sobota, 20 października 2018

Magdalena Witkiewicz "Nie ma jak u mamy"


Magdalena Witkiewicz „Nie ma jak u mamy”, Filia 2018, ISBN 978-83-8075-529-1, stron 248

Opis wydawcy: Tęskniliście za Milaczkiem? Młodą kobietą, która nieustająco poszukuje miłości swojego życia? Milenka, którą pokochały polskie czytelniczki wraca po dziesięciu latach! Sprawdźcie co wydarzyło się przez ten czas u ekscentrycznej Zofii Kruk, jak potoczyły się losy Milaczka i na kogo wyrosła rezolutna sąsiadka zwana Bachorem.
Kiedy tak naprawdę zaczyna się kryzys wieku średniego, czy jedwabna piżama to odpowiedni strój by wystąpić przed własnym szefem i czy łatwo jest zwolnić nianię i wdrożyć „Projekt Matka” to tylko niektóre z wyzwań, przed którymi staną bohaterki bestsellerowej serii o Milence.
Po przeczytaniu tej książki zapragniesz przytulić wszystkich, których kochasz!
Magdalena Witkiewicz jak zwykle uroczo, mądrze i z humorem opowiada o kobietach i ich życiowych rozstajach. O sile, która w nich tkwi i o wielkiej potrzebie happy endu. Daje swoim czytelniczkom to, co najcenniejsze: PRZYJAŹŃ, WSPARCIE I NADZIEJĘ, że warto wierzyć w dobre zakończenie.
To najlepszy prezent jaki pisarka mogła zrobić swoim czytelniczkom na dziesięciolecie pracy twórczej!

Z całego powieściowego dorobku Magdaleny Witkiewicz „Milaczek” jest dla mnie tytułem niezwykle istotnym – to od niego zaczęła się moja miłość do książek pisarki. Pamiętam, jak kupowałam pierwsze wydanie, to z różową okładką, rekomendowane przez Monikę Szwaję, co było wówczas czynnikiem decydującym o wyborze – wiedziałam, że ta wspaniała autorka nie może się mylić i na pewno poleca coś dobrego. Zakochałam się w Bachorze, polubiłam nieco ekscentryczną Zofię Kruk, sympatię wzbudziła, rzecz jasna, Milenka. Nie ma się więc co dziwić, że dwie kolejne części – „Panny roztropne” i „Szczęście pachnące wanilią” – powitałam z entuzjazmem. Teraz, akurat dla uczczenia dziesięciolecia pracy twórczej, Witkiewicz znów daje nam cudną możliwość zajrzenia do świata Milenki, Jacka, Zofii i ich najbliższych. 

Magdalena Witkiewicz, o czym pisałam już wielokrotnie, ma ten dar, że o rzeczach wielkich potrafi pisać bez wzniosłych słów; prosto, ale trafiając idealnie do serca. Wartościowy przekaz w lekkiej formie – tak można by powiedzieć w skrócie. Na pewno nie będzie przesadą, jeśli dodam również, że tytuły pisarki mają w jakimś stopniu walor biblioterapeutyczny. Gdy jest ci źle, smutno, szaro-buro i ponuro, gdy masz ochotę odciąć się od świata, bo widzisz go jako wroga – sięgnij po Witkiewicz, ona przywróci ci wiarę w lepsze jutro, sprawi, że zaświeci dla ciebie słońce i przekona, że wcale nie musi być perfekcyjnie – ważne, byś była szczęśliwa i spełniona z tym, co masz; by było to skrojone na twoją miarę. Porównałam kiedyś te opowieści snute przez autorkę do takiego plasterka na duszę czy symbolicznego kocyka – nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam takie czytelnicze otulenie. 

Czwarte spotkanie z Milaczkiem, ten prezent od pisarki, jak dla mnie jest stanowczo za krótkie… Wiecie, pierwsza poranna kawa kończy się w mgnieniu oka, ulubione ciastko zjada się zbyt szybko, „Nie ma jak u mamy” pochłania się błyskawicznie – każdą z tych rzeczy chciałoby się długo delektować, ale przyjemność obcowania z nimi trwa tylko chwilę, i nijak nie da się jej w nieskończoność przedłużyć… Ktoś mógłby powiedzieć, że zbyt łatwo się tu wszystko układa, ale co z tego; po tej serii właśnie tego się oczekuje, nie bez powodu nosi ona przecież nazwę „Dobre myśli”. A że tylko takie Wam przesyłam, stąd moja zachęta, żebyście nie zwlekali z lekturą „Nie ma jak u mamy”.

4 komentarze:

  1. Muszę w końcu sprawdzić tajemnicę fenomenu Magdy WItkiewicz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witkiewicz czytałam do tej pory dwie książki i podobały mi się, więc muszę sięgnąć po kolejne! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę nie przeczytałam nawet Panien Roztropnych, gdzieś się zapodziałam z tą serią :D

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.