sobota, 23 lutego 2013

Maureen Lee "Matka Pearl"


Maureen Lee „Matka Pearl”, Świat Książki 2012, ISBN 978-83-7799-182-4, stron 368

Przyznaję, że z pewnym niepokojem podchodziłam do kolejnej książki Maureen Lee. O ile „Wrześniowe dziewczynki” mnie zachwyciły, o tyle „Wędrówką Marty” byłam strasznie rozczarowana – zapowiadała się ciekawa opowieść, a wynudziłam się niemiłosiernie. Na szczęście „Matka Pearl” spełniła moje oczekiwania.

Akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach. Pierwsza z nich to lata wojny, w których przyszło żyć i kochać młodej dziewczynie, Amy. Poznaje ona Barneya – można powiedzieć, że to była miłość od pierwszego wejrzenia. Szybko biorą ślub, lecz na drodze do pełni szczęścia staje wybuch wojny. Barney zgłasza się na ochotnika do wojska, a Amy, która także chce coś zrobić „dla wojny”, zostaje naczelniczką stacji kolejowej w małej mieścince. Żadne z nich nie przypuszczało, na jak długo się rozstają. Barney wraca z końcem wojny z niewoli w obozie jenieckim. Jest inny, coś go zmieniło, narastają awantury i groźby. Nie zmieniają tego nawet narodziny córeczki, Pearl. Kres następuje pewnej nocy, Barney nie żyje, a Amy trafia do więzienia skazana na dożywocie.

Narratorką drugiej płaszczyzny jest Pearl, dwudziestoparolatka żyjąca na początku lat siedemdziesiątych. Mieszka z bratem swojej matki i jego żoną, jest nauczycielką w szkole podstawowej. Poznaje ojca jednego ze swoich uczniów, powoli zaczyna rodzić się uczucie. Wtedy matka dziewczyny wychodzi z więzienia.
Czy Pearl i Amy odnajdą się w nowej rzeczywistości, czy będą umiały nawiązać więź? Jaka będzie Amy po tylu latach w więzieniu? Czy Pearl dowie się, co tak naprawdę doprowadziło do tamtej feralnej nocy? I jak skończy się jej sen o wydarzeniu z dzieciństwa?

Moje obawy wynikały z faktu, że Maureen Lee kolejny raz podejmuje tematykę wojenną. Myślałam sobie: ile razy można pisać o tych samych realiach? Tym razem jednak wojna nie przesłania odbioru całej książki. Duże znaczenie ma oddanie głosu Pearl, która mimo tragedii rodzinnej, żyje normalnie, jak każda młoda kobieta w jej czasach.
Brawa należą się autorce za przedstawienie traumy Barneya. Pokazała, jak jedno wydarzenie, jeden dramatyczny wybór, mogło z młodego, pełnego życia, kochanego i kochającego mężczyzny uczynić człowieka rozchwianego, ogarniętego obsesjami, nie radzącego sobie z własnym życiem.
Plus przyznaję także za postać Garego, ucznia Pearl – rozczulają mnie takie postaci małych dzieci, zwłaszcza obdarzone poczuciem humoru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.