poniedziałek, 7 września 2015

Jan Wróbel, Ewa Wróbel „Historia Polski 2.0. Polak potrafi, Polka też... czyli o tym, ile świat nam zawdzięcza”



Jan Wróbel, Ewa Wróbel „Historia Polski 2.0. Polak potrafi, Polka też... czyli o tym, ile świat nam zawdzięcza”, Znak Horyzont 2015, ISBN 978-83-240-3056-9, stron 240

W czasach szkolnych historia nie należała do moich ulubionych przedmiotów. Na pewno byłam za młoda i za głupia, by ją docenić, ale także sposób jej przekazywania nigdy nie potrafił rozbudzić większego nią zainteresowania. I choć to właśnie z historii zdawałam maturę, to wiem, że osobiście musiałam do niej dojrzeć; znaleźć w niej swoją „działkę”, czyli interesujące mnie epoki i tematy, sama, a nie przymuszona; dojść do takiego momentu, że im więcej książek historycznych pochłaniam, tym bardziej dostrzegam, ilu rzeczy jeszcze nie wiem, co rodzi jeszcze większe zainteresowanie i skutkuje stopniowym zgłębianiem szczególnie intrygujących kwestii. 

Zastanawiam się jednak, czy moje podejście do historii byłoby inne, gdybym, będąc uczennicą podstawówki czy licealistką, dostała w swoje ręce książkę napisaną tak, jak zrobili to Jan Wróbel i Ewa Wróbel. Dość zajmujący to problem, ponieważ autorzy piszą bardzo niestandardowo. Kto wie, może i jest to sposób, by dotrzeć do dzisiejszej młodzieży i tych starszych, którzy od mniej lub bardziej zamierzchłych epok trzymają się z daleka. Może właśnie tak da się im pokazać, że historia to nie tylko szereg nudnych dat niemożliwych do ogarnięcia i korowód mało barwnych postaci...

Od razu muszę przyznać, że nie umiem ocenić tej publikacji jednoznacznie. Na pewno potrafię docenić fakt, że taka w ogóle powstała; że są autorzy, którzy chcą dzielić się swoją pasją, fascynacją, którzy mają niebanalny i świeży pomysł na jej przekaz (tak jak niedawno uczyniła to Anna Moczulska w „Bajkach, które zdarzyły się naprawdę”). Traktując ją jako kolejną z serii – bo to drugi tom „Historii Polski 2.0”; pierwszy prezentował, „jak psuliśmy plany naszym sąsiadom”; w przygotowaniu trzeci pt. „Polacy – nic się nie stało!... czyli o tym, jak chcieli nam dokopać, ale im nie wyszło” - skierowanej raczej, bym powiedziała, dla młodzieży, jestem jak najbardziej za, wychodząc z założenia: „byleby przeczytali, a nuż obudzi się w kimś żyłka odkrywcy i sięgnie po inne książki historyczne”. Natomiast jeśli chodzi o resztę, to cóż, taka forma do mnie nie trafia. Nie chodzi mi o styl narracji – bo ten jest żywy, pełen humoru, a czasem nawet i ironii, a całość napisana jest lekko, z polotem i dość sympatycznie. Nie przemawiają do mnie te rysunki w formie komiksu, te fragmenty rozmów niby to z czatów czy forów internetowych – na takie coś jestem zwyczajnie za stara i zbyt konserwatywna, zdecydowanie bardziej wolę jednolity tekst uzupełniany jedynie zdjęciami. Nuda? Może i trochę tak, ale co poradzić, gdy jest się tradycjonalistką? (Możliwe też, że nie nadaję się do aktualnych czasów). Długość rozdziałów to również dla mnie za mało – wszystko jest tylko dotknięte powierzchownie, wolę dłuższe opisy. Myślę jednak, że nie bez powodu autorzy taki, a nie inny, układ treści wybrali – w końcu oboje są nauczycielami, więc pewnie dobrze wiedzą, co odpowiada osobom w wieku ich uczniów.

Niewątpliwą zaletą książki państwa Wróbel jest to, że traktuje ona o sukcesach. Polacy mają skłonność do eksponowania tego, co nam się nie udało, do martyrologii – i nie mówię, że to źle, bo w końcu pamięć o ofiarach tragicznych wydarzeń dziejowych to nieodłączny składnik polskiej tożsamości. Ale trochę dumy narodowej też by nam się przydało. A rzeczywiście mamy się czym pochwalić, zarówno w perspektywie historycznej, jak i teraźniejszej. Maria Skłodowska, Mikołaj Kopernik, Jan Heweliusz, Janusz Korczak, te nazwiska wszyscy znamy. Ale autorzy przywołują także tych, którym zawdzięczamy np. kamerę filmową, kamizelkę kuloodporną, telewizję czy nawet kasownik – tak, to wszystko ma polskie korzenie. Naprawdę, są powody do zadowolenia, do chwały. Czemu więc robimy to tak rzadko?

„Polak potrafi, Polka też...” nie było lekturą, na którą się nastawiałam, dostałam ją w formie niespodzianki. Starałam się jednak podejść do niej najbardziej obiektywnie, jak tylko się dało. Wyróżniłam pozytywy, ale nie mogłam nie wspomnieć o tym, co w moim odczuciu było wadą lub czymś, do czego miałam zastrzeżenia. Podsumowując, nie była to do końca książka w moim guście, ale mimo to uważam, że można ją polecić szczególnie starszym dzieciom, młodzieży i tym, którzy dopiero szukają swojego sposobu na historię. I liczyć na to, że udowodni im ona, jak ciekawa była nasza przeszłość.  

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak.

http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,6226,Historia-Polski-20-Polak-potrafi-Polka-tez


Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

16 komentarzy:

  1. Zaskoczyłaś mnie trochę. Myślałam, że od dziecka pasjonujesz się historią.
    Ja widocznie jeszcze nie ''dojrzałam'' do tego, aby z własnej, nieprzymuszonej woli sięgać po historyczną literaturę :)
    Szkoda tylko, że „Polak potrafi, Polka też...” nie do końca sprostał Twoim oczekiwaniom. No cóż, czasami tak po prostu bywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, jednak nie. Fakt, że zawsze byłam humanistką, a od przedmiotów ścisłych wolałam trzymać się z daleka, ale nie da się powiedzieć, żebym uczyła się historii z pasją.

      Usuń
  2. Mam tę książkę już na półce, ale jeszcze nie miałam okazji do niej zajrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem przeogromnie, jak ją odbierzesz.

      Usuń
    2. Do mnie też przedwczoraj książka z Polski przyjechała..ciekawe co ja o niej napiszę.

      Usuń
    3. No, interesujące, zwłaszcza że czytasz dużo książek historycznych.

      Usuń
  3. Gdzieś o tej książce słyszałam, gdzieś czytałam. Jak dla mnie to taka rozrywkowa książka. Raczej nie mam na taką czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozrywkowa w formie na pewno, czy w treści też? Niby tak, choć jednak trochę wiedzy przekazuje.

      Usuń
  4. Do mnie ten tytuł również dotarł. Ciekawe jak go odbiorę?

    OdpowiedzUsuń
  5. O książce słyszałam i mimo wszystko mam na nią ochotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, może Tobie nie będzie przeszkadzać to, co mnie:)

      Usuń
  6. Szalenie interesowałam się hist w podstawówce i gimnazjum, dlatego poszłam też do klasy historyczno angielskiej w liceum. Okazało się, że kobitka z ang prosto po studiach niczego nas nie nauczyła, za to zakuwaliśmy dużo niemieckiego. Nauczycielka historii... uczyła wosu i z niego miała rozległą wiedzę. Historię jej wepchnęli, bo nie było specjalistów w tej dziedzinie. Kobieta wiedziała z tego przedmiotu mniej niż my i tak nas uczyła, że wcale, albo jej nie było, bo zazwyczaj chorowała. Z historycznej klasy, gdzie wszyscy mieli zdawać hist na maturze, ostatecznie zdawały 2 osoby, nadrabiające cały materiał w domu... Tak się trochę zniechęciła do historii, na studiach, było z tym różnie, ale o dziwo po ich skończeniu, gdy powróciłam do czytania książek znowu zaczęłam czerpać z nich przyjemność , wyszukując różnych hist ciekawostek. Tak to jest, że szkoła zniechęca zazwyczaj, wiele naprawdę zależy od nauczyciela..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, nikt mi nie powie, że jest inaczej, dobry nauczyciel w szkole to podstawa. Nawet jeśli nie mam talentu do przekazywania wiedzy, to niech chociaż nie zniechęca.
      Dziękuję za podzielenie się swoją historią i komentarz:)

      Usuń
  7. Też zdawałam maturę z historii, ale mnie to naprawdę interesowało. :P
    Krótkie rozdziały mają zapewne dostarczyć podstawowej wiedzy, którą później samemu można sobie rozwinąć. W zależności od tego co kogo zainteresowało.
    Przypomniałaś mi, że miałam sięgnąć po tę serię.

    Z historycznych (poniekąd) wciągnęła mnie "Bardzo polska historia wszystkiego" Adama Węgłowskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, na pewno taki cel przyświecał długości rozdziałów. Co nie zmienia faktu, że dla mnie to i tak za mało;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.