Diane Chamberlain „Jak gdybyś tańczyła”, Prószyński i S-ka
2017, ISBN 978-83-8097-034-2, stron 504
Molly i Aidan nie mogą mieć własnych dzieci, przygotowują
się więc do adopcji. Zdecydowali się na tę otwartą, w której będą mieli kontakt
z biologicznymi rodzicami dziecka. Molly targają jednak wątpliwości; po
pierwsze, czy będzie w stanie pokochać cudze maleństwo, a po drugie, martwi się
o relacje dziecka z dwoma matkami i jak ona sama to zniesie. Jest jej tym
bardziej ciężko, że sednem swoich refleksji nie może się podzielić z mężem, bo
ma przed nim tajemnice. Nigdy nie znalazła w sobie dość odwagi, by mu
powiedzieć, że sama jest adoptowanym dzieckiem i że jej matka biologiczna
zawsze była w pobliżu. Ukryła też przed Aidanem, jak bardzo przeżyła największą
tragedię swojego życia...
Lekkość formy jak najbardziej, to znak rozpoznawczy
Chamberlain, ale zawsze idzie on w parze z treścią, która nie pozostawia
obojętnym. Pisarka zawsze wikła swoich bohaterów w takie sytuacje, które nie
dają możliwości zachowania dystansu. Za każdym razem czytelnik, choćby nie
chciał, to musi się postawić na miejscu głównych postaci i solidnie zastanowić,
co on sam zrobiłby, gdyby los postawił go przed danym wyzwaniem. W „Jak
gdybyś...” stajemy przed kwestią adopcji. To temat wyjątkowo złożony, a pisarka
dodatkowo daje wgląd w sprawę adopcji otwartej, z punktu widzenia matki
biologicznej, adopcyjnej i samego dziecka. Myślę, że gdybym miała decydować się
na wychowywanie nie mojego dziecka, towarzyszyłyby mi takie same obawy, jakie
żywiła Molly – czy byłabym w stanie pokochać je bez żadnego ale? I czy dałabym
radę wychowywać je w kontakcie z prawdziwą matką? To na pewno egoistyczne, ale
chyba wolałabym jednak adopcję zamkniętą. Ale znów z drugiej strony, czy da się
ukrywać całe życie przed dzieckiem, że ci, którzy go wychowywali, nie powołali go
na świat? A gdy dowie się ono przez przypadek i będzie miało żal, który zepsuje
dobre do tej pory relacje? Sądzę, że na żadne z tych pytań nie da się udzielić
właściwej, jednoznacznej odpowiedzi.
Drugim niebywale istotnym wątkiem powieści jest choroba ojca
Molly i to, co wydarzyło się, gdy miała czternaście lat. Domyśliłam się
wcześniej, co nastąpi, nie zmienia to jednak faktu, że napięcie, jakie
zaserwowała autorka, sięgało zenitu. Nie da się za wiele o tym napisać, by nie
zdradzić clou tych fragmentów, ale bez wątpienia jest to motyw, który wiedzie
także do wniosku, jak bardzo niezamknięta (choć bohaterka uważała, że jak
najbardziej zamknięta), nieprzepracowana (nie lubię tego słowa, bo pojawia się
ostatnio wszędzie, ale w tym kontekście pasuje) trauma z przeszłości rzutuje na
teraźniejszość, jak trudno czasem zrobić krok naprzód bez wybaczenia innym i
sobie.
Jak to często u Chamberlain bywa, narracja biegnie w dwóch
płaszczyznach czasowych. Nie ma co ukrywać, że bardziej pochłaniała mnie ta
dotycząca dzieciństwa Molly i tego jednego, pamiętnego lata. Trzeba też
przyznać, że wcielenie się pisarki w skórę nastolatki wyszło jej znakomicie;
sprawiało wrażenie, jakby odmalowanie charakteru i kształtującej się osobowości
dziewczyny przyszło jej bez żadnego wysiłku (choć możliwe, że było wręcz
odwrotnie).
„Jak gdybyś tańczyła”, zaopatrzone w piękną okładkę,
pokazuje, że Diane Chamberlain nie spoczywa na laurach, ani też nie odcina
kuponów od raz osiągniętej pozycji. Nie bazuje też na obieranych do tej pory schematach,
choć oczywiście pewne podobieństwa zawsze mogą się znaleźć. Przyjemny w
odbiorze styl idzie w parze z intrygującą fabułą, tworząc w rezultacie
wyśmienitą powieść ku refleksji. Polecam, jeśli macie ochotę porozmyślać
odrobinę nad życiem, miłością i rodziną.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Prószyński i S-ka.
Lubię powieści, w których autorzy stosują dwie płaszczyzny czasowe. Czuję, że i tę historię przeczytam z przyjemnością. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńNa pewno Ci się spodoba:)
Usuńksiążkę już mam od wczoraj, raz, że czytam coś innego, a dwa że weekend to dużo pracy, ale cieszę się że nie spoczęła na laurach i dalej dobrze pisze.
OdpowiedzUsuńCzytaj czym prędzej, chcę znać Twoje zdanie:)
UsuńPo lekturze "W cieniu" mój entuzjazm do twórczości Chamberlain trochę opadł i stwierdziłam, że potrzebuję trochę przerwy, dlatego na razie "Jakbyś tańczyła" trochę poczeka. Mam nadzieję, że kilka miesięcy przerwy, lub dłużej sprawi, że sięgnę po powieści z autorki z większą przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńOj, nie mów, ja sobie wiele obiecuję po tych jeszcze nieczytanych.
UsuńCały czas się zastanawiam, czy ja coś tej autorki czytałam;) nie mam pojęcia. Musze kiedyś spróbować:)
OdpowiedzUsuńTrochę tych tytułów już było, można się zgubić;)
UsuńUwielbiam, gdy książka przemyca ze sobą aż tyle emocji. Zapisuję sobie jej tytuł.
OdpowiedzUsuńNie pożałujesz, gwarantuję:)
UsuńJestem ciekawa czy mnie ta książka przypadnie do gustu. poprzednio wydana przez Prószyńskiego w przeciwieństwie do innych tytułów, nie zachwyciła mnie. Mam nadzieje, ze z tą będzie inaczej.
OdpowiedzUsuńJesteś kolejną osobą, która mówi, że te poprzednie były słabsze, więc już się trochę obawiam.
UsuńMoim zdaniem to jedna z lepszych powieści autorki. Lubię bardzo.
OdpowiedzUsuńW sumie to się z Tobą zgadzam:)
UsuńZ pewnością postaram się przeczytać bo lubię styl autorki i emocje, które towarzyszą jej książkom.
OdpowiedzUsuńW emocjach jest naprawdę świetna;)
UsuńZ pewnością sięgnę po tę książkę, bo bardzo lubię twórczość Chamberlain, a do tego intryguje mnie owa tematyka.
OdpowiedzUsuńNie pożałujesz, mogę się założyć;)
UsuńNie jestem w ogóle przekonana do tej serii. Widocznie ja nie kobieta...?
OdpowiedzUsuńE tam, nie Twoja bajka i tyle, od razu takie wnioski wyciągasz;)
UsuńKoniecznie muszę przeczytać. Odkładam tę lekturę i odkładam. :/
OdpowiedzUsuńMoże musi przyjść ta jedna właściwa chwila.
UsuńDo tej pory nie czytałam żadnej powieści Chamberlain, ale myślę, że dobrze było zacząć od tej, ponieważ upewniłam się, że autorka potrafi pisać bardzo wzruszająco i jednocześnie brutalne. Poza tym świetnie gra na emocjach ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na odrobinę nietypową recenzję:
www.favouread.blogspot.com
Książki tej autorki zawsze czytam w ciemno. To jedna z moich ulubionych autorek. Uwielbiam styl jej pisania oraz tematy które porusza skłaniając nas do refleksji i przemyśleń.😊
OdpowiedzUsuń