Natasza Socha „Biuro Przesyłek Niedoręczonych”, Pascal 2016,
ISBN 978-83-7642-875-8, stron 304
Zuzanna zaczyna pracę w miejscu dość nietypowym: w Biurze
Przesyłek Niedoręczonych. To tam lądują paczki, które z różnych względów nie
dotarły do adresatów: bo nie ten kod, nie to miasto, inna ulica... Zuzanna
poznaje Milę, która z uporem dąży do tego, by listy szczególne trafiały jednak
pod właściwy adres. To Mila pokazuje dziewczynie kolorowe koperty kryjące listy
dwojga ludzi, którzy od wielu lat nie mogą się spotkać. Umówili się trzydzieści
osiem lat temu, że zejdą się w Wigilię na jednym z poznańskich placów. Czas
mija, a im ciągle się to nie udaje. Zuzanna postanawia im pomóc, by nie było za
późno, tak jak w jej przypadku...
W tym roku to już druga książka w sama raz na zbliżające się
święta Bożego Narodzenia. Pierwszą jest „Anioł do wynajęcia” Magdaleny Kordel,
a teraz utwór pani Nataszy. W obydwu tych powieściach nadchodzący czas
świętowania naprawdę ma urok, chce się na niego czekać i poczuć ten
niepowtarzalny nastrój. Ważne jest jednak to, że u jednej i drugiej pisarki nie
jest istotna komercja czy ogólnie materialny wymiar świąt, bo największym,
najlepszym, najbardziej wyczekiwanym prezentem okazuje się drugi człowiek. Ten,
na którego wygląda się tyle lat, ale i ten obcy, który nieoczekiwanie potrafi
wyciągnąć pomocną dłoń, okaże swoją życzliwość. Czasem to tak niewiele, a może
zdziałać wielkie cuda...
To moja siódma książka autorki, a ciągle nie mogę się
powstrzymać i nie zadawać sobie pytania: jak ona to robi? To, czyli jak tworzy
bohaterów, że każdego z nich zapamiętuje się na długo? W „Biurze...”, obok
oczywiście Tekli i Gaspara, gadatliwej Moniki i kolorowej Mili, jak żywi stają
przed oczami Zuzanna i pan Stanisław. Ta pierwsza będzie mi się kojarzyć ze specyficznym i chyba rzadko spotykanym zwierzątkiem
domowym w postaci lotopałanki karłowatej – i mówcie co chcecie, ale lotałapanka
brzmi jakoś lepiej i tak też czytałam ten wyraz za każdym razem (musiałam też
oczywiście obejrzeć, co to za stworzenie); a ten starszy pan ze zgryźliwością,
ale przy tym wielką samotnością i wrażliwością. Kolejny już raz Socha stanęła
na wysokości zdania, bo galeria jej postaci to prawdziwie barwna mieszanka.
Jestem pełna zachwytu nad „Biurem Przesyłek Niedoręczonych”.
To powieść z mistrzowsko odmalowaną atmosferą, pełna ciepła, dostarczająca
niecodziennych wzruszeń. Wśród książek Nataszy Sochy, które przecież można
zaliczyć do perełek, to prawdziwy diament.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Autorce i
Wydawnictwu Pascal.
To MUSI być piękna historia! Okładka, tytuł i zarys fabuły mnie oczarowały. A pierwsze słyszę o tej książce.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że taką świetną książkę znalazłaś u mnie:)
UsuńWłaśnie będę czytać. Czuję, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńDużo wzruszeń:)
UsuńMogłabym mieć taką pracę jak bohaterka książki... Od jakiegoś czasu interesuje mnie ona ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno oryginalne zajęcie;)
UsuńBardzo lubię twórczość Nataszy Sochy, w której ostatnio zaczytuję się z przyjemnością. "Biuro przesyłek niedoręczonych" to książka, po jaką na pewno sięgnę w najbliższym czasie. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno Ci się spodoba:)
UsuńJak się cieszę, że i Tobie książka tak bardzo się spodobała:)
OdpowiedzUsuńNie mogło być inaczej;)
UsuńDobra lektura na nadchodzący czas, koniecznie muszę przeczytać po takiej rekomendacji.
OdpowiedzUsuńKoniecznie to dobre słowo w tym przypadku;)
UsuńOkładka jest magiczna i już ona mnie mocno do lektury przekonuje :)
OdpowiedzUsuńA zawartość jeszcze lepsza:)
UsuńW okresie zimowym jakoś częściej sięgam po takie klimatyczne powieści pełne ciepła i pozytywnych uczuć, lubię historie z magiczną atmosferą. Chciałabym poznać twórczość autorki, a ta książka wydaje się bardzo przyjemną lekturą. :)
OdpowiedzUsuńNa pierwsze spotkanie będzie jak znalazł;)
UsuńCieszę się, że ci się podobała :). Ja zwykle nie czytam książek nowszych polskich autorów, ale tak wszyscy kusili, że też sobie kupiłam i w Święta spróbuję
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że urzeknie Cię jej atmosfera:)
Usuń