Przemysław Semczuk „Magiczne dwudziestolecie”, PWN 2014,
ISBN 978-83-7705-518-2, stron 320
Odnoszę wrażenie, że robię się coraz bardziej
monotematyczna. Stale obracam się w kręgu polskiej historii, ale wiecie co?
Dobrze mi z tym. Tym bardziej że, jak się okazuje, nawet w tych ulubionych
epokach mam jeszcze wiele do odkrycia. A jeśli dołożyć do tego fakt, iż są
autorzy, którzy wychodzą naprzeciw moim oczekiwaniom, to czegóż chcieć więcej?
A Przemysław Semczuk idealnie do tego grona pasuje – zresztą, jak sam przyznał,
chciał swoim czytelnikom dostarczyć dobrej lektury, a myślał zwłaszcza „o tych
osobach, które z ogromną pasją poznają dwudziestolecie – niezależnie od tego,
czy chodzi o życie przestępcze, gospodarcze, kulinarne, sport, modę czy
savoir-vivre. Teraz mogli poznać jeszcze dwudziestolecie magiczne” (str. 315).
Dziennikarz odkrył więc przede mną kolejne z wielu oblicz międzywojnia i
utwierdził mnie w przekonaniu, że był to czas jedyny w swoim rodzaju, pod
każdym względem.
Spirytyści, prestidigitatorzy, jasnowidzenie, zwane też
metagnomią; grafologia – naprawdę było z czego wybierać, jeśli ktoś interesował
się zjawiskami nadprzyrodzonymi. Wiadomo, że nie brakowało oszustów wszelkiej
maści, których starano się demaskować; ale byli też ci, którzy rzeczywiście
dysponowali niekwestionowanym talentem, wręcz niewytłumaczalnym darem.
Przemysław Semczuk pisze o jednych i o drugich - o doświadczeniach, które
przeprowadzali, o próbach, którym ich poddawano, o przygodach, bo i takie się
zdarzały. Sporo miejsca poświęca tym, których nazwiska wzbudzały w środowisku
najróżniejsze i najsilniejsze emocje. Inżynier Stefan Ossowiecki, profesor
Julian Ochorowicz, Sabira Churamowicz, Rafael Schermann, Franek Kluski,
Agnieszka Pilchowa – trzeba przyznać, że rozdziały im dedykowane czyta się z
ogromnym zaciekawieniem. I nie da się uniknąć myśli w rodzaju: czy ja w to
wierzę? Czytając opisy niektórych sytuacji, pozostawało mi jedynie przyznać, że
coś w tym musi być, coś niepojętego, czego rozum nie jest w stanie logicznie
wyjaśnić. Istotne jest przy tym to, że autor pozostawia pole do indywidualnej
oceny, nie narzuca swojego zdania, a jedynie przedstawia bazę, to, co się
ówcześnie działo, dając w ten sposób punkt wyjścia do własnych rozważań. I
dlatego tym bardziej „Magiczne dwudziestolecie” jest właśnie magiczne i
klimatyczne – te dwa słowa doskonale do książki Semczuka pasują. Bo czasem
dreszcze przejdą po plecach, a czasem pojawi się uśmiech rozbawienia. Poza tym
znajdziemy na kartach tego tomu sporą garść cytatów, które są tutaj jak
najbardziej na miejscu – śledzimy przebieg danego doświadczenia czy seansu,
jakbyśmy byli jego uczestnikami, bardziej bezpośrednio, bo widzimy, jak wtedy
było to przedstawiane.
Bardzo intrygująca była ta podróż z Przemysławem Semczukiem,
do której Was gorąco namawiam - podróż w świat duchowy dwudziestolecia, który
rozwijał się prężnie i – z dzisiejszego punktu widzenia – dość kolorowo. I
tylko żal, że to wszystko skończyło się tak raptownie pierwszego września 1939
roku...
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Pani Marcie z Domu
Wydawniczego PWN.
Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Lata dwudzieste,
lata trzydzieste...”, „Nie tylko literatura piękna...”, „Polacy nie gęsi”.
Kolejna ciekawa książka o magicznym XX międzywojennym, chętnie po nią kiedyś sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPrawda, że ta epoka jest cudowna:)
UsuńJak wiesz, na co dzień wolę inne gatunkowo książki, dlatego też wątpię, abym w najbliższym czasie skusiła się na powyższą pozycję. Ale za to mój tato, w przeciwieństwie do mnie lubi czytać historyczne publikacje, więc jemu polecę niniejszą pozycję. Może będzie nią zainteresowany?
OdpowiedzUsuńJak tylko Twój tata lubi polską historię, to na pewno nie pożałuje, jeśli da się namówić:)
UsuńDwudziestolecie to okres w naszej historii, który od zawsze mnie interesuje. I jeszcze magia. To książka zdecydowanie dla mnie.
OdpowiedzUsuńByłam przekonana, że nie trzeba Cię będzie długo namawiać;)
UsuńJestem dokłądnie na setnej stronie. Do tej pory najbardziej podobała mi się część o zabobonach, zwłaszcza ta trupia ręka:)
OdpowiedzUsuńPewnie Cię nie zdziwi, jak teraz napiszę, że mnie też ten fragment zainteresował najbardziej:)
UsuńZaczyna mnie przerażać ta nasza zgodność:)
UsuńE tam:P
UsuńPowoli zaczynasz mnie w ciągać w te czasy :) Będę musiała kiedyś się skusić.
OdpowiedzUsuńHa! To super:)
UsuńXX lecie to czasy intrygujące, nie pogardziłabym tą książką.
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania:)
UsuńJa mam podobnie jak Cyrysia, ale może znajdę jeszcze jakiegoś wujka nie wujka, któremu mogłabym dać w prezencie powyższą pozycje :)
OdpowiedzUsuńJa na miejscu obdarowanego na pewno bym się cieszyła:)
UsuńWydawnictwo PWN rozpieszcza pasjonatów dwudziestolecia międzywojennego. Chwała im za to.
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w sedno;)
Usuń