sobota, 24 października 2015

Agnieszka Olejnik "A potem przyszła wiosna"



Agnieszka Olejnik „A potem przyszła wiosna”, Czwarta Strona 2015, ISBN 978-83-7976-333-7, stron 392

Błysk fleszy, w każdej sytuacji. Tak właściwie to powinna być zadowolona, przecież chciała popularności, sama o nią zabiegała. Pola Gajda chciała być aktorką i nią została, choć bardziej marzył jej się teatr niż film i związane z nim to całe „bywanie”, pozowanie na „ściankach” i obracanie się w światku celebrytów. To bardziej kręci Grzegorza, jej partnera. I wszystko byłoby w miarę dobrze, gdyby nie jeden natrętny paparazzo, który Polę wręcz prześladuje. Jest dla niej symbolem tego, czego najbardziej nie znosi w swoim zawodzie.

Któregoś dnia Pola, przeglądając strony w internecie, widzi zdjęcie Grzegorza z jakąś modelką. Zdrada mężczyzny, na którym tyle lat polegała, boli jak diabli, a życie traci sens. Pola całkowicie się załamuje i dochodzi do wniosku, że chyba nic jej już na tym świecie nie trzyma. Los ma jednak wobec niej zupełnie inne plany.

„A potem przyszła wiosna” to trzecia powieść Agnieszki Olejnik dla dorosłego odbiorcy. Miałam okazję czytać jedną z nich, „Dziewczynę z porcelany”, która przypadła mi do gustu na tyle, by stwierdzić, że warto śledzić pisarską ścieżkę, jaką podąża jej autorka. Zapowiedź jej nowej książki mocno mnie zaintrygowała, a jeszcze ta piękna, klimatyczna okładka tylko zaostrzała mój czytelniczy apetyt. A gdy już zaczęłam czytać, dosłownie przepadłam. Historia Poli Gajdy ma niebywałą siłę przyciągania – gdy musiałam ją odłożyć, bo czekały na mnie inne obowiązki, starałam się je wykonywać jak najszybciej, by znów wrócić do bohaterów Agnieszki Olejnik.

A przecież nie jest to opowieść z gatunku łatwych i odprężających. Choć napisana lekkim stylem, to jednak niesie ze sobą spory ładunek bólu i cierpienia, żalu, nieutulonych traum z przeszłości. Choć opis bardzo mnie zainteresował, to początkowo obawiałam się trochę, że nie polubię Poli, że skoro ma być gwiazdą, to będzie kimś w rodzaju Pauliny z poprzedniej powieści autorki. Nic bardziej mylnego. Gajdzie daleko do zblazowanej celebrytki; to kobieta, którą los parokrotnie ciężko doświadczył i aż dziw, że miała w sobie moc, by się podnosić i iść dalej. Ale tego dowiadujemy się z czasem i choć można się domyślać, co spotkało tę postać, to poszczególne elementy tej układanki pisarka dawkuje, stopniowo przybliżając nas do oczyszczającej prawdy. W ogóle historia Poli budzi we mnie skojarzenia dwojakiego rodzaju: z matrioszką i z ciastkiem z ciasta francuskiego, choć to drugie może wydawać się dziwne. Z matrioszką, ponieważ wyjmujemy kolejne laleczki, tak jak odkrywamy doświadczenia bohaterki, aż docieramy do tej najmniejszej, która jest, według mnie, symbolem tego, co wydarzyło się w przeszłości Poli. A czemu z ciastem? Bo upieczone ma kilka warstw i gdyby zdejmować jedną po drugiej, dotarlibyśmy do nadzienia, a ono niech będzie tym, co najbardziej znaczące w ciastku, tak jak to, co się kiedyś stało, w pewien sposób zdeterminowało przyszłość dziewczyny, a już na pewno jej myślenie o przeżytej tragedii. Taka jest moja interpretacja fabuły wykreowanej przez autorkę.

Pięknie pisze Agnieszka Olejnik o uczuciach. I robi to tak plastycznie, że jej czytelnik każdą cząstką odczuwa najmniejsze nawet drgnienie w emocjach postaci. A co jak co, ale szczególnie Poli to pisarka nie oszczędzała, a co za tym idzie – odbiorcy także nie. Ale to wszystko jest po coś, po to, by pokazać, że człowiek jest istotą o wyjątkowym harcie ducha, bo choć los ciągle odwraca się do niego plecami, to on znajduje kolejne powody, by się z nim mierzyć. Może są takie dni, kiedy wydaje nam się, że żyjemy już chyba tylko siłą rozpędu, ale żyjemy. Bo mamy coś, co choć czasem pogrążone jest w głębokim śnie, albo wydaje nam się, że opuściło nas już dawno, to nadal jest. To nadzieja. Wiara w lepsze jutro, w prawo do uśmiechu, w szczęście. W wiosnę, która zawsze w końcu przychodzi.

Tą powieścią Agnieszka Olejnik kupiła mnie całkowicie. Pomijając emocje, jakie wzbudza warstwa fabularna, równie ważne jest dla mnie to, że pisarka podąża nowymi szlakami, nie kopiuje sama siebie, nie powiela sprawdzonych wzorców – „A potem przyszła wiosna” jest zupełnie inna od „Dziewczyny z porcelany” (trudno mi nie porównywać obu powieści, gdy tamtą tak doskonale pamiętam), a szczególnie widać to, jeśli chodzi o bohaterów płci męskiej; Konrad nie przypomina Michała, na szczęście. Jeśli ktoś zna „Dziewczynę...”, w „Wiośnie...” zobaczy, jak Agnieszka Olejnik pofrunęła, jak cudownie pokazała pełnię swojego talentu.

A na koniec cytat, który bardzo mi się spodobał. Ku refleksji: „Należy żyć tak, żeby komuś dzięki nam zrobiło się w życiu lepiej, ładniej. I jeszcze – trzeba się nauczyć cieszyć drobiazgami, ładnym przedmiotem, chwilą spokoju, zapachem lasu i tym, co przyniesie kolejny dzień. Ulka formułowała swój przepis na szczęście bardzo prosto: „Bądź zadowolona – z siebie, ludzi, słońca, zapachu kawy z cynamonem. Z czego tylko się da. Znajdź powód” (str. 263).

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

http://czwartastrona.pl/


Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

13 komentarzy:

  1. Przepiękny cytat przytoczyłaś. Co do samej książki, zastanowię się jeszcze, gdyż obecnie mam inne plany czytelnicze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że do Ciebie także trafił ten cytat:)

      Usuń
    2. Tak, ten cytat jest jak swego rodzaju motywator do dalszego działania. Okładka też niczego sobie, a skoro treść jest dodatkowo pełna emocji, to piszę się na to! Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Chętnie przeczytam tym bardziej, że nie czytałam jeszcze powieści autorki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Planuję przeczytać. Interesuje mnie nie tylko treść, ale i ta wspaniała okładka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że nie tylko na mnie ta okładka zrobiła wrażenie;)

      Usuń
  4. Nie mam obecnie ochoty na taki duży ładunek tych wszystkich emocji, ale w przyszłości może przeczytam, Czemu nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalezienie na nią dobrego momentu jest właściwym pomysłem:)

      Usuń
  5. Okładka, cytat, treść - uwielbiam takie lektury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jesteś na najlepszej drodze, żeby poznać tę historię:)

      Usuń
  6. Cóż.. trzeba przeczytać, lista książek wciąż się wydłuża, ale jak przegapić taką pozycję? Nie można! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna recenzja! Jestem właśnie po nocnej przeprawie przez ta książkę i to była czysta przyjemność! Dosłownie nie mogłam sie oderwać! Wkrótce i u mnie pojawi się recenzja, równie entuzjastyczna :-)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.