piątek, 17 listopada 2017

Marcel Woźniak "Mgnienie"; Magdalena Majcher "Wszystkie pory uczuć. Jesień"



Marcel Woźniak „Mgnienie, Czwarta Strona 2017, ISBN 978-83-7976-804-2, stron 416

Opis wydawcy: Leon Brodzki wraca do gry! Nawet gdy Heraklit ląduje za kratkami, policjant nie może długo cieszyć się spokojem. Brutalne morderstwo i porwanie młodej dziewczyny zmuszają go do wznowienia śledztwa. Sprawa jest trudniejsza, bo dotyczy jego rodziny, a morderca będzie zabijał póki nie złapie go policja. Brodzki zaczyna prawdziwy wyścig z czasem. W Mgnieniu detektyw mierzy się z własnymi demonami i mrocznym przeciwnikiem. Dokąd prowadzi trop Człowieka w Kapeluszu? Jaką zagadkę skrywa przeszłość rodziny Brodzkich? Ile osób musi zginać, by detektyw rozwiązał zagadkę? Gdy zegar zbrodni tyka, najistotniejsze są wskazówki.

Latem na niwie polskiego kryminału zaistniało nowe nazwisko. Marcel Woźniak, scenarzysta, dziennikarz, biograf, zadebiutował pierwszym tomem serii kryminalnej i od razu wyrobił sobie pozycję. Swojego wiodącego bohatera uwikłał w śledztwo, które kazało mu wrócić do najgłośniejszych spraw w zakończonej karierze oraz sprawiło, że przejście na emeryturę musiał odłożyć na później. W drugiej części detektyw Leon Brodzki tym bardziej nie zazna spokoju, gdyż jego twórca zafunduje mu prawdziwą jazdę bez trzymanki. A wszystko przez to, że przeciwnik Leona podniesie rękę na to, co w życiu policjanta najistotniejsze: na jego bliskich. 

Nie radziłabym czytać „Mgnienia” bez znajomości „Powtórki”. Co prawda autor przypomina najważniejsze fakty z poprzedniej części, ale bez szczegółów, które decydują o charakterze „rozgrywki”, z jaką mamy do czynienia w tym tomie. Woźniak postawił na trylogię, która nie łączy się jedynie bohaterem – Brodzki nie prowadzi odrębnych śledztw, ale jedno wielkie, które sięga w przeszłość jego rodziny. Zakończenie „Mgnienia” sprawia, że w sumie wiemy niewiele więcej, niż u jego początku. Ale to dobrze, bo znów jest na co czekać; sam autor napisał, że „Leon Brodzki nie może długo na nas czekać. Podobnie jak zagadka, której rozwiązania jesteśmy coraz bliżej” (str. 416) – mam nadzieję, że to znaczy, iż „Otchłań” pojawi się niedługo (myślę, że np. styczeń byłby w sam raz).

Jednocześnie muszę przyznać, że mam lekkie obawy, co pisarz szykuje dla Leona, którego zdążyłam już polubić (po dość niepewnych uczuciach, jakie wzbudził przy pierwszym spotkaniu) – wychodzi na to, że zadarł z ludźmi bez skrupułów, takimi, co nie cofną się przed niczym. Oby jednak detektyw okazał się od nich sprytniejszy. 

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona. 

http://czwartastrona.pl/


Magdalena Majcher „Wszystkie pory uczuć. Jesień”, Pascal 2017, ISBN 978-83-8103-042-7, stron 384

Opis wydawcy: Życie Hani to z pozoru bajka. Niepewna siebie dziewczyna z domu dziecka wychodzi za zamożnego i atrakcyjnego wdowca, dostając to, czego nigdy nie miała – dom i rodzinę. Dwadzieścia lat po ślubie wie już jednak, że po napisach „żyli długo i szczęśliwie” nie zawsze jest różowo. Hania czuje się niekochana przez męża, który idealizuje swoją zmarłą pierwszą żonę. Dodatkowo ich nastoletnia córka zaczyna wagarować i oszukiwać rodziców, co zwiastuje problemy. Jakby tego było mało, Hania zaczyna odczuwać dojmująca pustkę, jako pełnoetatowa pani domu. To z pozoru szczęśliwe życie zaczyna ją uwierać. Tej jesieni jednak wszystko ma się zmienić… Czy Hani wystarczy odwagi aby zawalczyć o siebie i córkę? Jak zmieni się jej życie, kiedy będzie musiała zmierzyć się z bolesną przeszłością?
Czy odnajdzie siebie i uchroni swoje małżeństwo przed rozpadem? Ta opowieść otula jak ciepły koc, pachnie aromatyczną herbatą i ogrzewa jak ogień w kominku. 

Magdalena Majcher bez wątpienia się rozkręca. Po świetnym „Stanie nie!błogosławionym” i trochę słabszej w mojej opinii „Matce mojej córki”, porwała się na tetralogię i wychodzi na to, że doskonale wiedziała, co robi. Bo wydaje mi się, że to może być coś naprawdę dobrego, zwłaszcza że niniejszy pierwszy tom uznaję za najlepszy utwór w dotychczasowym dorobku tej pisarki. Wynika to może stąd, że „Jesieni” towarzyszyły naprawdę silne emocje. A ich dostarczycielem był przede wszystkim mąż głównej bohaterki. 




Andrzej, żeniąc się z Hanią (ale tak swoją drogą, to bohaterka mogłaby mieć inaczej na imię, te literackie Hanie, które ja spotykam na swojej czytelniczej drodze, zawsze są jakieś takie… nieszczególne, mówiąc najogólniej i najdelikatniej), miał już na swoim koncie jedno małżeństwo. Krótkie, ale zdążyło mocno na niego wpłynąć. Miałam ochotę go rozerwać, jeśli mam być szczera. Niby dorosły facet, wykształcony, obyty, a zupełnie nie myślał, jak jego zachowanie odbierze żona. A ona aspirująca do roli świętej chyba, że sobie na to wszystko pozwalała, mnie już dawno by coś trafiło.




Bardzo mnie intryguje, co Magdalena Majcher przygotowała dla swoich bohaterów w tomie „Zima” i kolejnych.




Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Pascal.

http://pascal.pl/wszystkie-pory-uczuc--jesien,2,6553.html




1 komentarz:

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.