piątek, 25 września 2015

Kristina Sabaliauskaitė "Silva rerum"



Kristina Sabaliauskaitė „Silva rerum“, Znak 2015, ISBN 978-83-240-3878-7, stron 512

Wraz ze śmiercią kota Maurycego, coś w życiu bliźniąt, Urszuli i Kazimierza Narwojszów, zmieniło się już na zawsze. Gdy wiedzeni ciekawością nie do zaspokojenia, odkopali kota i zobaczyli jego truchło, podjęli różne decyzje wynikające z odwiecznego prawa natury: Kazimierz uznał, że nic nie ma sensu, skoro i tak każdy kończy jedzony przez robaki; Urszula widziała tylko jedną drogę, by oszczędzić sobie pójścia do ziemi i gnicia – postanowiła zostać świętą.

Życie rodziny Narwojszów zatacza kolejne koło. Kiedyś uciekali z Wilna, by ratować życie, by nie dać się zabić rozszalałym i krwiożerczym Kozakom. Teraz wracają; lata minęły, Elżbieta i Jan Maciej muszą wypuścić dzieci spod swoich skrzydeł. Dla Urszuli szukają odpowiedniego klasztoru, Kazimierz będzie się dalej uczył. Niedługo później w życiu młodego Narwojsza pojawi się postać wyjątkowo znacząca. To Jan Kirdej Biront, człowiek cieszący się charyzmą i autorytetem, a jednocześnie targany wieloma wątpliwościami. Przywódca studenckiej grupy buntowników odegra niebagatelną rolę w życiu dorastających bliźniąt. 

Dwa słowa: „siedemnastowieczna Litwa” i już wiedziałam, że muszę przeczytać powieść Kristiny Sabaliauskaitė. Dopiero później dowiedziałam się nieco więcej o fabule i o jej autorce. Sabaliauskaitė ma polskie korzenie, mówi po polsku, nieobca jej polska tradycja, i obydwie kultury: polską i litewską, przyjmuje za swoje. Pracowała jako dziennikarka w Wielkiej Brytanii, a na Litwie cieszy się olbrzymią popularnością, dorównując celebrytom. Z wykształcenia historyk sztuki, obecnie oprowadza po Wilnie wycieczki szlakiem swojej powieści. „Silva rerum” – jako „las rzeczy”, swoista kronika rodzinna, w której zapisuje się te ważne i mniej istotne wydarzenia z życia dynastii i kraju – została obwołana literackim (i czytelniczym – czternaście dodruków pierwszej części i na pniu wyprzedawane nakłady kolejnych dwóch tomów) fenomenem w krajach nadbałtyckich i trzeba sobie szczerze powiedzieć, że raczej nie stało się to przypadkiem – czytałam dużo powieści historycznych, ale z napisaną w taki sposób jeszcze się nie spotkałam.

Sabaliauskaitė wykreowała kilu równorzędnych bohaterów. Prezentuje Wilno drugiej połowy siedemnastego wieku oraz wielką litewską historię, a punktem wyjścia do tego, by pokazać, co działo się wówczas w mieście i kraju, jest rodzina Narwojszów i dzieje Jana Kirdeja Bironta. Pisarka osadziła akcję w czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów, kiedy Korona otrząsa się dopiero po najazdach szwedzkich, a wschód organizmu złączonego unią lubelską atakowany jest przez sterowanych z Carstwa Rosyjskiego Kozaków. To również czas, w którym zaczynają się nasilać także konflikty na tle religijnym. Z tym wszystkim wiąże się tajemnica, jaką skrywa głowa rodu Narwojszów.

W tej powieści jest wszystko, życie w każdej jego odsłonie: tej pięknej i tej budzącej obrzydzenie. Postaci balansują, tańczą na linie i w gruncie rzeczy nigdy nie mają pewności, po której stronie spadną: wybiorą życie, czy może zabierze ich śmierć. Pragnienie miłości duchowej kłóci się z pożądaniem tej cielesnej, namiętnością aż do zatracenia. Urszula chce zostać świętą, ale motywy, jakimi się kieruje, ze świętością niewiele mają wspólnego. Jan Kirdej i Kazimierz nie unikają potyczek słownych i bijatyk, a jednocześnie towarzyszy im częściowo tylko zrozumiały mistycyzm. Skrajne elementy i zjawiska przenikają się tu nieustannie, udowadniając jednocześnie, jak bardzo to, czego doświadcza człowiek, jest uniwersalne. Bo cóż z tego, że bohaterowie przesiąknięci są duchem siedemnastowiecznym, skoro czytelnik współczesny doskonale odnajduje się w ich dramatach? Niezależnie od czasów, w których żyjemy, ogarniają nas te same lęki; kochamy, pożądamy i nienawidzimy tak samo, a walka między dobrem a złem zawsze była, jest i pewnie nigdy się nie skończy.

Oprócz bohaterów stworzonych przez wyobraźnię autorki, jest jeszcze jeden, wynikający z jej talentu i pewnie ciężkiej pracy. To język, jakim napisana jest „Silva rerum”. Nie da się o nim nie wspomnieć, tak jest oryginalny, ciekawy i rzadki. Jest głęboki, wręcz nabrzmiały od szczegółów i znaczeń, a przy tym rozbudowany do granic możliwości – jedno zdanie zajmuje nieraz jedną stronę, a przy tym w całej powieści nie ma dialogów. Lecz mimo to książkę czyta się tak dobrze, że nawet nie chce się jej kończyć. Dawno, o ile w ogóle, nie zetknęłam się z tak fantastycznym, esencjonalnym stylem. Widoczne jest w nim nawiązanie do baroku i zamiłowanie do historycznego detalu. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak Sabaliauskaitė pisze, bo nie wiem, jak to zrobiła, ale zaczarowała mnie całkowicie, wzięła mnie w swoje władanie i sprawiła, że już teraz chciałabym poznać kolejne części tetralogii jej pióra – choć sama przecież nie potrafię stwierdzić, czy bardziej dlatego, by poznać dalsze losy Urszuli, Jana Kirdeja i Kazimierza, czy po to, by znów zachłysnąć się tak wyśmienicie poprowadzoną narracją.        

Intuicja mnie nie zawiodła, gdy pomyślałam, że „Silva rerum” może być czymś interesującym. Ale i tak przeszło moje oczekiwania to, jak bardzo ta książka mi się podobała – choć zastanawiam się cały czas, czy jest to odpowiednie słowo na oddanie wszystkich emocji i wrażeń po lekturze, która przecież miejscami bywa trochę obrzydliwa, a i do samych bohaterów nie zawsze pała się sympatią. A jednak Kristina Sabaliauskaitė zapewniła nam powieść, o której trudno będzie zapomnieć, taką, która może wyznaczyć nowe trendy w literaturze; powieść gęstą od uczuć, wydarzeń i od wspólnej, polsko-litewskiej, historii. Czekam na więcej.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak.

http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,6649,Silva-rerum

22 komentarze:

  1. Zastanawiałam się czy nie kupić tej książki, bo pachniało mi trochę Elżbietą Cherezińską, i teraz szczerze żałuję, bo zapowiada się fantastyczna lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, chyba za mało czytałam Cherezińskiej, żeby się odważyć na porównania, ale bez nich mogę Cię zapewnić, że "Silva rerum" jest świetna.

      Usuń
  2. Byłam ciekawa twojej oceny, bo ostrzę sobie.."zęby":) na tę książkę, a przyjedzie do mnie już jutro z czego bardzo sie cieszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Ci się spodoba i będziesz czekać razem ze mną na ciąg dalszy:)

      Usuń
  3. Oj kusi mnie kusi ta opowieść... Jak się znam to w końcu kupie tomiszcze i pobiegnę do autorki po autograf na Targach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym autografem to plan mam taki sam, jak na razie;)

      Usuń
  4. Wpadła mi w oko już w zapowiedziach, ale będę się czaić na ebooka:) Zastanawiam się tylko czy mi ten język spasuje, bo dla mnie ważny jest sposób napisania książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku może iść trochę opornie, ale potem człowiek się przyzwyczaja do tych długaśnych zdań:)

      Usuń
  5. Nie czytałam jeszcze powieści osadzonej w realiach XVII-wiecznej Litwy, a zapowiada się bardzo ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie, i po lekturze doszłam do wniosku, że to kolejny okres w dziejach, o którym powinnam wiedzieć więcej.

      Usuń
  6. Taką historię trzeba przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ mnie ucieszyłaś tą recenzją! Za książkę biorę się prawdopodobnie w weekend i już nie mogę się doczekać! Tego języka nieco się obawiam. Wysłuchałam fragmentu czytanego przez Agatę Kuleszę i mam mieszane uczucia. Ale czytanie idzie mi lepiej niż słuchanie nagrań więc jestem dobrej myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi:) Ja wcześniej nic o tym języku nie wiedziałam, więc może dlatego podeszłam do niej bez obaw. O tak, lepiej czytać, niż słuchać, mam to samo:)

      Usuń
  8. Nie słyszałam się o tej książce, nie wiem czy poradziłabym sobie z całością, może nie odnajdę się w fabule? Ale tak mnie zaintrygowała!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam Cię, że naprawdę bardzo dobrze się ją czyta, a skoro Cię zaintrygowała, to jakiś dobry punkt wyjścia już mamy;)

      Usuń
  9. bardzo mnie do tej powieści zachęciłaś, chociaż do tej pory miałam mieszane uczucia, teraz jestem bardzo na tak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uu, powiało odpowiedzialnością, więc ma nadzieję, że się nie rozczarujesz;) Ale mnie się naprawdę podobała:)

      Usuń
  10. Tym razem książka nie wzbudziła mojego zainteresowania, ale milo wiedzieć, że Sabaliauskaitė ma polskie korzenie i mówi po polsku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na stronie wydawcy jest filmik, w którym autorka wypowiada się o książce, polecam obejrzeć, choćby z ciekawości, jeśli nie dla samej powieści;)

      Usuń
  11. Wilno - miejsce z którego wywodzi się moja rodzina. Chciałabym przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.