piątek, 12 grudnia 2014

Karolina Wilczyńska "Jeszcze raz, Nataszo"



Karolina Wilczyńska „Jeszcze raz, Nataszo”, Czwarta Strona 2014, ISBN 978-83-7976-203-3, stron 304

Życie Nataszy właśnie rozsypało się w proch. Po osiemnastu latach małżeństwa drogi jej i jej męża Darka rozchodzą się ostatecznie. Wszystko, co ich łączyło - wspólna praca w renomowanej agencji reklamowej, której tak wiele poświęcili, wymarzony dom - odchodzi w niebyt. Natasza dokonuje bilansu swojego życia, a to, wbrew pozorom, nie zawsze było usłane różami. Sięga pamięcią do lat dzieciństwa i młodości, do czasów, kiedy poznała Darka i kiedy wydawało się, że podbiją świat, że ten tylko czeka, by zaczęli z niego czerpać pełnymi garściami. Rozrachunek nie jest łatwy, przynosi ból i żal, ale Natasza nie chce już przed nim uciekać. Wie, że jeśli ma iść dalej przez życie, to tylko wyciągając wnioski z doświadczeń, których nie skąpił jej los. Tylko zamykając przeszłość, będzie mogła powtórzyć sobie „jeszcze raz, Nataszo”, z wiarą i optymizmem, że tym razem na pewno się uda.

Prozę Karoliny Wilczyńskiej poznałam dzięki „Tej drugiej” oraz debiutanckiemu „Performens”. Nie miałam okazji czytać „Anielskiego kokonu”, więc tym bardziej nie chciałam przegapić możliwości poznania nowego oblicza autorki. I cieszę się, że to mi się udało. Bo wydawać by się mogło, że Wilczyńska napisała powieść obyczajową, jakich wiele – w końcu mamy parę głównych bohaterów i razem z Nataszą obserwujemy ich życie, takie codzienne i zwyczajne (nawet jeśli obracają się oni w środowisku rekinów biznesu, klientów agencji, czyli w gronie, które w gruncie rzeczy jest mi obce, to jednak nie ma tutaj postaci i wydarzeń, które odebrałabym jako nieprawdopodobne i całkowicie mi dalekie, by nie powiedzieć od razu, że zupełnie obce) – ale wiem, że u tej autorki jest zawsze jakieś drugie dno. I składa się nań tyle niuansów, że to właśnie one stanowią o istocie tej fabuły.

Na okładce widnieją słowa „Opowieść kobiety, która kochała zbyt mocno” – ja dodałabym tutaj „i żyła, spełniając oczekiwania innych”. Bo tak naprawdę Natasza rzeczywiście kochała za mocno, najpierw rodziców, a potem męża, więc to dla nich robiła wszystko, czego oczekiwali; dawała się wpasowywać w ramki dla niej skrawane. Córka znanego profesora miała przecież dobrze się uczyć i iść na jedyny słuszny i właściwy dla dziewczyny z jej pozycją i pochodzeniem kierunek studiów. Gdy pozwoliła sobie na bunt, który pozwolił jej poluzować pępowinę, pojawił się przyszły mąż i on też z czasem zaczął ją formować na partnerkę odpowiednią dla młodego, prężnego menedżera, człowieka sukcesu. Gdzie w tym wszystkim ona sama? Schowana gdzieś głęboko, czasem pozwalająca sobie na odwagę i próbę walki o swoje marzenia. Karolinie Wilczyńskiej  perfekcyjnie wyszła jedna rzecz; mianowicie jej bohaterka wzbudza skrajne emocje. Współczułam nastoletniej Nataszy, zwłaszcza gdy okryła ona sekret rodzinny, ale już Natasza-szefowa budziła moją odrazę i niechęć. Cierpiałam razem z nią, gdy dotknęła ją niewyobrażalna strata, ale nie umiałam się nad nią pochylić, gdy poddała się nałogowi. Cenię sobie u autorów umiejętność kreacji postaci w taki sposób, by czytelnik mógł się niejako automatycznie, niezauważalnie dla samego siebie, zaangażować w ich przeżycia. I pani Wilczyńska to potrafi. Dodatkowo jeszcze pisarka posługuje się lekkim, płynnym językiem, plastycznym na tyle, że to zaangażowanie jest jeszcze pełniejsze, ponieważ nie ma dysonansu między formą a treścią. Czasami miewam takie odczucie, że fabuła mnie interesuje, czekam z niecierpliwością, co będzie dalej, ale sam styl mnie drażni lub choćby wywołuje jakiś dyskomfort, i wtedy czytanie idzie wolniej. W „Jeszcze raz, Nataszo” panuje w tej materii absolutna harmonia.

Myślę, że powieść Karoliny Wilczyńskiej, w takim wymiarze, w jakim potrafi uczynić to powieść, może być swoistą terapią, o czym świadczyłyby już choćby tytuły rozdziałów. Jasnym jest, że nie rozwiąże ona wszystkich życiowych problemów, ale z historii Nataszy można czerpać pewne nuty inspiracji i nauki dla samych siebie. Można się przekonać, że choć prawdopodobnie czekają nas jakieś upadki, to nie trzeba się poddawać, tylko stanąć mocno na nogi i powiedzieć sobie „spróbuj jeszcze raz”. I uwierzyć, że dasz radę. Właśnie ty i właśnie teraz.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Pani Natalii z Wydawnictwa Czwarta Strona.

http://czwartastrona.pl/

Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, „Polacy nie gęsi”.

14 komentarzy:

  1. Jeszcze nie czytałam, ale obyczajówki zawsze chętnie... , tym bardziej, że ostatnio w blogosferze zauważyłam wiele dobrych recenzji tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też widziałam same pozytywne opinie, ale są one w pełni zasłużone:)

      Usuń
  2. Książkę mam, choć jeszcze jej nie czytałam, ale zamierzam, dlatego bardzo mnie to cieszy, że odbierasz ją tak nader pozytywnie, i co jeszcze najważniejsze, że z historii Nataszy można czerpać pewne nuty inspiracji i nauki dla samych siebie. Takie rzeczy się ceni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świetnie, że książkę już masz, mam nadzieję, że znajdziesz w niej coś dla siebie:)

      Usuń
  3. Twoje opinie są zawsze napisane profesjonalnie i bardzo lubię je czytać, a książki Karoliny Wilczyńskiej uwielbiam, właśnie za to drugie dno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Aniu, za miłe słowa:)
      Ciebie więc pewnie też ucieszyła zapowiedź nowej serii pióra autorki, ja już się nie mogę doczekać:)

      Usuń
  4. Ależ Ci zazdroszczę przeczytania tej książki. Muszę ją mieć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że kochasz literaturę polskich autorów, więc wcale nie dziwię się Twoim odczuciom:)

      Usuń
  5. Przeczytałam tej autorki jedynie Anielski kokon, i książka wywarła na mnie wrażenie, podejrzewam,że z ta pozycją byłoby podobnie:) Mam nadzieje,że kiedyś wpadnie w moje ręce!

    OdpowiedzUsuń
  6. Lekturę tej książki mam już za sobą i bardzo mi się podobała, gdybym jej nie czytała - po Twoim poście na pewno bym jej szukała.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że obie mamy za sobą świetną lekturę:)

      Usuń
  7. Zbieram się do lektury tej książki i na pewno jeszcze w grudniu ją przeczytam. JA akurat znam autorkę z "Anielskiego kokonu" i muszę przyznać, że bardzo mi ta książka przypadła do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wnioskuję, że dużo straciłam, nie czytając jeszcze "Anielskiego kokonu":(

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.