariusza. Ale to, co zaserwowała nam autorka, nie postało mi w głowie. Ale jednocześnie ja tego nie kupuję, nie przekonuje mnie to rozwiązanie zupełnie. Ogólnie miał to być thriller psychologiczny, ale jest nim – przynajmniej w mojej ocenie – tylko do pewnego momentu, bo potem mamy takie w sumie nie wiadomo co...Nie chcę użyć tego słowa, ale jednak użyję: epilog jest trochę głupkowaty. To znaczy pod względem rozwoju akcji, tropów podsuwanych przez pisarkę, to, co zrobiła, było prawdziwie genialne. Ale jednak głupkowate. Trochę szkoda, bo w jakimś stopniu poczułam się lekko rozczarowana.

Paradoksalnie rzecz biorąc, „Co kryją jej oczy” polecam właśnie z uwagi na zakończenie. Dacie się zaskoczyć, tego jestem pewna, ciekawe tylko, jak ocenicie to, co się stało. Ale i tak, powieść Sarah Pinborough jest dla mnie utworem z dużym potencjałem trochę zmarnowanym przez epilog – myślę, że bez szkody dla fabuły w gatunku thrillera można było pokusić się o coś innego. Ale to, rzecz jasna, odczucie subiektywne.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka. 

http://www.proszynski.pl/

10 komentarzy:

  1. Przyznam, że dla samego zakończenie bym się skusiła na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze, chętnie poznałabym Twoją opinię.

      Usuń
  2. To zakończenie wzbudza wiele emocji. Jedni są zachwyceni, inni czują się oszukani, ale jedno jest pewne - zaskoczeni są wszyscy. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, można zbierać szczękę z podłogi:)

      Usuń
  3. Książkę już mam w swojej domowej biblioteczce, więc to tylko kwestia czasu, kiedy zabiorę się za jej czytanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak mnie ciekawi, co powiesz o epilogu:)

      Usuń
  4. Zaintrygowałaś i zachęciłaś mnie tym głupkowatym zakończeniem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fajnie, mam nadzieję, że przeczytasz i napiszesz, co o nim sądzisz:)

      Usuń
  5. Właśnie mam za sobą 150 stron tej książki. Jedno jest pewne - ta historia wciąga! Jest tajemnicza, a autorka nie podaje wszystkiego na tacy, tylko każe czekać, wodzi za nos, podaje jakąś informację, zaostrzając tylko apetyt, jednocześnie nie drążąc dalej. Jestem bardzo ciekawa tego zakończenia!

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.