Antonia Senior „Córka rewolucji”, Czwarta Strona 2016, ISBN
978-83-7976-522-5, stron 536
Jest rok 1640. Henrietta Challoner dorasta w cieniu śmierci
swojej matki, która zmarła przy porodzie. Od tamtego czasu jej babka twierdzi,
że jest przeklęta, a ojciec nie wylewa za kołnierz. Jednocześnie jednak ojciec
nie szczędzi córce czułości i podoba mu się, gdy Hen zabiera głos w dyskusjach.
Henrietta chciałaby się kształcić, ale babka twierdzi, że przyszłej żonie i
matce akademicka wiedza do niczego nie jest potrzebna. Czasy stają się coraz
bardziej niespokojne, narasta spór między parlamentarzystami, a zwolennikami
króla. Gdy wybucha wojna domowa, dwaj bracia dziewczyny, Ned i Sam, stają po
przeciwnej stronie barykady. Hen zakochuje się w Willu, ale jej ojciec twierdzi,
że chłopak nie ma grosza przy duszy, a i jego bliscy nie akceptują kupieckiej
córki.
Senior spojrzała na ówczesny konflikt oczami bohaterki,
której bracia sami byli skonfliktowani, a sama Henrietta powodowana siostrzaną
miłością starała się ocalić całą ich trójkę. Choć miała swoje poglądy, nigdy
nie pozwoliła, by stały się one ważniejsze od uczuć; nie chciała dokonywać
wyboru, który brat jest dla niej ważniejszy; chciała pokoju i normalności;
chciała znów doczekać chwili, gdy rodziny przestaną być rozdarte między siłą więzi
rodzinnych, a wiernością ideałom.
Trzeba przyznać, że odmalowanie tła rewolucyjnej Anglii
wyszło autorce po mistrzowsku. Ogólnie odniosłam wrażenie, że całość jest
bardzo plastyczna, a prezentowane wydarzenia i postaci stają czytelnikowi przed
oczami jak żywe. Sama główna bohaterka budzi ogromną sympatię, najpierw jako
niepokorna nastolatka ze skłonnością do szaleństw i brawury, a potem jako
dojrzewająca młoda kobieta, która będzie musiała zadbać o codzienny byt swoich
bliskich. To wreszcie dziewczyna, która zakochuje się po raz pierwszy, ale nie
jest to uczucie z gatunki „i żyli długo i szczęśliwie”, bo nagle się okaże, że
mimo doskonałości porozumienia i bliskości, jednak pochodzą z dwóch różnych
światów. To także niewiasta, która nie godzi się z powszechną dominacją
mężczyzn i chce głośno mówić o prawach dla kobiet.
Od momentu zaznaczenia odmienności w poglądach Sama i Neda,
zastanawiałam się, jak właściwie autorka rozstrzygnie tę kwestię. Tego jednak,
co zrobiła, nigdy bym się nie spodziewała i chyba nie potrafię jej tego
wybaczyć. Wybrała rozwiązanie chyba najbardziej bolesne z możliwych.
„Córka rewolucji” ma, według mnie, tylko jedną wadę: jest
pisana w czasie teraźniejszym, a ja bardzo nie lubię tego rodzaju narracji.
Jednak pomijając to czysto subiektywne odczucie, sądzę, że Antonia Senior
doskonale wybrała sobie typ literatury na debiutancką powieść. W szczegółach
oddane tło historyczne tworzy perfekcyjną całość z wiarygodnością kreacji
fikcyjnych bohaterów. Dla mnie to naprawdę bardzo solidna, rzetelna powieść
historyczna.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona.
Ależ mnie zaintrygowałaś! Teraz jestem strasznie ciekawa, co autorka przygotowała dla swoich bohaterów! Szczerze mówiąc nieco obawiałam się, że będzie to typowy romans historyczny, taki wniosek wysnułam po opisie wydawcy, ale chyba niekoniecznie tak jest ;) W każdym razie książkę sobie zapisuję i w wolnej chwili (hehehe) się z nią zapoznam ;)
OdpowiedzUsuńStarałam się nie napisać za wiele;)
UsuńNie, raczej nie powiedziałabym, że to tylko romans, jest sporo detali o samym konflikcie:)
Wolna chwila, dobre sobie;)
Skoro tło rewolucyjnej Anglii jest tak dobrze odmalowane to może się skuszę.
OdpowiedzUsuńSkuś się, nie pożałujesz:)
UsuńJa też nie lubię czasu teraźniejszego, zwłaszcza w książkach historycznych. A ta pozycja mnie bardzo ciekawi.
OdpowiedzUsuńJak fajnie, że nie jestem w tym sama;)
UsuńOj nie lubię narracji pierwszoosobowej, ale cóż, jak książka dobra, to da się wybaczyć, ta mnie kusi, mam nadzieję, że się uda :) dorwać
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie;) Ale tu da się to przeżyć:)
UsuńKoniecznie chce poznać :)
OdpowiedzUsuńPolecam:)
UsuńOd dawna chcę ją przeczytać. Tylko mi apetytu większego narobiłaś!
OdpowiedzUsuńBo o to chodziło:)
UsuńMusze w końcu opublikować swoją recenzję, bo leży w wersjach roboczych już od dłuższego czasu i nie mam kiedy się za nią zabrać.
OdpowiedzUsuńOgólnie książka mi się podobała, tylko właśnie ta narracja mnie drażniła.
Ciekawa jestem, co napisałaś:)
UsuńCzyli upodobania mamy podobne;)
Mam i też zaczęłam czytać, i mam podobnie z tym czasem przez co odłożyłam na pewien moment, by złapać dystansa i się oswoić, że tak będzie :D Ależ zdanie zbudowałam hahaha. No dobrze, ale konkretnie fajnie, że chwalisz. A zakończenie, kurcze aż tak?
OdpowiedzUsuńWierz mi, aż tak.
UsuńNie myślałam, że jest nas tyle, tych, które nie lubią czasu teraźniejszego w narracji.