wtorek, 27 czerwca 2017

W skrócie



Marta Obuch „Francuski piesek”, Filia 2016, ISBN 978-83-8075-162-0, stron 464

Opis wydawcy:
Przeprowadzka może zmienić całe życie!
Misia zostaje właścicielką uroczego domku i dużego ogrodu, ale musi zakasać rękawy i sama zająć się remontem. Niestety nie może liczyć na swojego ukochanego, bo ten ma mnóstwo pracy. Za to do pomocy jest chętny nowy sąsiad – Luk, wyśmienity kucharz, z pochodzenia Francuz.
Misia chciałaby mu wynagrodzić starania, dlatego przygotowuje uroczystą kolację. Poda żaby i ślimaki, ale najpierw musi je złapać… Jakby tego było mało, przygarnia pod swój dach byłą kochankę swojego byłego męża i odtąd na Akacjowej zaczynają się dziać dziwne rzeczy…
Tymczasem przyjaciółka Misi, Zuza, usiłuje zdobyć prawo jazdy, nie zamierza jednak zdawać kolejnego egzaminu! Schodzi więc na drogę przestępstwa. Nie ona jedna w tym towarzystwie…
Coq au vin czy trup podany sauté? Kuchnia francuska i przestępcy, a do tego tajemnica starego domu – mieszanka co najmniej pikantna! Komedia kryminalna Marty Obuch to obowiązkowy punkt każdego dobrego menu.

„Francuski piesek”, choć nigdzie nie jest to zaznaczone, jest drugą książką z szalonymi bohaterkami, Misią i Zuzą, które same proszą się o kłopoty. Po raz pierwszy pojawiły się na kartach „Łopatą do serca” i jakkolwiek można czytać „Francuskiego pieska”, nie znając tej wcześniejszej fabuły Marty Obuch, to uważam, że nie ma to większego sensu, bo ominie Was kawałek świetnej prozy rozrywkowej.

Tym razem Misia zostaje właścicielką domu, z czym nie do końca radzi sobie Igła, policjant, z którym jest związana. Także w związku Zuzy z komisarzem Marchewką nie dzieje się najlepiej, również dlatego, że mężczyzna jest piekielnie zazdrosny o nowego sąsiada Misi, Luka, francuskiego kucharza. Do Misi wprowadza się też Ryszarda Kociołek, co najlepiej świadczy o dobrym sercu tej pierwszej, skoro przyjmuje pod swój dach flamę byłego męża, gangstera Hardego.

U tej autorki jak zwykle dużo się dzieje. Strona po stronie dostajemy solidną dawkę humoru sytuacyjnego i słownego, a przez to miejscami miałam wrażenie, że czytam Joannę Chmielewską w najlepszym wydaniu (niby nie znoszę takich porównań, a jednak to zrobiłam...). „Francuski piesek” to lektura idealna, jeśli macie ochotę się pośmiać i odprężyć, czy też umilić sobie ponure dni.

Marta Guzowska „Chciwość”, Buda Książki 2016, ISBN 978-83-8053-095-9, stron 384

Opis wydawcy:
Trzymający w napięciu thriller archeologiczny. Tempo akcji napędzają spektakularne pościgi przez malownicze wyspy Morza Egejskiego, gdzie  trudna do okiełznania chciwość prowadzi bohaterów do zbrodni. Jeśli masz na sumieniu ciężki grzech albo zrobiłeś coś poza prawem, za wszelką cenę starasz się zatrzeć ślady. Kiedy bezkarnie ci się udaje, wpadasz w szpony chciwości. Tylko nieliczni wiedzą, że wybitna archeolog Simona Brenner przy okazji jest świetnie zakamuflowaną złodziejką. Kradnie dzieła sztuki i sprzedaje kolekcjonerom za grube miliony. Chciwość kieruje uwagę Simony na złoty diadem Heleny Trojańskiej, odkopany pod koniec XIX w. przez Heinricha Schliemanna. Opracowuje doskonały plan zuchwałej kradzieży życia i pewna siebie wyjeżdża do Turcji. Sprawy komplikują się, gdy na wykopaliskach w nieznanych okolicznościach znika jej były kochanek Ivan, a porywacze przesyłają Simonie jego palec. Czy wrodzony instynkt, siła i spryt sprawią, że Simona uwolni Ivana z rąk oprawców, znajdzie swój skarb i wyjdzie z tego cało?  

„Chciwością” Marta Guzowska powołała na świat fikcji literackiej Simonę Brenner, wybitną panią archeolog, a przy okazji także perfekcyjną, sprawnie działającą złodziejkę. Perfekcyjną do czasu, bo w tej powieści nie wszystko idzie tak, jak zaplanowała to sobie Simona. Zlecenie, które miało jej przynieść solidny zastrzyk gotówki, sprawi, że znajdzie się w solidnych opałach i będzie musiała walczyć o życie.

No i właśnie, tu mam jedno zastrzeżenie, mianowicie odnosiłam wrażenie, jakby Simona przez całą fabułę w gruncie rzeczy tylko uciekała, przy okazji równocześnie sama kogoś goniąc. Nie mówię, że to się źle czytało, ale chyba brakowało mi czegoś, co jeszcze wypełni akcję. Co do samej bohaterki, z jednej strony jakoś ją polubiłam, chyba dlatego że była pyskata, nie poddawała się i miała swoje zasady, choćby tę, że zawsze trzeba próbować, choćby na łożu śmierci, ale z drugiej, nie oszukujmy się, Mario to ona nie jest – a to właśnie od profesora Ybla zaczynałam poznawanie prozy Guzowskiej i mimo jego paskudnego charakteru, to on przypadł mi do gustu bardziej, i to fabuły z jego udziałem kręcą mnie mocniej. Co nie znaczy, że nie przeczytałabym drugiej części perypetii Simony Brenner.

Nele Neuhaus „Kto sieje wiatr”, Media Rodzina 2014, ISBN 978-83-7278-974-1, stron 560

Opis wydawcy:
Kolejny świetny kryminał  z górami Taunus w tle. Tym razem akcja toczy się wokół śledztwa związanego z farmą wiatrową, przeciwko której protestują okoliczni mieszkańcy. Pia Kirchhoff i Oliver von Bodenstein muszą znaleźć winnych śmierci dwóch osób, a krąg podejrzanych ciągle się poszerza...

Nie wiem, czemu tak jest, ale z literaturą niemiecką nie jest mi szczególnie po drodze. Jest tylko jedna autorka, którą biorę w ciemno: to Nele Neuhaus, specjalizująca się w kryminale. Jej seria ma dwójkę wiodących bohaterów: Pię Kirchhoff i Olivera Bodensteina, policjantów, którym dostają się same skomplikowane śledztwa.

Cykl ten czytam bardzo nie po kolei, w zależności od tego, co akurat trafiało się w bibliotece. Czytany w zeszłym roku „Zły wilk”, który rozczarował mnie opisem zdradzającym absolutnie wszystko, co istotne dla intrygi, nie przekonał mnie też kierunkiem, w jakim skręciła postawa Olivera. Przy okazji „Żywych i umarłych” pisałam, iż coś musiało się stać w pominiętym wówczas przeze mnie „Kto sieje wiatr”, że Bodenstein stał się taki okropny. Teraz wreszcie wiem, o co chodziło. Rzeczywiście mógł mieć powody, dla których przestał sobie radzić sam ze sobą i swoim otoczeniem.

Generalnie w tym tomie wszystko jest tak jak trzeba, ale jakość trudno mi się go czytało. Niby śledztwo jak każde prowadzone przez tę parę, a jednak nie potrafiłam się zaangażować i, co gorsze, a zarazem pierwszy raz w przypadku Neuhaus, odrobinę się nudziłam. Z tego też powodu, choć zaznaczam, że jest to odczucie czysto subiektywne, „Kto sieje wiatr” uznaję za najsłabszą powieść autorki. Co nie zmienia faktu, że czekam już niecierpliwie na premierowe „W lesie”.

14 komentarzy:

  1. ,,Francuskiego pieska" chętnie przeczytam latem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem bardzo ciekawa książki "Francuski piesek" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam "Francuskiego pieska" REWELACJA!
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja to mialabym ochotę na Martę Obuch:) Lubię tego typu książki:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Najbardziej intryguje mnie ,,Chciwość''.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam ogromną ochotę na "Francuskiego pieska", ale nie wiedziałam, że lepiej sięgnąć najpierw po "Łopatą do serca", więc mam co nadrabiać. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Ja właśnie czytam "Nielubianą", pierwszy tom z cyklu.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.