sobota, 17 grudnia 2016

Magdalena Knedler "Nic oprócz milczenia"



Magdalena Knedler „Nic oprócz milczenia”, Czwarta Strona 2016, ISBN 978-83-7976-520-1, stron 656

Po ostatnich ciężarach, jakie spadły na Annę Lindholm, kobieta ucieka do Wenecji. Chce oderwać się od wszystkiego, co się niedawno wydarzyło. Ingvar, Vidar, Sophia, a przede wszystkim to, co zrobiła Lidka. Wynajmuje pokój u antykwariuszki Lukrezii, z którą świetnie się dogaduje, a przy okazji trochę pomaga kobiecie w prowadzeniu interesu. W mieście dożów właśnie zaczyna się karnawał i kobiety wybierające się na bal u największego miejskiego jubilera, natykają się po drodze na zwłoki gondoliera, który od kilku dni wzbudzał powszechną ciekawość. Mężczyzna ma niedopasowany strój, nie taką maskę powinien do niego nosić. Nie wiedzieć dlaczego, Anna lgnie do komisarza prowadzącego sprawę, Antonia Vallego. Czy dla Anny, która przecież przestała być policjantką, nowe śledztwo będzie sposobem na zapomnienie o przeszłości?

„Nic oprócz strachu”, które ukazało się na wiosnę tego roku, Magdalena Knedler zapoczątkowała serię kryminalną z Anną Lindholm, Polką mieszkającą w Szwecji, policjantką o skomplikowanym życiu osobistym. Autorka w takiej odsłonie kupiła mnie całkowicie, a na oddanie tylu pozytywnych i entuzjastycznych wrażeń brakowało mi słów. Nie mogłam się doczekać drugiego tomu, ale gdy wreszcie miałam go w rękach, jakoś zwlekałam z lekturą. Na Targach Książki w Krakowie autorka mówiła, że ci, którzy byli zachwyceni pierwszą częścią, z drugą mają problem, i odwrotnie. Po takich słowach nie ukrywam, trochę się bałam. Ale wreszcie zaplanowałam weekend z „Nic oprócz milczenia” i zamierzenia zrealizowałam.

Nie wiem, czy nie zasugerowałam się zbytnio twierdzeniem pisarki, ale rzeczywiście druga część serii jest dla mnie zupełnie inna od tej rozpoczynającej cykl. Inaczej ją odebrałam; chyba z uwagi na fakt, iż prowadzone śledztwo nie dotyczyło bezpośrednio Anny i jej rodziny, nie ekscytowałam się aż tak bardzo. To znaczy w ostateczności, bohaterka angażuje się w wyjaśnienie morderstwa całą sobą, ale jednak dotyczy ono obcych ludzi. Chcę tu jeszcze podkreślić, że „inaczej” nie znaczy wcale „gorzej”. Bo cała zagadka, przed jaką postawiła swoje postaci – i czytelników – pisarka, jest naprawdę frapująca. Tym bardziej że w jej stylu staje się takie podrzucanie tropów, by dalej właściwie nic nie było wiadome. Może generalnie jestem mało przenikliwa, ale całości intrygi nie udało mi się przejrzeć wcześniej, niż kilka stron przed epilogiem. I oczywiście brawa należą się za zakończenie; te ostatnie kilka linijek i słów sprawiły, że trzeci tom już teraz jest chyba najbardziej wyczekiwaną premierą przyszłego roku. Zwłaszcza że, powiem Wam to w tajemnicy, bardzo spodobał mi się komisarz Valli...

Powieści z serii „Nic oprócz...” są wybitnym przykładem na to, jak Knedler potrafi plastycznie kreować atmosferę. W pierwszym tomie znakomicie oddała chłód i surowość Skandynawii, potęgując tym samym nastrój mroku i wiszącego w powietrzu jakiegoś zagrożenia, czegoś ponurego. Tako samo jest i w drugiej części, a dodatkowo, wierzcie mi na słowo, naprawdę czułam tę przenikającą do szpiku kości wenecką wilgoć, ciągnącą od powszechnych tam kanałów. To włoskie miasto ujęte oczami Knedler jest ciemne, zimne i bardzo specyficzne. Kojarzy mi się z plątaniną ciasnych uliczek, w których nietrudno się zgubić. I to jest właśnie największa zaleta „Nic oprócz milczenia” – choć jej mieszkańcy twierdzą, że Wenecja umiera, to ta powieściowa naprawdę żyje, wcale nie dlatego, że na karnawał zjechali turyści, ale dlatego, że jej społeczeństwo kocha i nienawidzi, pragnie czegoś i nie zawaha się przed niczym, byleby tylko to dostać. A w konsekwencji rodzi się zbrodnia.
Magdalena Knedler, autorka o charakterystycznym stylu, z poczuciem humoru, pisze wyjątkowo wciągająco. Jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało, jej książki wręcz się pochłania. I skończy się jedną, a od razu chciałoby się czytać następną. Jak dobrze więc, że mam jeszcze w zanadrzu „Klamki i dzwonki”.    

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.  

http://czwartastrona.pl/

10 komentarzy:

  1. Gorące nazwisko, a ja żadnej z powieści jeszcze nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza część mi się bardzo podobała i mam zamiar przeczytać drugą, chociaż żałuję, że nie występuje w niej moja ulubiona postać czyli eskimoska "służąca "☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Lempi tu się nie pojawia, też żałuję.

      Usuń
  3. Twórczość autorki ciągle przede mną i sama nie wiem, kiedy ja to wszystko ogarnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, też sobie czasem zadaję to pytanie, jak ci moi ulubieni autorzy ciągle zapowiadają coś nowego, a ja w lesie z bieżącymi;)

      Usuń
  4. Ostatnio stale słyszę o tej autorce. Muszę w końcu poznać prozę tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja nadal jestem w lesie, nie mam pierwszej części. Nie mam pojęcia kiedy zdobędę, ale pewnie jest, że muszę przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdobędziesz razem z trzecią i pochłoniesz hurtem;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.