„Angielski w karteczkach. Słownictwo dla początkujących. Cz.
1 i 2”, Compagnia Lingua, ISBN 978-83-62115-24-2, 978-83-62115-28-0
Któregoś dnia mój mąż wziął do ręki swój stary podręcznik do
języka angielskiego z myślą, że może trzeba by sobie coś niecoś przypomnieć.
Nie zastanawiając się długo, rzuciłam hasło, żeby mnie też przepytał. Taka
forma nauki, wspólna, spodobała nam się na tyle, że trochę weszła nam w krew.
Staraliśmy się, choćby to miało być dziesięć minut dziennie, ale codziennie,
poświęcać trochę czasu na powtarzanie po kilka, kilkanaście słówek. Gdy więc
nadarzyła się okazja spróbowania czegoś nowego, nie mogliśmy jej sobie odmówić.
A tym novum był zestaw „Angielski w karteczkach”.
Mimo że każde z nas uczyło się angielskiego krócej lub
dłużej, wybraliśmy zestaw „słownictwo dla początkujących”, wychodząc z
założenia, iż lepiej będzie przypomnieć sobie najpierw to, co teoretycznie
powinnyśmy już wiedzieć. Pierwsza część kursu zawiera 950, a druga 1000
najbardziej popularnych słówek, mieszczących się w różnej tematyce. Są one
pogrupowane w kategorie, jak np. dom i rodzina, pieniądze i ekonomia, media i
komunikacja, zdrowie, wyposażenie i rzeczy, zachowanie i uczucia, czyli
wszystkie te, które pozwalają na swobodne porozumiewanie się i komunikowanie w
języku angielskim. Na każdej karteczce znajdziemy słowo i zdanie po polsku,
odpowiednik angielski ukaże się na rewersie. Oprócz tego, w zestawie mamy
cztery kolorowe przegródki. Czerwona to słówka „do nauki” – wybieramy te
karteczki, których słówka chcemy opanować. Jeśli już się ich nauczymy, a
zgodnie z zaleceniami, powinno ich być od 20 do 30 dziennie, przekładamy je za
przekładkę pomarańczową „uczę się”. Karteczki z tej grupy przeglądamy co 3-4
dni, gdy jest ich już ponad 100. Te, których jeszcze nie pamiętamy,
pozostawiamy tutaj, a te, które opanowaliśmy, przekładamy za żółtą przekładkę
„powtarzam”. Te stąd przeglądamy co 8 dni, lub gdy jest ich już ponad 300.
Analogicznie, jak poprzednio: zostawiamy te jeszcze nieopanowane lub
wykorzystujemy przegródkę zieloną „umiem”, która oznacza pełny sukces i te
słówka, które już zapamiętaliśmy. Uzupełnieniem jest płyta CD z nagraniami
przykładowych zdań i wymową prezentowaną przez native speakera. Prawda, że to
proste?
Tak wygląda teoria, z tym że my na razie zastosowaliśmy inny
system. Postawiliśmy na regularność, tak jak trzeba, ale najpierw zapoznaliśmy
się z całością zestawu. Chcieliśmy się przekonać, jak stoimy ze znajomością
wszystkich tych słówek. Wcześniej napisałam „na razie”, ponieważ fakt napisania
opinii wcale nie kończy naszej przygody z „Angielskim w karteczkach” – dopiero
teraz planujemy naukę zgodnie z instrukcją, ale kilka wniosków pojawiło się już
teraz. To pewnie kwestia pamięci, ale zdarzały się takie sytuacje, że
pamiętamy, a więc umiemy, słowa trudne, powiedzmy, że rzadziej używane,
natomiast gdy padały te łatwe i popularne, powszechnie używane choćby w filmach
czy piosenkach, nagle pustka w głowie, czarna dziura, a potem okazywało się, że
to takie banalne. Niejeden raz dyskutowaliśmy również nad znaczeniem słów, bo
jeśli było ich podanych po polsku kilka, to do faktycznego angielskiego
pasowało nam jedno, w zależności od tego, czego byliśmy nauczeni wcześniej. Nie
wiem, czy to zrozumiałe, więc spróbuję na przykładzie: „magazyn, sklep, magazynować,
gromadzić”, pierwsza myśl to „shop”, bo sklep – a nie, bo chodzi o „store”; w
innym przypadku kłótnia występuje bądź jako „argument” (choć tutaj bardziej
chodzi o spór – mieć z kimś spór, przegrać spór z kimś), bądź jako „dispute”.
Nasze błędy lub dłuższe zastanawianie się wynikały częściowo także z faktu, że
mamy tendencję do tłumaczenia i wyrazów, i zdań dosłownie. I jeśli już jesteśmy
przy zdaniach: ćwiczyliśmy je tylko na samym początku (choć teraz już nas to
nie ominie), ponieważ żeby je powiedzieć, a najpierw w ogóle ułożyć, trzeba
znać mnóstwo innych słów, nie tylko te z zestawu. Tak więc w gruncie rzeczy to
określenie odbiorcy: „dla początkujących”, ja bym doprecyzowała – początkujący,
ale taki, który ma już jakieś podstawy, który wie, jak konstruować zdania w
poszczególnych trybach oraz umie użyć czasów, choćby tych najprostszych.
Na koniec powinnam może poinformować o efektach nauki, ale
tego nie uczynię, ponieważ jeszcze dużo pracy przed nami. Mogę jedynie
stwierdzić, że sam zestaw jest interesujący i ma jeszcze tę zaletę, że pozwala
uczyć się systematycznie, ale na luzie, czerpiąc z tego procesu przyjemność.
Przynajmniej ja wyszłam z takiego założenia i tego się będę dalej trzymać.
Za możliwość wypróbowania zestawu bardzo dziękuję Pani Monice
z Compagnia Lingua.
Ten zestaw i inne są dostępne na stronie http://wkarteczkach.pl/
Ten zestaw i inne są dostępne na stronie http://wkarteczkach.pl/
Ja również jestem zadowolona z tego kursu. Z resztą gdy jeszcze chodziłam do szkoły to zawsze uczyłam się z karteczek i to co opanowałam odkładałam. Według mnie to dobry sposób na naukę języka.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że u nas też przyniesie efekty:)
UsuńJa raczej nie skorzystam, ale polecę komu trzeba.
OdpowiedzUsuńDobre i to:)
UsuńŚwietna sprawa! Przydałoby mi się coś takiego :)
OdpowiedzUsuńNa pewno bardziej mobilizuje do nauki, niż podręcznik, piszę to z autopsji;)
UsuńChętnie bym skorzystała. Podobają mi się takie zestawy.
OdpowiedzUsuńPrawda, że fajne?:)
UsuńZ tym dosłownym tłumaczeniem też mam problem. :/
OdpowiedzUsuńA tę metodę nauki uwielbiam i chętnie przyjrzałabym się takim zestawom fiszek.
No to dobrze wiedzieć, że nie jesteśmy sami w tej tendencji;)
UsuńDla mnie się to nie nadaje - wiem, bo próbowałam, ale myślę, że to będzie idealny prezent dla pewnej osoby z mojej rodziny :)
OdpowiedzUsuńNo skoro próbowałaś, to nie będę namawiać;)
UsuńKarteczki fajne. Mam, korzystam. W szkole językowej https://lincoln.edu.pl/warszawa/jezyk-angielski/kursy-indywidualne/ do której chodzę polecili mi tą metodę. Mogłabym robić sobie fiszki sama ale forma tych karteczek jest ładniejsza i przy okazji mam zdanie przykładowe co sprawia, że wyrażenie łatwiej zapada w pamięć. To znaczy przynajmniej ja tak mam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuńOgólnie jeśli chodzi o samą naukę języka angielskiego to należy zauważyć, iż wiele zależy również od materiałów z jakich korzystamy. Ja jestem zdania, że również to co napisano na stronie https://earlystage.pl/blog/2019/03/20/jak-wykorzystac-ksiazki-do-zabawy-z-angielskim/ w fajny sposób może zaowocować nauką języka angielskiego przez nasze dzieci.
OdpowiedzUsuń