poniedziałek, 1 grudnia 2014

Marcin Ciszewski "Krüger. Szakal"



Marcin Ciszewski „Krüger. Szakal”, Znak Literanova 2014, ISBN 978-83-240-2608-1, stron 400

Zadanie do wykonania zaplanowane było w najdrobniejszych szczegółach. Trzech mężczyzn, dwóch młodszych i jeden starszy, zwany Mentorem – każdy wiedział dokładnie, co do niego należy. W końcu napadu na bank nie pozostawia się improwizacji, a już zwłaszcza napadu na Bank Zachodni w Warszawie. Nawet swojego wyglądu nie oddali w ręce przypadku. Gdy wysiedli z luksusowego adlera, świadkowie powiedzieliby, że mają przed sobą „szacownych, młodych ludzi interesu” – „obaj nosili czarne trzyczęściowe garnitury i długie, również czarne płaszcze. Ubiór dopełniały meloniki na głowach. W dłoniach trzymali duże skórzane teczki. Wypielęgnowane wąsy i brody starannie skrywały rysy twarzy. Jedynym niepasującym  do ich emploi elementem były długie jasne kosmyki włosów, wysuwające się spod meloników” (str. 11). Tak prezentowali się Cygan i Wilhelm Krüger, zwany Wilkiem. Mentor z kolei, udający się do dyrektora banku, w jego sekretarce wzbudził uśmiech zadowolenia: „lubiła taki typ mężczyzn. Po pięćdziesiątce, świetnie ubranych, starannie ostrzyżonych, o nienagannych manierach, uprzejmych i miłych. Gdyby nie czarna długa broda i zakręcone do góry wąsy, zdaniem niewiasty, zupełnie niepasujące ani do twarzy, ani do reszty sylwetki, przybysz stanowiłby bliski jej sercu ideał męskiej urody” (str. 14-15).

Ci eleganccy mężczyźni byli specjalistami w swoim fachu, ale nawet najlepszy plan czasem bierze w łeb, a awaryjne wyjścia zawodzą, bo nie wszystko da się przewidzieć. Mentor i jego towarzysze, pozostawiając za sobą ofiary, uchodzą do Lwowa, w którym właśnie toczą się zagorzałe walki o przejęcie miasta. Szajka liczy na to, że w wojennym zamieszaniu uda im się spokojnie przeczekać. Nie wiedzą jednak, że ktoś będzie podążał ich śladem. Iwan Kolcow widział, co stało się w Warszawie, ale wtedy jeszcze ani on, ani tym bardziej Krüger nie mieli pojęcia, że przyjdzie im stoczyć pojedynek na śmierć i życie...

W mojej czytelniczej „karierze” nigdy nie zwracałam większej uwagi na to, czy wybieram książki pisarzy lub pisarek; na pewno nie kierowałam się takim kryterium, ale samo jakoś wychodziło, że częściej sięgałam po literaturę tworzoną przez kobiety. Z czasem jednak pojawiły się publikacje historyczne – raczej męskiego pióra, a od pewnego momentu widzę u siebie coraz większą ochotę także na męską prozę. Niedawno przecież poznałam twórczość Remigiusza Mroza, przeczytałam ostatni tom trylogii o pewnym prokuratorze autorstwa Zygmunta Miłoszewskiego, a teraz przyszedł czas na poznanie nowego nazwiska, nowego dla mnie, choć obecnego już jakiś czas na polskim rynku wydawniczym. To Marcin Ciszewski, jak zapewnia mnie okładka – „mistrz literackiej sensacji”. Czy faktycznie mistrz, tego po jednej powieści nie jestem w stanie stwierdzić, ale swoim „Krügerem. Szakalem” Ciszewski zainteresował mnie na tyle, że na pewno na tej jednej powieści się nie skończy i będę dalej sprawdzać, czy miano to jest w pełni zasłużone. Zresztą nowy bohater zapowiada nową serię i dobrze, że miałam tego świadomość, bo zakładam, że inaczej jeszcze bardziej zirytowałby mnie epilog – jak można przerwać w takim momencie?! To znaczy wiem, że można, ale w takim razie ile ja mam teraz czekać na ciąg dalszy? Trochę to okrutne ze strony autora, ale jednocześnie taki zabieg daje mu gwarancję, że maksymalnie zaciekawiony odbiorca sięgnie po kolejną część.

W zasadzie to zaczęłam od końca, a chciałam podkreślić jeszcze jeden powód, dla którego lektura „Szakala” wydawała mi się nieodzowna. Jest to mianowicie czas akcji – rok 1918 i wybijanie się na niepodległość naszej ojczyzny. Jako wielbicielka dwudziestolecia międzywojennego bliskie są mi także te książki, które ukazują proces dochodzenia do powstania nowego państwa, złożonego z ziem i ludności trzech zaborów. Ciszewski także w tym przypadku się sprawdza, ponieważ nie ucieka od tła historycznego, podając je z polotem i potrafiąc wzbudzić zainteresowanie. Odniosłam również wrażenie, że pisarz doskonale wie, jak stopniować napięcie i rozbudzać ciekawość – co przecież nie jest niczym dziwnym, w końcu ma już trochę książek na swoim koncie. Zastosował dwie płaszczyzny czasowe – tę aktualną, z 1918 roku, oraz retrospekcje w przeszłość, które powoli wyjaśniają czynniki, jakie ukształtowały Cygana i Krügera, ale także genezę, nazwijmy to, zależności, jaka łączy tego drugiego i jego śmiertelnego wroga Kolcowa. A ponieważ clou fabuły staje się jasne i w pełni zrozumiałe rzeczywiście na samym końcu, powieść czyta się błyskawicznie, chcąc dowiedzieć się jak najszybciej, co wydarzyło się w zimny wieczór pierwszego dnia nowego stulecia. 

Gdybym miała dokonać krótkiego podsumowania, powiedziałabym, że nowa powieść Marcina Ciszewskiego to wybuchowa mieszanka emocji, przede wszystkim miłości i nienawiści, obu uczuć na śmierć i życie. Jest tutaj także kolczasta i surowa przyjaźń, jak również walka o dobro najwyższe: o ojczyznę. Jednym słowem to historia, w której dużo się dzieje. Czekam z niecierpliwością na drugi tom perypetii Krügera.       

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Panu Tomaszowi z Wydawnictwa Znak.

http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,5446,Kruger-Szakal

Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Polacy nie gęsi”.

18 komentarzy:

  1. Od dłuższego czasu ''chodzi'' mi po głowie twórczość Pana Marcina i czytając dziś Twoją recenzję utwierdziłam się w przekonaniu, że czas najwyższy poznać niniejszą lekturę, bądź jakąkolwiek inną powieść z dorobku tegoż pisarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rzucił mi się w oczy ten czas akcji, bo inaczej przegapiłabym świetną książkę i świetnego autora;)

      Usuń
  2. Noo przyznam szczerze, że jestem ciekawa, autora również nie znam, co gorsza nie słyszałam o nim nigdy, wstyd. Co do twórczości panów, wcześniej byłam na NIE, ale od pewnego czasu zaczęłam zmieniać zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, wstyd, lepiej późno, niż wcale;) Widać obie potrzebujemy odmiany:)

      Usuń
  3. Chyba spasuję i nie przeczytam tej książki. :) [ Szept Myśli ]

    OdpowiedzUsuń
  4. Ileż emocji! Lubię takie mieszanki wybuchowe, więc z przyjemnością przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gwarantuję Ci, Natalko, że emocji jest jeszcze więcej, niż zawarłam w swoim tekście, nie napisałam o jeszcze jednej rzeczy, która burzy krew w trakcie czytania;)

      Usuń
  5. Mam na nią nawet i ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sam okres dwudziestolecia wojennego jest mi bardzo bliski, więc chciałabym przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli dokładnie rozumiesz moje motywacje co do wyboru tej książki:)

      Usuń
  7. O jej, o jej, a ja nadal nie znam nic tego autora! :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak do tej pory udało mi się przeczytać trzy książki autora i bardzo mi się podobały, tą też już niedługo będę czytać i czuję że będzie to uczta czytelnicza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Ci dobrze:) Ja to muszę czym prędzej nadrobić;)

      Usuń
  9. Po przeczytaniu "Wiatru" autorstwa p.Marcina zakochałam się w twórczości autora. Tę powieść też na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wiatr" albo "Gliniarz", którąś z tych dwóch typuję do czytania w następnej kolejności:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.