wtorek, 6 lutego 2018

Joanna Szarańska "Kłopoty mnie kochają"; Magdalena Kordel "48 tygodni"



Joanna Szarańska „Kłopoty mnie kochają”, Czwarta Strona 2018, ISBN 978-83-7976-829-5, stron 304

Opis wydawcy: Zojka jest początkującą dziennikarką i marzy o tym, żeby wreszcie zainteresowała się nią redakcja jakiejś popularnej gazety. Ale nie jako podejrzaną o zabójstwo! Pędząc na pociąg, tylko na chwilę spuszcza z oka torebkę, a potem znajduje w niej osobliwy dowód zbrodni wciśnięty do ciasta z kremem. Zojka ląduje na pierwszym miejscu listy podejrzanych i musi czym prędzej wyplątać się z tej afery. Niestety, wyjątkowo irytujący redaktor lokalnej gazety już zwęszył sensację… Jakby tego było mało, Zojka musi jeszcze zażegnać konflikt z przystojnym, choć gburowatym sołtysem i przekonać kuzynkę, że wcale nie zamierzała podrywać jej narzeczonego. Joanna Szarańska wzruszyła i rozbawiła tysiące czytelników „Czterech płatków śniegu”. Teraz powraca z nową serią komedii romantyczno-kryminalnych. Zojka i jej niefart gwarantują błyskawiczną poprawę humoru!




Joanna Szarańska już swoją pierwszą książką  („I że ci nie odpuszczę”) zaskarbiła sobie moją sympatię i uznanie. Potem były dwa kolejne tomy przygód Kaliny Radeckiej oraz absolutnie cudowna opowieść świąteczna „Cztery płatki śniegu”. W nowy rok autorka wkracza przebojem, fundując nam nową serię. „Kronika pechowych wypadków” ma wyrazistą bohaterkę, Zojkę, która podobnie jak Kalina, zupełnie niechcący pakuje się co i rusz w tarapaty. 

Cechą charakterystyczną Zojki jest to, że często najpierw robi, a dopiero potem myśli. A że fantazję ma dosyć bujną, to i zamieszanie, jakie potrafi wywołać, też jest niemałego kalibru. Nigdy by jednak nie przypuszczała, że stanie się podejrzana o coś tak okropnego, a za winną będzie ją miał nie tylko wredny redaktor lokalnej gazety, który od pierwszego spotkania wzbudził w niej wyjątkową niechęć, ale i pani prokurator.

Zojka jest fajna, ale „Kłopoty…” mają jeszcze jedną, wspaniałą postać. To babcia Łyczakowa. Kocham takie szczere do bólu, zgryźliwe starsze panie (broń Boże, powiedzieć o niej „staruszka”!), które głośno i dobitnie wyrażają własne zdanie. Jestem głęboko przekonana, że to właśnie ze względu na babcię będę z niecierpliwością wypatrywać następnej części; ba, ja już to robię. 

Joanna Szarańska została niniejszym moim osobistym „rozweselaczem”. Osiągnęła to już dzięki serii „Kalina w malinach”, ale teraz jeszcze tylko ugruntowała swoją pozycję na podium. 

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona. 


http://czwartastrona.pl/

Magdalena Kordel „48 tygodni”, Znak 2018, ISBN 978-83-240-5035-2, stron 256

Opis wydawcy: Ile może wydarzyć się w rodzinie przez 48 tygodni? Choć Natasza kocha swoich bliskich, poskramianie codziennych kłopotów domowych nie jest jej wymarzonym zajęciem. Tymczasem dwa koty pilnie obserwują rybki w akwarium, niespodziewanie wpada natrętna była dziewczyna męża, rezolutna córeczka zadaje mnóstwo zaskakujących pytań, do tego przez telefon płacze przyjaciółka... A to dopiero początek kłopotów! Chyba najwyższy czas wrócić na studia i rozpocząć pracę. Dowcipna, lekka i pełna zabawnych perypetii opowieść o losach Nataszy sprawi, że uśmiechniesz się nawet w najbardziej ponury dzień.

Nie zliczę, ile to już razy czytałam tę powieść Magdaleny Kordel. Mam na półce pierwsze wydanie „48 tygodni” i zawsze traktowałam debiut pisarki jako sposób na poprawę humoru, odskocznię od codzienności – zawsze wiedziałam, że będę się dobrze bawić, a perypetie Nataszy nie mają prawa mi się znudzić. Wznowienie książki stało się kolejną okazją do oderwania się od rzeczywistości. 

Z jednej strony Kordel opisuje niby zwyczajne życie młodej kobiety, żony i matki, ale jednocześnie kolorów tej egzystencji na pewno nie brakuje. Największym atutem jest tutaj, rzecz jasna, poczucie humoru autorki, które przełożyło się na podejście Nataszy do mniejszych lub większych kłopotów. Komiczne sytuacje generuje, według mnie, przede wszystkim to, że bohaterka ma tak naprawdę dwoje dzieci w domu, bo jej mąż często zachowuje się gorzej, niż ich córka.

I dochodzimy do sedna. Dla mnie niekwestionowaną gwiazdą powieści jest Gosia. Ta kilkulatka jest po prostu genialna, a ciekawostką jest fakt, że pisarka użyła tekstów swojej własnej pociechy. Tak generalnie uwielbiam takie rezolutne, literackie dzieci, ale Gosia przechodzi samą siebie. 

Szczerze polecam „48 tygodni”. Gwarantuję, że nawet największy ponurak nie raz się uśmiechnie się przy tej lekturze. Lekkość pióra, polot, humor to niezaprzeczalne zalety Magdaleny Kordel, którym wyjątkowo mocno dała wyraz w niniejszej powieści. 

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak.  


https://www.znak.com.pl/

5 komentarzy:

  1. 48 tygodni po tylu latach od pierwszego wydania, jest nadal aktualna.

    OdpowiedzUsuń
  2. 48 tygodni czeka jeszcze na półce do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pi Szafrańską na pewno sięgnę, po Kordel niekoniecznie, jakoś nie przypadły mi do gustu jej książki....może kiedyś

    OdpowiedzUsuń
  4. "Kłopoty" czytałam, podzielam opinię :D a po Kordel planuję sięgnąć. Jeślibyś chciała sięgnąć po coś sentymentalnego, mogę Ci szczerze polecić "Dziewczyny chcą się zabawić" I. Szolc i A. Michalewskiej.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.