sobota, 25 lutego 2017

Jadwiga Czajkowska "Ufać zbyt mocno"



Jadwiga Czajkowska „Ufać zbyt mocno”, Prószyński i S-ka 2017, ISBN 978-83-8097-071-7, stron 472

Blanka Borek w swojej branży uchodzi za fachowca. Jest dyrektorem oddziału jednego z najbardziej znanych warszawskich banków. Zna się na swojej robocie, bo przeszła wszystkie szczeble tej ścieżki kariery. Choć sama najlepiej wie, na czym polegają niezliczone sztuczki marketingowców, wie również, za co jej płacą, więc od swoich pracowników wymaga wiele i coraz więcej, a to nie przysparza jej sympatii. Nikt z podwładnych Blanki nawet nie przypuszcza, jak bardzo kobieta chciałaby zmienić swoje życie – przede wszystkim miło byłoby przestać wreszcie przyciągać samych życiowych nieudaczników, a spotkać mężczyznę, na którym to Blanka mogłaby się oprzeć. Gdy na ej drodze staje Marcel, wszystkie znaki na niebie i zimie wskazują, że marzenie Blanki ma szansę się ziścić.


Jadwiga Czajkowska jest autorką „Macochy”, którą bardzo dobrze wspominam, głównie z tego względu, że na pewno nie można o niej powiedzieć, iż była letnia – wywołała we mnie szereg emocji. I co najciekawsze, niekoniecznie były one pozytywne, bo więcej w nich było irytacji i prawdziwej złości, niż spokoju i czegoś, co nastrajałoby optymistycznie do ludzi. Z drugą powieścią Czajowskiej, z wykształcenia socjolog, jest podobnie – mogę się założyć, że lektura nikogo nie pozostawi obojętnym i niejednokrotnie podniesie ciśnienie. A będzie to głównie związane z sylwetkami bohaterów.

Hm, no właśnie, bohaterowie. To, co napisałam powyżej, że wzbudzają emocje, jest prawdą, ale jednocześnie nie mogę się pozbyć wrażenia, że autorka poszła w całkowite skrajności. Już nawet nie mówię o stereotypach, ale raczej o przyłożeniu do większości z nich schematu czarne-białe i absolutnie nic pośrodku. Tu nie jest tak, że ktoś ma jakieś przebłyski, wahania, postąpi w sposób, który można różnie interpretować; nie, jak ktoś jest zwichrowany, to na całego. I właśnie o te nie całkiem normalne psychicznie – przynajmniej jak dla mnie – bohaterki mi chodzi, czyli o matkę i siostrę Blanki, Iwonę, oraz jej teściową i szwagierkę. Chryste, co to były za baby! Może mało jeszcze widziałam i nie znam się na ludziach, ale nie jestem w stanie uwierzyć, że tak mogłaby się zachowywać matka – teściowa i siostra męża, jeszcze powiedzmy, w końcu to obce osoby, ale rodzona matka?! To jej ciągłe porównywanie Blanki z Iwoną doprowadzało mnie do szału, podobnie jak ciągłe narzekania na rzekomo ciężką, wykańczającą pracę przy jednoczesnym nic nierobieniu w domu; to nie na moje nerwy. Inna sprawa, że naiwność Blanki i jej nieustająca wiara w poprawę relacji rodzinnych też były porażające, ja bym chyba już dawno odpuściła. Dla mnie była to najbardziej denerwująca część fabuły.

Co do samej wiodącej postaci, sama nie wiem, jak nazwać uczucia, które występowały, gdy śledziłam jej poczynania. Tu autorka też nie ustrzegła się, moim zdaniem, tego raz przyjętego wzorca. Jak Blanka kochała, to na zabój; jak nienawidziła, to blisko było do zgliszcz (tu mnie poraziła scena kłótni z Marcelem, w moich oczach było to mocno nienaturalne, taka wielka miłość, a nagle aż takie skakanie sobie do oczu? I nie przekonuje mnie to, że według Blanki mąż złamał ustalone zasady; dla mnie było to dziwne). Jak pracowała, to angażowała się bez reszty, fundując swoim pracownikom prawdziwy koszmar. Nie wiem, może pisarka specjalnie postawiła na takie przerysowanie, ale chyba jednak wyszło odrobinę za mocno. W każdym razie chciała chyba pokazać, że tak naprawdę w życiu można liczyć tylko na siebie, taki generalny wniosek nasuwa się po przeczytaniu „Ufać zbyt mocno”, a ja nie jestem pewna, czy przyjmuję taką koncepcję – chyba jednak wolę myśleć, że dobrze mieć obok siebie chociaż jedną osobę, która w trudniejszych chwilach może dać wsparcie i pomoc, choćby samą swoją obecnością. Blanka niby miała najlepszą przyjaciółkę, Julę, ale czy to jest prawdziwa przyjaźń, skoro nie powiedziała jej o swoich kłopotach? Nie wiem. A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze to przewrotne zakończenie...

Jadwiga Czajkowska potrafi pisać bardzo absorbująco, bo mimo mieszanych uczuć, jakie wywołała Blanka, myślałam o niej, nawet gdy musiałam odłożyć książkę; przejmowałam się jej życiem, choć raczej nie była postacią z mojej bajki i nie jestem przekonana, czy chciałabym w realnym życiu spotkać taką osobę na swojej drodze. „Ufać zbyt mocno” to powieść w gruncie rzeczy gorzka, tak bym ją najkrócej podsumowała, ale nie żałuję, że ją przeczytałam. 

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

http://www.proszynski.pl/

8 komentarzy:

  1. Książka wpisuje się w mój gust. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, czy podobnie odebrałabyś bohaterów.

      Usuń
  2. Pamiętam "Macochę", dlatego z chęcią poznałabym kolejną powieść autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego właśnie powodu zdecydowałam się na lekturę.

      Usuń
  3. Zastanowię się jeszcze nad tą książką, bo jakoś nie jestem do niej zbytnio przekonana.

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie również Blanka wywoływała mieszane uczucia, a kobiety z jej rodziny- tragedia :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.