piątek, 24 listopada 2017

Magdalena Kordel "Serce z piernika"; Anna Kamińska "Białowieża szeptem"



Magdalena Kordel „Serce z piernika”, Znak 2017, ISBN 978-83-240-5003-1, stron 400

Opis wydawcy:  Zatrzymaj się i rozejrzyj dookoła. Czasami tyle wystarczy, by w twoim życiu zaczęły się dziać cuda. Klementyna – mistrzyni pachnących pierników – całe życie spędziła na walizkach. W najbardziej niespodziewanych momentach babcia Agata brała ją za rękę i ruszały w nieznane. Dziś w oczach maleńkiej córeczki Dobrochny bohaterka dostrzega własną dawną niepewność i strach na widok babki szykującej się do drogi. Klementyna już wie, że przyszedł czas, by zmienić swoje życie i zacząć spełniać najskrytsze pragnienia. Ale co ma z tym wspólnego lukrowana piętrowa kamieniczka jak ze snu? Serce z piernika przeniesie cię w świat, w którym najważniejsza jest siła marzeń, a cuda – duże i małe – zdarzają się wtedy, kiedy najbardziej ich potrzebujesz.

W zeszłym roku, mniej więcej o tej same porze, Magdalena Kordel uraczyła nas przecudowną powieścią „Anioł do wynajęcia”. Pisarka przywróciła mi radość z oczekiwania na Boże Narodzenie, zatraconą gdzieś w codziennym pędzie. Wiedziałam więc na 100%, że kolejna powieść na święta będzie po prostu wspaniała. Bo nie mogło być inaczej, nie w przypadku Kordel. Kto jak kto, ale ona potrafi czarować rzeczywistość. 

I czaruje ją w „Sercu z piernika” pięknie. Choć historia Klementyny, a przede wszystkim jej babki Agaty, nie jest łatwa, a wręcz bardzo przejmująca, to jednak daje nadzieję i pozwala choć na chwilę uwierzyć w cuda – nie te wielkie, ale te, które w danym momencie są nam najbardziej potrzebne - i magię świąt. 

Czytałam tę książkę już jakiś czas temu, na początku października, kiedy nikt jeszcze nie myślał o świętach. Dzięki pisarce poczułam wtedy tęsknotę za tym jedynym czasem spędzanym w ciepłej, rodzinnej atmosferze, za zapachem pierników, za blaskiem choinkowych lampek, nawet za śniegiem i mrozem (choć te lubią ostatnio zjawiać się nie wtedy, kiedy są najbardziej pożądane). I za to chcę Magdalenie Kordel podziękować. 

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak. 

http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,97373,Serce-z-piernika


Anna Kamińska „Białowieża szeptem. Historie z Puszczy Białowieskiej”, Wyd. Literackie 2017, ISBN 978-83-08-06440-5, stron 282

Opis wydawcy: Biografia jedynego takiego miejsca na Ziemi. Szeptem o najgłośniejszym lesie w Europie. Nowa książka Anny Kamińskiej, autorki hitowych wspomnień o Simonie Kossak oraz Wandzie Rutkiewicz. „Puszcza ginie!” – alarmował w 1922 roku młody reporter Józef Mackiewicz, obserwując niszczycielską działalność kornika i masowy wyrąb lasu. Niemal pięćdziesiąt lat później w Puszczy Białowieskiej pojawiła się Simona Kossak, córka słynnego malarza, która pragnąc wolności, osiadła w pobliskiej leśniczówce. Na początku XXI wieku śladami ostatniej Kossakówny do Białowieży zawitała z kolei młoda pisarka, Anna Kamińska. Wszyscy oni byli „nawołocz”, co w języku miejscowych oznacza przybysza, który dotarł z daleka. Każde z nich trafiło do Białowieży z innych powodów. Połączyła ich miłość do tego niezwykłego miejsca i ludzi – tych, których jeszcze dziś można spotkać na ulicach oraz tych, których legenda wciąż żyje wśród białowieżan. „Wiedźmar” był prawdziwym czarnoksiężnikiem, „Mordala” – zapalonym kłusownikiem, Filimon Waszkiewicz – ostatnim bartnikiem. Olga Nieścierowna miała własny rower za całodobową karetkę pogotowia. Halinę Kopalińską do Białowieży rzuciła burzliwa historia XX wieku, która odebrała jej męża i majątek pod Wilnem, zaś Jan Potoka – późniejszy hodowca żubrów – przetrwał dziesięć lat łagru tylko dzięki nadziei, że jeszcze kiedyś wróci do Puszczy. Podobnych „kolorowych ptaków” było znacznie więcej… Prawosławnych, katolików, Żydów i partyjnych. Drwali i ekologów. Jedni poświęcali życie, by chronić las, inni bez skrupułów go ograbiali. Wszyscy nierozerwalnie związani przez los z Puszczą. Wielopokoleniowe rodzinne wspomnienia, dwie wojny światowe, historie udokumentowane w kronikach kryminalnych, pijackie majaki, w których zaciera się granica między trudną rzeczywistością a niemniej ciężkim snem.  Pasjonująca biografia Białowieży, ukazująca ludzką twarz najgłośniejszego lasu Europy.

Po tegorocznej, błyskotliwej biografii himalaistki Wandy Rutkiewicz, Anna Kamińska powraca w wielkim stylu. Jej najnowsza publikacja była dla mnie olbrzymim zaskoczeniem, nie wiem, jak to się stało, ale przegapiłam jej zapowiedź, więc gdy znalazłam ją na swoim progu, stać mnie było jedynie na wielce elokwentne: „o ja cię…”. Autorka w swojej jednej książce już raz zawitała do Puszczy Białowieskiej, ale zrobiła to ze względu na bohaterkę wspomnień, jakie snuła - Simonę Kossak, profesor nauk leśnych, która swoim miejscem na ziemi uczyniła leśniczówkę Dziedzinkę, z dala od świata artystycznej rodziny, z której się wywodziła. Tym razem Kamińska całą uwagę skupia na samej Puszczy. 

Białowieski las jest bez wątpienia miejscem jedynym w swoim rodzaju. W czasie lektury zastanawiałam się, co ono takiego w sobie ma, że zawsze znajdą się tacy, którym ono przeszkadza i którzy chcą je unicestwić. Już w 1922 r. o ginącej puszczy alarmował reporter Józef Mackiewicz, obserwujący masowy wyręb lasu. Blisko sto lat później jesteśmy świadkami kolejnej próby zniszczenia tego zakątka kraju. Nie pojmuję, jak można miejsce z takim dziedzictwem traktować jak własny folwark i całym sercem jestem za protestującymi przeciwko tej brutalnej dewastacji. 

Pisała już o tym Simona Kossak w swojej sadze „Puszczy Białowieskiej”, podkreśla to także Kamińska – Białowieża to nie tylko las, natura, to także ludzie. To tym najbardziej charakterystycznym, którzy odcisnęli się w ludzkiej pamięci i na kartach historii, poświęca swój czas autorka. A robi to, jak zwykle, w swoim znakomitym stylu. Tych tekstów nie da się czytać na wyrywki, ponieważ się ze sobą łączą, ale dzięki temu doskonale czuć ducha tego miejsca. „Białowieża szeptem” to taka podróż w czasie i przestrzeni, z której nie chce się wracać, wiedząc, że Puszcza Białowieska znowu krwawi…

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Literackiemu. 

https://www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/4555/Bialowieza-szeptem/





7 komentarzy:

  1. "Serce" już mam na półce. Wpierw dokończę "Anioła".

    OdpowiedzUsuń
  2. Serce z piernika znam i będę miło wspominać :) Za to Białowieżę szeptem mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakiś konkurs był na tę ksiązkę na którymś blogu. Nawet startowałam, ale czy już były wyniki?

    OdpowiedzUsuń
  4. "Serce z piernika" musi trafić w moje łapki:) i myślę, że będę zachwycona ta lekturą:)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.