czwartek, 12 stycznia 2017

Katarzyna Puzyńska "Dom czwarty"



Katarzyna Puzyńska „Dom czwarty”, Prószyński i S-ka 2016, ISBN 978-83-8097-014-4, stron 576

Do Daniela Podgórskiego i Emilii Strzałkowskiej, policjantów z komendy powiatowej w Brodnicy, zgłasza się Liliana, partnerka komisarz Klementyny Kopp. Twierdzi, że z policjantką coś musiało się stać, bo nie ma z nią kontaktu. Miała jechać do swojej rodzinnej miejscowości – jej matka Helena prosiła, by zainteresowała się sprawą morderstwa sprzed dwóch lat; została wtedy zastrzelona Róża Grabowska, młoda kobieta będąca w ciąży. I choć Liliana odebrała telefon, że Kopp jest już prawie na miejscu, w Złocinach wszyscy twierdzą, że pani komisarz nie było tam od czterdziestu lat. Zaginięcie Klementyny to nie jedyna sprawa; w tej niewielkiej miejscowości co i rusz pojawia się graffiti z czarną szubienicą i nazwą wioski zmienioną na „złe czyny”, a dodatkowo ktoś podrzuca wszędzie martwe ptaki. Jakie demony obudził zapowiedziany powrót Klementyny i pojawienie się w Złocinach policjantów?

Po raz siódmy spotykamy się z policjantami z Lipowa. Seria kryminalna autorstwa Katarzyny Puzyńskiej to chyba obecnie jeden z najpoczytniejszych cykli na rynku. Dobrze się czuję, gdy biorąc do ręki kolejny tom, czytam, że następny jest już w przygotowaniu. Przywiązałam się do bohaterów autorki, lubię przebywać w świecie, jaki wykreowała, choć jest to świat zbrodni, tragedii i pokręconych ludzkich losów. Przyzwyczaiłam się też do oczekiwania na nowe części, więc nie wiem, jak to będzie, gdy pisarka ogłosi, że to już koniec i czas na nowe wyzwanie, nowe powieści i nowych bohaterów...   

Chyba w każdej mojej recenzji książek Puzyńskiej, począwszy od trzeciego, znajdziecie konkluzję, że autorka z powieści na powieść jest coraz lepsza. Tym razem tego stwierdzenia nie będzie. To znaczy warsztatowo na pewno widać rozwój, jakiego stale dokonuje pisarka, ale tym razem chodzi mi o samą treść, fabułę. Zdecydowanie mocniej przemówiły do mnie „Utopce” i „Łaskun”, bardziej mnie wciągnęły i zaangażowały; mocniej trzymały w napięciu. Nie mówię, że z tą tak nie jest, bo nadal będę twierdzić, że od „Domu czwartego” oderwać się nie sposób, ale jednak moje subiektywne odczucie jest takie, że ta część jest odrobinę słabsza od dwóch poprzednich.

Śledztwo śledztwem, pod tym względem absolutnie nie ma się do czego przyczepić, ale w serii o policjantach z Lipowa niezwykle ważna jest warstwa obyczajowa. I być może to w niej tkwi sedno moich odczuć. W „Domu...” przychodzi nam zamartwiać się o Klementynę, więc już jej nieobecność i obawy o los niepokornej policjantki ustawiają na dzień dobry perspektywę. Druga rzecz to aspirant Daniel Podgórski. Już w „Łaskunie” było niedobrze, bo nie dość, że dla niektórych był podejrzanym, to powoli zaczynał sobie nie radzić sam ze sobą i własnym życiem. „Dom czwarty” to już zupełnie inna liga, jeśli chodzi o tę postać. To nie jest Podgórski, do jakiego się przyzwyczailiśmy. Oczywiście rozumiem powód tej przemiany, ale Puzyńska poszła na całość i zmiana jest wyjątkowo szokująca. I mnie jest to chyba trudno przyjąć do wiadomości.

Jak widzicie, „Dom czwarty” nie wywołał takiej fali mojego zachwytu, jak ostatnio, ale na pewno nie nazwałabym go rozczarowaniem. To kolejna znakomita książka Katarzyny Puzyńskiej, podobna do poprzednich jeszcze tym, że ma epilog, który rodzi chęć na więcej i sprawia, że ósma część staje się następną bardzo wyczekiwaną premierą 2017 r. (obok trzeciego tomu „Nic oprócz...” Magdaleny Knedler). Czyżby szykował nam się nowy czarny charakter?

14 komentarzy:

  1. Ja czytałam tylko część pierwszą i chociaż mi się podobała, to jakoś mnie nie ciągnie do dalszych części.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle słyszę o autorce, że teraz nie wiem. Muszę ją poznać, czy to tylko taka wielka reklama, podobna do pana zimnego? Który mnie nie przypadł aż tak do gusty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, mnie przypadła do gustu od "Motylka" i z każdym tomem było lepiej:)

      Usuń
  3. Chętnie wrócę do Lipowa, bo ten tom jeszcze przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Puzyńską, a każda kolejna powieść jej autorstwa przynosi mi wiele czytelniczej satysfakcji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabym się podpisać pod Twoim stwierdzeniem:)

      Usuń
  5. Muszę w końcu sięgnąć po twórczość Puzyńskiej, skoro zbiera tyle pozytywnych opinii.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytam w końcu tego Motylka! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już zaklepałam sobie książkę w bibliotece!

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.