Katarzyna Enerlich „Rzeka ludzi osobnych”, MG 2016, ISBN
978-83-7779-362-6, stron 304
Katarzyna jest aktorką. Przez jej życie przeszedł w ostatnim
czasie huragan, ponieważ straciła dwóch najważniejszych mężczyzn swojego życia.
Postanowiła więc wziąć urlop od codzienności; swoje mieszkanie wynajęła na pół
roku, a sama znalazła dla siebie starą chatę na Mazurach. Problemy zaczynają
się już na samym początku, bo kobieta, typowa mieszkanka miasta, nie potrafi
nawet rozpalić ognia w piecu. Z czasem jednak odkrywa, jak wiele przyjemności
dają proste czynności, zwyczajna kuchnia i spotkania z ludźmi, którzy mogą
wiele powiedzieć o przeszłości Wojnowa nad Krutynią, które położone w lasach
Puszczy Piskiej stało się miejscem do życia staroobrzędowców i mniszek z klasztoru
nad jeziorem Duś. Historia, która zaczyna się w 1830 r., kryje w sobie wiele
tajemnic, a możliwość odkrycia części z nich budzi przerażenie w Auguście,
najbliższej sąsiadce Katarzyny...
„Rzeka ludzi osobnych” dla mnie osobiście jest takim zbiorem
powieści w jednej powieści, ponieważ mamy tutaj kilka na równi ważnych
bohaterów i wątków z nimi związanych. Wydawać by się mogło na początku, że to
będzie utwór o Katarzynie, ale potem pojawia się historia Augusty i poznajemy dzieje
kobiet z jej rodu. Bohaterem staje się także wojnowski lekarz Sidor Kurt oraz
mateczka Antonina Kondratiewna. I każda postać ma swoją rzekę, dla każdego
inaczej ona płynie. Te pamiętniki wspomnianych wyżej osób są oparte na
prawdziwych i pojawiają się na kartach książki nieprzypadkowo, autorka miała w
tym względzie konkretny cel – chciała ocalić je od zapomnienia, tak jak chciała
„opowiedzieć staroobrzędowy świat, póki jeszcze żyją wyznawcy” (okładka). Ich
losy splatają się z wielką historią, tak jak i zresztą wpływa ona na życie
pozostałych postaci, nawet jeśli im samym wydaje się, że żyją na końcu świata,
z dala od problemów wielkich miast. Osobno. Ale to „osobno” jest jednak tylko
do pewnego stopnia.
Narracja „Rzeki...” płynie leniwie, niespiesznie, ale
jednocześnie bardzo intrygująco z uwagi na fakt, że rozdziały dotyczące
poszczególnych osób przeplatają się ze sobą, nie mają porządku chronologicznego
czy linearnego. I nie wiem, jak Enerlich to robi, ale obcując z jej prozą,
naprawdę odczuwa się potrzebę, żeby samemu zwolnić, żeby zakosztować takiego
prostego życia bez pośpiechu i wygód, które wydają nam się absolutnie
niezbędne. Pojawia się też potrzeba - czy tęsknota - bliskości z drugim
człowiekiem, przyjaźni i miłości, ale przede wszystkim jego obecności.
Bardzo miło spędziłam czas na lekturze „Rzeki ludzi
osobnych”, choć przecież Katarzyna Enerlich nie pisze tylko o radości i
szczęściu, ale także o bólu, cierpieniu, poczuciu winy i krzywdzie. Mimo to,
powieść ta ma w sobie naprawdę wiele uroku, który nie pozwala oddać się słowami
do końca. Dlatego warto mu się poddać osobiście.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu MG.
Uwielbiam książki autorki i mam tę w planach. Na pewno się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńMasz rację już teraz;)
UsuńMam ostatnio skrzywienie kolorystyczne i okładka kojarzy mi się z czarnymi i białymi protestami. O_o
OdpowiedzUsuńA co do książki, jeszcze żadnej tej autorki nie czytałam, choć zdaje się, że coś mam na półce.
A wiesz, że coś w tym jest? ;)
UsuńOna fantastycznie pisze, szkoda że jest stosunkowo słabo rozreklamowana.
OdpowiedzUsuńZnalazłabym jeszcze kilka takich osób, np. o Grażynie Jeromin-Gałuszce to samo można powiedzieć.
UsuńBoże, to ja chyba jako jedyna nie mogę się przemóc do stylu pani Kasi, którą bardzo lubię, ale no może jeszcze nie teraz one dla mnie. Mama jest zachwycona. Mam nadzieje, że niebawem i u mnie zaskoczy. Musi przyjść TEN moment :)
OdpowiedzUsuńTa powieść mi się podobała, nie przepadam za to za "Prowincją...", czytałam dwa tomy i strasznie wkurzała mnie główna bohaterka;)
UsuńNiesamowite było w tej książce właśnie to, o czym piszesz na końcu - że mimo całego ogromu bólu i cierpienia będącego udziałem bohaterów, lektura jest naprawdę przyjemna. Moim zdaniem powieść jest skrojona świetnie i zdecydowanie jest jak do tej pory najlepszą książką autorki, jaką miałam przyjemność czytać.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteśmy podobnego zdania:)
UsuńCzytałam i podzielam Twoje zdanie. Chociaż nie jest to opis samych szczęśliwych dni, to autorka sprawnie lawiruje historią bohaterów i czas przy książce upływa niemiłosiernie szybko. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że się zgadzamy:)
Usuń