Maureen Lee „Matka Pearl”, Świat Książki 2012, ISBN
978-83-7799-182-4, stron 368
Przyznaję, że z pewnym niepokojem podchodziłam do kolejnej
książki Maureen Lee. O ile „Wrześniowe dziewczynki” mnie zachwyciły, o tyle
„Wędrówką Marty” byłam strasznie rozczarowana – zapowiadała się ciekawa
opowieść, a wynudziłam się niemiłosiernie. Na szczęście „Matka Pearl” spełniła
moje oczekiwania.
Akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach. Pierwsza z nich
to lata wojny, w których przyszło żyć i kochać młodej dziewczynie, Amy. Poznaje
ona Barneya – można powiedzieć, że to była miłość od pierwszego wejrzenia.
Szybko biorą ślub, lecz na drodze do pełni szczęścia staje wybuch wojny. Barney
zgłasza się na ochotnika do wojska, a Amy, która także chce coś zrobić „dla
wojny”, zostaje naczelniczką stacji kolejowej w małej mieścince. Żadne z nich
nie przypuszczało, na jak długo się rozstają. Barney wraca z końcem wojny z
niewoli w obozie jenieckim. Jest inny, coś go zmieniło, narastają awantury i
groźby. Nie zmieniają tego nawet narodziny córeczki, Pearl. Kres następuje
pewnej nocy, Barney nie żyje, a Amy trafia do więzienia skazana na dożywocie.
Narratorką drugiej płaszczyzny jest Pearl,
dwudziestoparolatka żyjąca na początku lat siedemdziesiątych. Mieszka z bratem
swojej matki i jego żoną, jest nauczycielką w szkole podstawowej. Poznaje ojca
jednego ze swoich uczniów, powoli zaczyna rodzić się uczucie. Wtedy matka
dziewczyny wychodzi z więzienia.
Czy Pearl i Amy odnajdą się w nowej rzeczywistości, czy będą
umiały nawiązać więź? Jaka będzie Amy po tylu latach w więzieniu? Czy Pearl
dowie się, co tak naprawdę doprowadziło do tamtej feralnej nocy? I jak skończy
się jej sen o wydarzeniu z dzieciństwa?
Moje obawy wynikały z faktu, że Maureen Lee kolejny raz
podejmuje tematykę wojenną. Myślałam sobie: ile razy można pisać o tych samych
realiach? Tym razem jednak wojna nie przesłania odbioru całej książki. Duże
znaczenie ma oddanie głosu Pearl, która mimo tragedii rodzinnej, żyje normalnie,
jak każda młoda kobieta w jej czasach.
Brawa należą się autorce za przedstawienie traumy Barneya.
Pokazała, jak jedno wydarzenie, jeden dramatyczny wybór, mogło z młodego,
pełnego życia, kochanego i kochającego mężczyzny uczynić człowieka rozchwianego,
ogarniętego obsesjami, nie radzącego sobie z własnym życiem.
Plus przyznaję także za postać Garego, ucznia Pearl –
rozczulają mnie takie postaci małych dzieci, zwłaszcza obdarzone poczuciem
humoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.