poniedziałek, 12 października 2015

C. W. Gortner "Mademoiselle Chanel"



C. W. Gortner “Mademoiselle Chanel. Powieść”, Między Słowami 2015, ISBN 978-83-240-2760-6, stron 592

Chanel. Nazwisko-symbol, nazwisko-marka. Kobieta, która odcisnęła swój wyrazisty ślad na historii światowej mody. Projektantka, z której pomysłów miliony kobiet na całym świecie czerpią i korzystają po dziś dzień, zakładając małą czarną, skrapiając się perfumami Chanel nr 5 czy nosząc torebkę na łańcuszku. To jednocześnie osoba, której postępowanie na przestrzeni lat wzbudzało i nadal wzbudza kontrowersje, przez co jest różnie oceniana. A jaka była naprawdę? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć C. W. Gortner, dokładając swoją „cegiełkę” do portretu projektantki.

Gabrielle Chanel przyszła na świat w 1883 roku. Beztroskie dzieciństwo skończyło się wraz ze śmiercią matki i porzuceniem rodziny przez ojca. Gabrielle i jej siostry znalazły się pod opieką ciotek, sióstr matki, a później trafiły do zakonnic. To tam ujawnił się talent dziewczynki do szycia, to tam z czasem zaczęła wierzyć, że swoją ciężką pracą osiągnie sukces – będzie kobietą niezależną, której jedynym osiągnięciem życiowym wcale nie musi być zamążpójście i zostanie matką. Zaczynała od kapeluszy, kreacje wieczorowe i codzienne przyszły później. Założony cel zrealizowała, ale czy naprawdę była szczęśliwa? Czy jej trudne relacje z mężczyznami wynikały z ciągle odczuwanego zawodu, jaki sprawił jej ojciec, w którego tak wierzyła? Co skrywała w sercu ta, która stała się legendą już za życia?

C. W. Gortner do tej pory kojarzył mi się z odległą przeszłością. Jego powieści historyczne sięgały najczęściej do XVI wieku. Dlatego też, nie ukrywam, byłam bardzo zaskoczona, gdy zobaczyłam jego nazwisko na okładce powieści dotyczącej osoby współczesnej, kreatorki mody, która zmarła w 1971 r. I tak właściwie to znajomość jego poprzednich książek sprawiła, że chciałam poznać i tę – Coco Chanel była tutaj na drugim miejscu, jeśli mam być szczera, choć bez wątpienia jej postać do pewnego stopnia mnie intryguje, szczególnie po lekturze „Hotelu Ritz” Tilar J. Mazzeo, z którego można było wysnuć różne wnioski na temat wojennych losów Gabrielle. Wiedziałam, że pisarz reprezentuje klasę mistrzowską w beletrystyce historycznej; miałam już przykład tego, jak doskonale potrafi oddawać głos postaciom z przeszłości, także kobietom, a mimo to znów pojawił się lekki szok – byłam w trakcie lektury i jestem nadal po jej zakończeniu pod ogromnym wrażeniem tego, w jaki sposób przemawia do czytelnika Gabrielle Chanel widziana jego oczyma. Miejscami miałam odczucie, jakbym czytała autobiografię, a nie powieść opartą o życiorys projektantki – Coco Gortnera żyje, pracuje, kipi emocjami; jest prawdziwa i wiarygodna. A czy da się ją lubić? Na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi, bo i tak, i nie. Myślę, że ważniejsze jest w tym przypadku to, jak niejednoznaczną postacią była – a to udało się pisarzowi oddać w pełni, tym bardziej że pokazuje ją w każdym aspekcie, bo i jako projektantkę, i w życiu prywatnym, jako siostrę, kochankę czy przyjaciółkę. Zresztą, jak sam przyznał, nie może oprzeć się przekonaniu, że nawet tyle lat po śmierci Chanel nadal tak jakby broni dostępu do swoich sekretów. Powiedziała przecież kiedyś: „Moje życie mi nie odpowiadało, więc sama je sobie stworzyłam” (str. 7), więc kto wie, może właśnie o to jej chodziło, by pozostać tajemniczą już na wieki, by być tą, która będzie nieprzerwanie fascynować i kusić? 

„Mademoiselle Chanel” dla mnie pozostanie powieścią niezapomnianą. Myślę, że jej wielkość wynika z dwóch faktów: po pierwsze, z talentu do snucia opowieści, jakim obdarzony jest C. W. Gortner, z umiejętności odnajdywania się w każdej epoce i w „skórze” każdego bohatera, czy to fikcyjnego, czy prawdziwego, żyjącego w przeszłości. A po drugie – z pasji. Autor, zanim skoncentrował się na pisarstwie, pracował w przemyśle modowym, a Coco Chanel fascynowała go od zawsze. Swoje zamiłowanie do twórczości i osoby projektantki potrafił przelać na papier. I chwała mu za to. Gorąco namawiam do lektury. 

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak / Między Słowami. 

http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,6785,Mademoiselle-Chanel

12 komentarzy:

  1. No jak lubię powieści Gortnera, tak do tej zupełnie mnie nie ciągnie, nie moja bajka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie na początku też tak myślałam, bo modą to ja się nie interesuję, ale jednak uległam. Chciałam zobaczyć, jak się autor sprawdzi w wersji bardziej współczesnej.

      Usuń
  2. Myślę, że dla miłośników Coco Chanel to będzie wspaniała pamiątka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć jeszcze nie miałam przyjemności poznać tekstów Gortnera, również kojarzę go raczej z wcześniejszymi okresami historycznymi. Chętnie sięgnęłabym jednak właśnie po tę książkę - Coco Chanel jest postacią, która fascynuje mnie od lat.

    OdpowiedzUsuń
  4. OO a ja się jakoś sceptycznie nastawiłam do tej książki. A tutaj proszę tak Ci się spodobała. Teraz już sama nie wiem. Tak chwalisz, już i tak z głowy mi nie może wyjść "Silva Rerum", ciągle o niej myślę i chyba się jednak zaopatrzę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sceptycyzm absolutnie niewskazany;) A "Silva rerum" też koniecznie musisz przeczytać, szkoda by było nie poznać tak dobrej książki:)

      Usuń
  5. Nie interesowałam się nigdy zbytnio Coco Chanel. Może właśnie czas to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niewiele wiem o Coco Chanel, a przecież to legenda :) Książkę chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.