sobota, 21 stycznia 2017

Marek Łuszczyna "Mała zbrodnia"



Marek Łuszczyna „Mała zbrodnia. Polskie obozy koncentracyjne”, Znak Horyzont 2017, ISBN 978-83-240-4175-6, stron 302

Sformułowanie „polskie obozy koncentracyjne” użyte przez kogoś, kto ma na myśli stworzone przez hitlerowców obozy zagłady w Oświęcimiu, Brzezince czy Majdanku, budzi narodowy sprzeciw i jest nagłaśniane po to, by w ludzkiej świadomości nie zatarła się prawda historyczna o tym, kto był katem i zbrodniarzem, a kto ofiarą. Tymczasem jednak, mam przed sobą książkę Marka Łuszczyny, autora znakomitej publikacji „Zimne. Polski, które nazwano zbrodniarkami”. Jego najnowszy reportaż, „Mała zbrodnia”, zasłuży chyba na tytuł najbardziej szokującej książki tyle co rozpoczętego roku.

O czasach Polski Ludowej czytałam naprawdę dużo. Sięgałam także po lektury dotyczące tych trudnych aspektów: historii Żołnierzy Wyklętych; mordowania działaczy podziemia antykomunistycznego przez służbę bezpieczeństwa; po dziś dzień nieodnalezionych żołnierzy Armii Krajowej czy powązkowskiej Łączki. Zadziwiające jest więc dla mnie to, że nigdzie nie przewinęła się najmniejsza nawet wzmianka o obozach, w których zamykano szeroko ujmowanych przeciwników nowego systemu oraz cywilnych Niemców, którzy zostali na polskich ziemiach zaraz po ustaniu działań wojennych. Trudno nie zadawać sobie pytania, jak to możliwe, że proceder o takiej skali – bo to naprawdę nie było pojedyncze obozy – jest właściwie przemilczany i nieobecny w dyskusjach.

Częściowo wynika to pewnie z faktu, że Polacy jako naród nie lubią myśleć i mówić o sobie źle. Mówiąc kolokwialnie – gdy nas prześladują, to trzeba to piętnować; gdy my prześladujemy, lepiej siedźmy cicho, może nikt się nie zorientuje. Bardzo to oczywiście upraszczam, bo kwestia czynienia zła drugiemu człowiekowi nigdy nie jest sprawą czarno-białą i prostą, ale nie pojmuję, jak można zamiatać pod dywan coś takiego, gdy ciągle jeszcze żyją świadkowie tamtych wydarzeń; gdy są relacje, dokumenty...

Nie wiem, czy nie najbardziej wstrząsające jest to, że na miejsce przymusowej, wręcz niewolniczej pracy, a w jej konsekwencji – śmierci, wybierano istniejące już obozy, jakie pozostały po Niemcach. Niech nam się nie wydaje, że w Auschwitz-Birkenau czy innych miejscach zaraz po wyjściu hitlerowców utworzono muzea – najpierw pozwolono tam „wykazywać się” sadystycznym i zwyrodniałym polskim strażnikom z ubeckim rodowodem.

Myślę, że „Mała zbrodnia” wywoła spore kontrowersje, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że obecna ekipa rządząca ma tendencje do zaprzeczenia oczywistym faktom historycznym, źle świadczącym o Polakach. Niewiele pomoże tu pewnie to, że obozy, o których pisze Marek Łuszczyna, zakładane były przez władze narzucone siłą. Bo nawet jeśli, moim zdaniem, do nazwy „polskie obozy koncentracyjne” nieodłącznie powinien być dodawany przymiotnik „komunistyczne”, to jednak pracowali tam Polacy, nie Rosjanie. I to oni byli krzywdzicielami. Przykro o tym czytać, ale skoro taka jest historia...

„Mała zbrodnia” nie jest na pewno pozycją, którą można przeczytać ot tak i o niej zapomnieć. Nie jest też łatwo ją polecać, bo jest zwyczajnie trudna – nie w odbiorze, bo Marek Łuszczyna spisuje się na medal i po prostu świetnie pisze – ale z uwagi na treść. Ja oczywiście polecam, choć wiem, że nie wszyscy się nią zainteresują. Przekonam raczej tych, którzy nie boją się mierzyć z niełatwą, polską historią.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak. 

http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,68248,Mala-zbrodnia-Polskie-obozy-koncentracyjne

9 komentarzy:

  1. Zastanowię się jeszcze nad tą książkę, bo nie wiem, czy dam radę zmierzyć się z tak niełatwą tematyką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest naprawdę trudna, więc rzeczywiście lepiej przemyśleć, czy jest się gotowym.

      Usuń
  2. Matko, to jest straszne. Tyle tragedii, tyle cierpienia... Ciężka książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety. Ale w sumie dobrze, że została napisana.

      Usuń
  3. Szokujące fakty, o których też nie miałam pojęcia. A okładkę książki trudno przeoczyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie nie chodzi o zaprzeczenie faktów, ale dezinformację i odwoływanie się do niemieckiej propagandy o "polskich obozach". Dwa zupełnie inne tematy, połączone w jeden.

    http://papug.pl/polskie-obozy-czyli-jak-nakrecic-koniunkture/

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.