Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski „Kukuczka. Opowieść o
najsłynniejszym polskim himalaiście”, Agora 2016, ISBN 978-83-268-2393-0, stron
400
Tematyka wysokogórska jest mi szczególnie bliska, choć tylko
w ujęciu literackim; sama nie mam i raczej nigdy nie będę miała tyle odwagi, by
się wspinać. Nazwisko Jerzego Kukuczki, podobnie jak Wandy Rutkiewicz, było mi
znane, zanim na dobre zaczęłam się interesować zagadnieniami alpinizmu i
himalaizmu; kojarzyły mi się one z dzieciństwa - nie wiem skąd, ale wiedziałam
od małego, że to ci, którzy zostali w górach na zawsze. O Rutkiewicz czytałam i
w zeszłym, i w tym roku – w „Okrutnym szczycie” Jennifer Jordan i biografii
pióra Anny Kamińskiej; nie mogłam więc przegapić biografii Polaka z Koroną
Himalajów (czternaście najwyższych szczytów Ziemi, góry powyżej 8 tysięcy
metrów n.p.m.) na koncie.
Na uwagę na pewno zasługuje fakt, jak bardzo ludzki jest
Kukuczka przedstawiony w tej publikacji. Autorzy ani myślą omijać trudne
tematy, a tych przecież nie brakuje, bo z wspinaczką wysokogórską nieodłącznie
związane są wypadki i śmierć. Nasz bohater jawi się jako człowiek wyjątkowo
mocny psychicznie, który parł konsekwentnie do przodu, ale z drugiej strony
miewał wątpliwości, dotykały go reakcje środowiska, przeżywał zgony kolegów.
Szczególnie przejmujące wydały mi się jego rozważania przed wyprawą na
południową ścianę Lhotse, gdzie 24 października 1989 r. zginął. „Czułem jednak,
że muszę to zrobić teraz. Wahałem się przez dwa tygodnie (...). Wreszcie
postanowiłem zrobić tak, jak robiłem wielokrotnie – poszedłem za podszeptem
czegoś wewnętrznego. Teraz albo nigdy” (str. 391). Przed wyprawą założył, jak
zwykle, dziennik. Po raz pierwszy umieścił w nim dedykację. Mottem było
„Paradise – raj”. Czy coś przeczuwał?
Dla mnie ta książka ma jeszcze jedną wiodącą postać, która
choć w cieniu, to wysuwa się na pierwszy plan. To żona Jerzego, Celina.
Czytając o niej, miałam przed oczami Olgę, żonę Piotra Morawskiego i Ewę
Berbekę, żonę Macieja. Nie mogę przestać myśleć o tym, skąd miały siłę, by
przeżyć każdą jedną wyprawę, a na końcu to, że ich mężowie na zawsze zostali w
górach. Sądzę także, że wszystkie są do siebie bardzo podobne: każda godziła
się z pasją męża, żadna nie kazała mu nigdy wybierać. To chyba najwyższa forma
miłości: pozwolić, by ta druga osoba realizowała się w wybranej działalności,
wiedząc, że kiedyś może się ona okazać najważniejsza na świecie, że kiedyś
zażąda największej ofiary; poświęcić swój egoizm i chęć „posiadania” tej osoby;
oddać ją, w tym przypadku, górom...
Na pewno nie jestem obiektywna, ale „Kukuczka” to naprawdę
rewelacyjna książka. Kluczowe jest tutaj słowo z podtytułu: „opowieść”, bo
właśnie w takim tonie utrzymana jest narracja. Polecam z całego serca, tak jak
pozostałe książki z gatunku literatury wysokogórskiej, których recenzje u mnie
znajdziecie.
Szczerze powiedziawszy nie czytałam jeszcze żadnej książki związanej z tematyką wysokogórską, a przynajmniej nie przypominam sobie. Ale mam nadzieję, że niebawem się to zmieni.
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieję. I oby temat Cię wciągnął:)
UsuńMam w planach tę książkę, podziwiam alpinistów i himalaistów, szczególnie Kukuczkę i Rutkiewicz :)
OdpowiedzUsuńWielkie nazwiska, bez dwóch zdań:)
UsuńKusisz mnie książkami o takiej tematyce i chociaż to zupełnie nie moje klimaty to mnie do siebie przyciągają. Powieść o Rutkiewicz mam już na liście, teraz trzeba wpisać i ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńBo ja naprawdę uwielbiam taką literaturę i jakoś bardzo chcę do niej przekonywać:)
Usuńa ja juz mam tę książkę i będę się chłodziła nią i biografią Rutkiewicz
OdpowiedzUsuńAle mimo wszystko gorących wrażeń czytelniczych Ci życzę:)
UsuńJa lekturę mam jeszcze przed sobą, ale mój mąż czytał i jest książką zachwycony. I do tego to piękne wydanie....no i bohater niezwykły.
OdpowiedzUsuńTo prawda, tu wszystkie elementy zgrały się na medal:)
UsuńTo książka idealna dla mojego taty. Polec mu ją.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie będzie rozczarowany.
Usuń