Agata Przybyłek „Kobiety wzdychają częściej”, Czwarta Strona
2017, ISBN 978-83-7976-583-6, stron 404
W najśmielszych snach Zuzanna nie przypuszczała, że pobyt w
domu jej i Ludwika siostrzenicy męża, czyli Kasi, spowoduje, że na ich progu
staną przedstawiciele telewizji. A wszystko przez wypadek, do którego
doprowadziła szalona sklepowa za kółkiem. Jakby mało było problemów z tym
związanych, Zuza czuje się rozdarta między mężem, który nadal nie znajduje dla
niej czasu, obłędnie przystojnym wuefistą Markiem, który ciągle u nich mieszka,
a Teodorem, byłym narzeczonym, który uratował jej życie, za co Ludwik bardzo
chce się odwdzięczać. Prawdziwy uczuciowy galimatias.
Poczucie humoru i lekkość to dwie największe zalety tego
cyklu, a zarazem znak charakterystyczny Przybyłek. W „Kobietach...”, jakkolwiek
warstwa komediowa ma się świetnie, to wydaje mi się, że autorka przemyca trochę
więcej refleksji nad istotą związku, pojawiającą się z czasem rutyną czy
kwestią zdrady fizycznej i psychicznej. Zuzanna, by uświadomić sobie sens i
wartość swojego małżeństwa, wybiera dosyć ryzykowną drogę i jeśli mam być
szczera, to odrobinę mnie irytowała tym igraniem z losem i zaćmieniem umysłu na
widok pięknego Mareczka – zachowywała się, jakby nie wiedziała, z kim tak naprawdę
ma do czynienia. Co przy okazji udowadnia, że bliżej mi jednak do bohaterów w
typie Teodora czy Ludwika.
A wracając do tych epizodów, które wywołują uśmiech na
twarzy, to dla mnie bezapelacyjnie numerem jeden „Kobiet...” jest matka
Zuzanny, Grażyna. To postać podobna do Haliny z Sosenek (która zresztą pojawia
się na chwilę na kartach niniejszego utworu), ale bije ją na głowę, jeśli
chodzi o pomysły i ich natychmiastową realizację. Według mnie, Grażynka to
bohaterka, która jak nic zasługuje na osobną fabułę; ależ by się działo...
Książki Agaty Przybyłek znakomicie sprawdzają się jako
rozweselacz i poprawiacz nastroju. A jeśli chcecie się dowiedzieć, dlaczego
kobiety wzdychają częściej, zapraszam do lektury.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona.
Od czasu do czasu mam ochotę na taką książkę. Lubię takie poczucie humoru.
OdpowiedzUsuńPrawdziwy zastrzyk optymizmu:)
UsuńMatka Zuzy po prostu wymiata :) Na samą myśl o tej kobiecie uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
OdpowiedzUsuńMam tak samo, ta scena, w której się położyła...;)
UsuńTa scena mi się kiedyś przysnila z udzialem mojej babci. To bylo kilka lat temu, jak jeszcze nie pisalam komedii. Od tamtej pory mialam ja w glowie i to z niej wyewoluowała postac Grażyny ;) pozdrowienia, Agata
UsuńTo tym bardziej mi się podoba:)
UsuńCiekawa jestem jak autorka wymyśla takie fajne tytuły. Zdecydowanie zachęcają do lektury.
OdpowiedzUsuńTrzeba by poszukać jakiegoś wywiadu, może o tym mówiła:)
UsuńMam czasami (a nawet dość często) ochotę na takie lekkie i zabawne historie, więc z przyjemnością zapoznam się z tą. Tym bardziej, że nie poznałam jeszcze twórczości Agaty Przybyłek, co chętnie zmienię.
OdpowiedzUsuńZabawne historie zawsze mile widziane;)
UsuńWłaśnie wzdycham... Ale biblioteka ma zakupić tę powieść :)
OdpowiedzUsuńI oby zrobiła to szybko;)
UsuńNie czytałam opinii, ponieważ czekam aż Irenka podeśle mi pierwszą część:) Jak już się zapoznam, wtedy tu wrócę;)
OdpowiedzUsuńWiesz, że ja zapraszam zawsze:)
UsuńChyba wiem po co w najbliższym czasie muszę sięgnąć, potrzebuję dobrego "rozweselacza". ;)
OdpowiedzUsuńTrafisz w punkt, sięgając po książki Przybyłek:)
Usuń