wtorek, 2 października 2018

Robert Małecki "Skaza"


Robert Małecki „Skaza”, Czwarta Strona 2018, ISBN 978-83-7976-016-9, stron 568

Opis wydawcy: SĄ CIAŁA, NIE MA ZBRODNI. TYLKO KRZYK Z PRZESZŁOŚCI DOMAGA SIĘ PRAWDY. Zimą 2018 roku ze skutego lodem jeziora zostają wyciągnię­te zwłoki nastolatka. Patolog jest pewien, że śmierć chłopca nastąpiła w wyniku utonięcia. Znamion przestępstwa nie nosi też ciało starszego, bezdomnego mężczyzny o nieustalonej tożsamości. Oba zgony łączy tylko mroźna noc. A to niestety za mało, by rozpocząć śledztwo. Jednak zdaniem komisarza Bernarda Grossa pytań w obu sprawach jest więcej niż odpowiedzi. I kiedy zacznie je za­dawać, mieszkańcy pobliskiego miasteczka nabiorą wody w usta. Gross przekonuje się z czasem, że ich milczenie to mur, za którym czają się duchy przeszłości. Kluczem do odkrycia prawdy może okazać się wyjaśnienie starej sprawy tajemniczego zaginięcia…

Gdy całkiem niedawno pisałam o tym, jak bardzo czekam na nową książkę Roberta Małeckiego, niezależnie od tego, co by to miało być, jeszcze nie wiedziałam, że autor przygotowuje nową serię kryminalną. Na razie pożegnaliśmy Marka Benera (choć nie tak do końca, bo epizodycznie pojawia się on w najnowszym utworze Małeckiego), witamy za to Bernarda Grossa. Nowy cykl, nowa postać wiodąca, ale też niezmiennie najwyższa jakość, do której Robert Małecki zaczął nas przyzwyczajać już w swoim debiucie. 

„Skazę” pochłonęłam w jeden dzień, co przy małym dziecku jest niezłym wyczynem, ale też i pisarz zrobił wszystko, by od jego najnowszego dzieła nie można się było oderwać. Hm, i trochę to dziwne, bo jakkolwiek to Marek Bener wzbudził moją większą sympatię, a trylogię z nim uważam za naprawdę znakomite opowieści, to właśnie „Skaza” pochłonęła mnie bardziej. Nie potrafię sprecyzować, dlaczego tak się stało, ale fakt jest faktem. W zasadzie można by się pokusić o stwierdzenie, że dziennikarz i komisarz Gross są do siebie odrobinę podobni – mam tu na myśli przede wszystkim ich życie prywatne, które w znaczący sposób wpływa na codziennie funkcjonowanie mężczyzn, w tym na pracę zawodową. Ale przy tym podobieństwie czy pewnej wspólnocie losów, policjant wydał mi się bardziej surowy i zamknięty w sobie. U Benera emocje szybciej wzbierały i wydostawały się na zewnątrz, może dlatego, że dziennikarz jeszcze ciągle miał jakąś nadzieję, a Gross przestał już liczyć na cud…?

Sama zagadka, jaką musi rozwikłać komisarz, dotyczy znalezionych jednego dnia zwłok dwóch mężczyzn: starszego bezdomnego i nastolatka. Obaj pożegnali się z życiem na chełmżyńskim jeziorze. Choć wydaje się, że można wykluczyć udział osób trzecich, Grossowi ciągle coś nie daje spokoju. Wreszcie dociera do spraw tajemniczych zaginięć sprzed dziesięciu lat. Czy uda się dojść do prawdy po takim czasie?

„Skaza” w swojej wymowie jest dosyć gorzka. Bo Małecki nie zapewnia tylko doskonałej rozrywki i tego wszystkiego, co powoduje, że o kryminale można powiedzieć „rasowy”, czyli napięcia, wyrzutów adrenaliny, mocnych emocji, obrazu mrocznych ludzkich instynktów. On pokazuje coś więcej, a jest tym dramat, w jaki może się w jednej chwili zmienić życie rodziny. To również obraz tego, że piekłem dla drugiego człowieka może być osoba najbliższa. Nie napiszę nic więcej, by nie zdradzać ważkich elementów fabuły, ale tak właśnie odebrałam nie tylko historię komisarza, ale i rodziny Tarasewiczów. 

W 2019 r. ma się ukazać druga część serii z Grossem (a już w „Skazie” jest nadmienione, czego będzie dotyczyć). Czy muszę podkreślać, jak bardzo na nią czekam?

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona. 

http://czwartastrona.pl/ksiazki/skaza/

2 komentarze:

  1. Na pewno sięgnę po tę książkę. Dużo się po niej spodziewam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyscy polecają ,,Skazę", muszę i ja po nią sięgnąć!

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.