Katarzyna Bonda „Lampiony”, Muza 2016, ISBN
978-83-287-0383-4, stron 640
Źle się dzieje w Łodzi. W mieście coraz częściej dochodzi do
pożarów i wybuchów. Bezpiecznie nie mogą się czuć ani bezdomni, ani tym
bardziej cudzoziemcy. Na mieszkańców kamienic złym okiem łypią czyściciele i
inni chętni, by wyłudzać majątki. Kto wie, czy w mieście nie pojawili się także
prawdziwi terroryści. To wszystko ma ogarnąć Sasza Załuska, profilerka, którą
jako cywila przyjęto do pracy w gdańskiej policji. Wątki się mnożą, sprawa
coraz bardziej się komplikuje, zamiast rozjaśniać i prowadzić do złapania
winnych. Życie prywatne Saszy również dalekie jest od ideału, ale z alkoholem
nadal wygrywa.
Patrząc z czysto technicznego punktu widzenia, to nadal jest
ta dobrze mi znana Bonda. Książkę, mimo jej rozmiarów, czyta się błyskawicznie
i po prostu świetnie. Mnie nie przeszkadza to, co czasami jest autorce
wytykane, czyli że jej książki są trochę „przegadane”. Jednak tym razem nie do
końca mi to odpowiadało. Chyba z dwóch powodów. Pierwszym jest to, że na tle
mocno rozbudowanych wydarzeń w nieznacznym stopniu zaistniała sama Sasza. Albo
mówiąc inaczej: za mało było Saszy w powieści o Saszy. Przynajmniej ja to tak
odebrałam. Odniosłam wrażenie, że to Załuska była tłem, a nie planem pierwszym.
Można powiedzieć również tak, że „Lampiony” mają inną, główną kobiecą bohaterkę
– jest nią Łódź. Tu trzeba autorce oddać sprawiedliwość, że miasto w jej ujęciu
żyje i pulsuje nieustającym rytmem. Ale nie mogę nie wspomnieć jeszcze o tym,
jak dramatycznie skończył się „Okularnik”, a co za tym idzie – chyba nie będzie
przesadą, jeśli napiszę, że to na wątek Ducha czekałam się najbardziej. A gdy
już przyszło co do czego – bo na wyjaśnienia pisarka kazała trochę poczekać, pierwsze
strony poświęcając czemu innemu – zastosowane rozwiązanie wydało mi się
takie... zwyczajne. Niby się cieszyłam, ale nie wiem, czy nie zabrakło mi
czegoś bardziej „walącego” po emocjach.
Drugi powód, związany właśnie z tą nikłą obecnością Saszy,
wiąże się z zagadką, nad którą pracuje profilerka. Tu z kolei muszę się znów
odwołać do drugiej części, bo w niej całokształt sprawy, związanej z historią
Polski, po prostu mnie zafascynował, ciekawił i ogólnie przeżywałam go bardzo;
znaczenie miało również to, że była to najbardziej osobista fabuła z
dotychczasowego dorobku Bondy. „Lampiony” już mnie tak nie emocjonowały, nie do
końca potrafiłam się zaangażować; takie to wszystko było zbyt wymyślne, jak dla
mnie.
Nie będę zaprzeczać, że „Okularnikiem” Katarzyna Bonda, w
mojej opinii, bardzo wysoko postawiła sobie poprzeczkę i przez to oczekiwania
wobec „Lampionów” poszybowały po samo niebo. Nie twierdzę, że to jest zła
książka; na pewno doceniam, kolejny raz, ogrom pracy, jaki włożyła w nią
pisarka, tym bardziej że z tego jest znana i nigdy nie idzie na łatwiznę, bo
fuszerki i ona raczej nie występują w jednym zdaniu. Powieść najbardziej
awanturnicza i nieobliczalna, jak mówi o niej sama Bonda, nie do końca trafiła
w mój gust, ale podkreślam, że jest to ocena wyjątkowo subiektywna. Biorąc pod
uwagę epilog niniejszej powieści, myślę sobie, że następna, „Czerwony Pająk”,
już na pewno sprosta moim oczekiwaniom. A przynajmniej bardzo bym tego chciała.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.
Trochę przegadana jest, ale Łódź potrzebowała takiej właśnie książki.
OdpowiedzUsuńDo sposobu przedstawienia Łodzi nic nie mam, gdyby więcej było Saszy, to może bym się nie czepiała.
UsuńBardzo rozsławiona jest ta książka, ale ja na razie nie mam jej w planach, gdyż to jest kontynuacja, a ja jeszcze nie znam poprzednich tomów.
OdpowiedzUsuńW sumie ten tom, pomijając wątek Saszy, można by czytać osobno, ale jednak lepiej w kolejności, więc rozumiem.
UsuńKsiążkę przeczytałam bardzo szybko, a do recenzji wcale usiąść nie mogłam, Niby się podobało, niby wszystko ok, ale Saszy za mało, a sama zagadka kryminalna jakaś taka wydumana. Końcówka jednak zrobiła swoje i wydaje mi się, że "Czerwony pająk" może być najlepszą książkę z serii.
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie, tydzień się zbierałam do pisania. Co do reszty, też się z Tobą zgadzam, w całej rozciągłości;)
UsuńNie czytałam jeszcze nic pisarki. Może kiedyś sięgnę po tę serię.
OdpowiedzUsuńPolecam.
UsuńFaktycznie, autorka wspominała na spotkaniu, że Łódź jest bohaterem książki. Ja wciąż czekam na mój egzemplarz, ale mam nadzieję, że w październiku uda mi się tę książkę przeczytać.
OdpowiedzUsuńI to by się zgadzało. I wszystko byłoby dobrze, gdyby była bohaterką na równi z Saszą. Przynajmniej takie jest moje zdanie;)
UsuńNie czytałam jeszcze nic tej pisarki, ale "Lampiony" czekają na półce... niestety zaczęłam czytać i jakoś tak mnie... nie porywają - może to po prostu nieodpowiedni moment u mnie na czytanie tej powieści.
OdpowiedzUsuńMoże, a może musisz przebrnąć przez pierwsze dwie części i potem będzie lepiej.
UsuńA wiesz, ja nie jestem fanką Bondy. Przeczytałam Florystkę, czytałam pochłaniacza i nie. No to nie jest dla mnie. Książki przegadane, skróciłabym o połowę. No ale co kto lubi:)
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie o tym wspomniałam, nie wszystkim pasuje to szerokie tło u Bondy, ja z tych, co lubią, tylko tu mi zgrzytało;)
Usuń