środa, 17 grudnia 2014

Violetta Sajkiewicz, Robert Ostaszewski "Sierpniowe kumaki"



Violetta Sajkiewicz, Robert Ostaszewski „Sierpniowe kumaki”, W.A.B. 2012, ISBN 978-83-7747-714-4, stron 320

Podkomisarz Adam Tyszka czuje, że potrzebuje odpoczynku od codzienności. W pracy postępuje czasem niekonwencjonalnie, najpierw robiąc, potem dopiero myśląc, co niekoniecznie podoba się jego zwierzchnikom. W domu ojciec, który broniąc się przed samotnością, manipuluje synem, twierdząc, że jest ciężko chory i niewiele mu już czasu zostało na tym łez padole. Nie zastanawiając się zbyt długo, Adam wyjeżdża nad morze; wierzy, że całkowita zmiana klimatu, ze śląskiego na bałtycki, dobrze mu zrobi. Nie wie tylko jeszcze, że to, co miało być sielskim wypoczynkiem, wpląta go w nie lada kłopoty. Zwłoki topielca, dziwna ekolożka, podejrzanie wyglądające ryby – na Helu coś dzieje się nie tak, jak powinno.

Gdy Adam trafia do aresztu w charakterze podejrzanego o morderstwo, na pomoc rusza mu jego szef, nadkomisarz Edmund Polański. Co prawda plany to on miał zupełnie inne – przede wszystkim miał się wreszcie wykazać jako dobry ojciec i udać się z synem na pierwsze w jego życiu rozpoczęcie roku szkolnego. Wie jednak, że Tyszka do morderstwa zdolny by nie był, więc trzeba go ratować, nawet jeśli ceną ma być narażenie się małżonce. A jakby tego było mało, nie wszystkim miejscowym stróżom prawa podoba się nieoficjalna obecność Polańskiego w śledztwie, nawet jeśli cieszy się on sławą jednego z najlepszych w kraju.

„Sierpniowe kumaki” to efekt pracy krakowsko-śląskiego duetu, Roberta Ostaszewskiego i zmarłej w lutym tego roku Violetty Sajkiewicz. Efekt ciekawy i niebanalny, po lekturze którego człowiek urlopujący się nad Bałtykiem dwa razy zastanowi się, nim zje smażoną i nie tylko rybkę. Bo szemrane interesy prowadzą tu nie tylko rybacy, ale też przetwórcy ryb. Pojawia się także sprawa ochrony helskiej przyrody i właśnie wokół tych dwóch wątków ogniskują się zabójstwa i porwania. Sporo wydarzeń, sporo postaci, ale na szczęście nie ma się poczucia, że autorzy chcieli w jednej książce zmieścić wszystkie pomysły na kryminał w nadmorskim otoczeniu, jakie tylko wpadły im do głowy. Fabuła jest spójna, a wszystkie motywy perfekcyjnie się ze sobą splatają, czyli w gruncie rzeczy – kryminał, jak się patrzy.  I tylko czasem odnosiłam wrażenie, że rozwój akcji do pewnego stopnia miał być satyrą, ale czy faktycznie taki był cel pary autorów, tego nie udało mi się rozstrzygnąć, tym bardziej że nie umiem nawet sprecyzować, co zrodziło we mnie taką myśl – te sygnały były dość ulotne i niedające się wyrazić słowami. Ale tak jak napisałam, mogło to być tylko wrażenie. 

Jak już wspomniałam, akcja nie zwalnia tempa i dużo się dzieje, a dodatkowo rozwój wydarzeń śledzimy z kilku różnych perspektyw – możemy zagłębić się w punkt widzenia Tyszki, Polańskiego, miejscowego komendanta Rogali i jego podwładnych, a szczególnie zdegradowanego w ostatnim czasie do stopnia aspiranta, Jarosława Kluka; ponadto ekologa Tomka i jego narzeczonej, Karoliny. I właśnie to zasługuje na pochwałę - to, czyli kreacje postaci, z których każda jest wyrazista i czymś innym się odznacza. Nawet te drugoplanowe, przemykające gdzieś w tle, zdają się ważne i są narysowane mocną kreską.

„Sierpniowe kumaki” to niewielkich rozmiarów książeczka, która jednak zapewnia sporą dawkę rozrywki. Może w swoim gatunku nie jest arcydziełem, które rzucałoby na kolana, ale czytało się ją z przyjemnością, a to przecież też jest czasem ważne i potrzebne. Jeśli więc będziecie kiedyś potrzebować niezobowiązującej lektury, polecam powieść Violetty Sajkiewicz i Roberta Ostaszewskiego.     

Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.


14 komentarzy:

  1. Polski kryminał - coś dla mnie :) Na szczęście nie jem ryb, kiedy jestem nad morzem, ceny mnie zniechęcają. Chociaż w tym roku już chciałam się przełamać i zjeść w knajpie po rewolucjach kuchennych Gessler, ale kelnerzy gości zbywali, więc postanowiłam zjeść gdzie indziej już nie rybę. I w sumie dobrze, bo miesiąc później Gessler odwołała tam swój patronat,..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w sumie chyba nawet dobrze się złożyło, że tak wyszło;)

      Usuń
  2. Pierwszy raz słyszę o tym tandemie. Fabuła mnie zainteresowała, więc czemu nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dowiedziałam się o nim przypadkiem;)

      Usuń
  3. Zazwyczaj nie lubię czytać książek pisanych przez duet pisarzy, ponieważ często bywa bardzo nierówna i czasem niespójna. Mimo to nie skreślam powyższej książki. Przeciwnie. Dam jej szansę poznania kiedy przypadkiem trafi w moje ręce, choć szukać usilnie nie zamierzam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą. Ja jeszcze zawsze się zastanawiam, jaki jest wkład autorów we wspólne dzieło, jak oni dzielą się pracą i w jaki sposób piszą.

      Usuń
  4. Może kiedyś... Na razie mam co czytać...

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam niedawno, miałam podobne odczucia :):)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasami potrzebuję takiej odskoczni, więc czemu nie? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje się być ciekawa, trzeba będzie ją mieć na uwadze :)
    Kochana dotarła karteczka, ślicznie dziękuję! :*:*

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.