sobota, 2 września 2017

Liliana Fabisińska "Śnieżynki"



Liliana Fabisińska „Śnieżynki”, Filia 2015, ISBN 978-83-8075-023-4, stron 384

Monika i Dagmara. Dwie kobiety różne jak ogień i woda. Wszystko je dzieli: poglądy, styl życia, podejście do ludzi i świata. Dla Moniki istotna jest wiara, swojego męża poznała na pielgrzymce. Mateusz miał być księdzem, a największym wzorem jest dla niego brat, duchowny, i wuj, biskup. Ich miłość jest poważna i odpowiedzialna. Dagmara z Igorem czerpią z życia pełnymi garściami, pieniądze traktując jako środek, by żyć lekko i wygodnie. Ich namiętność jest nieokiełznana. Dwie skrajności połączy jedno pragnienie: chęć zostania matką. Kobiety poznają się w bardzo nietypowych okolicznościach, a jeden wieczór sprawi, że nic nie będzie już takie samo: złożona wówczas obietnica zmieni życie całej czwórki na zawsze, nikt tylko nie przypuszcza, jak bardzo...

Niedawno rozstałam się z bohaterkami najnowszej książki Liliany Fabisińskiej. Seria „Jak pies z kotem” z przebojową Natalią i zdystansowaną Niną oraz jej barwnymi siostrami, podbiła mnie całkowicie dosłownie wszystkim: intrygującymi postaciami, ciekawymi wydarzeniami, ale też przemycanym doświadczeniem i mądrością życiową. Poznałam też „Córeczkę” jej pióra, z główną postacią, która niebywale mnie drażniła, ale przez to też skłaniała do refleksji, jak samemu postąpiłoby się na miejscu Agaty. Podobnie jest ze „Śnieżynkami”, ale ta powieść ma jeszcze większą siłę rażenia. Obie poruszają ważne społecznie tematy, ale wydaje mi się, że ta niniejsza może być bliższa większej liczbie osób.

Fabisińska tym razem sięgnęła po problem długotrwałych starań o zostanie rodzicami i niepłodności. Wczuła się szczególnie w rolę kobiet, które chcą zostać matkami. Z tym że jej bohaterki przeżywają odmienne doświadczenie: Monika z mężem starają się wiele lat, a ważna zwłaszcza dla Mateusza wiara nie pozwala im sięgnąć po inne metody, niż te akceptowane przez Kościół. Daga stawia na własny rozwój i karierę, więc wdraża w życie projekt „dziecko” i planuje, że powinno przyjść ono na świat akurat wtedy, kiedy ona, najlepsza fagocistka w kraju, będzie akurat między trasami koncertowymi. Jedna czeka latami, druga myśli, że to tylko kwestia „złotego strzału”. Los bywa przewrotny i ostatecznie obydwie kobiety zostaną postawione przed decyzją o in vitro. Mam nadzieję, że za wiele tu nie zdradzam, pisząc, że tytułowe „Śnieżynki” to zamrożone zarodki. I to właśnie o nie rozbija się zasadnicza część fabuły. Oddawanie głosu na przemian Monice i Dagmarze, ale też Mateuszowi i Igorowi, pozwala dowiedzieć się, co przeżywa każde z nich. Z jednej strony możemy się postawić na ich miejscu, zrozumieć ich racje, ale zawsze któreś stanowisko będzie nam bliższe, z uwagi na własne poglądy, przeżycia, doświadczenia. Starałam się rozumieć i Monikę, i Dagę, za to czułam sprzeciw, taki naprawdę konkretny, wręcz fizyczny (ten odczuwałam szczególnie przy epilogu), wobec tego, jak postępował Mateusz. Może dlatego, że ogólnie nie podobało mi się jego zachowanie, a już przede wszystkim strach przed mamusią i pozwalanie jej na tak lekceważące uwagi o synowej. Wiem, co nim kierowało, ale nie potrafię pogodzić się z tym, co chciał zrobić, bo postawiłam się na miejscu Dagmary... Wiem, skomplikowane to wszystko, ale tak poprowadziła to autorka. Sama nazwała to brakiem happy endu i rzeczywiście nie można rozpatrywać zakończenia w takich kategoriach, jak by tego nie pociągnąć dalej, ktoś będzie cierpiał...

Pewne elementy fabuły mogą się wydawać dosyć filmowe, gdyby nie fakt, że życie nie takie scenariusze potrafi pisać. Autorka w posłowiu przywołuje zresztą książkę Karoliny Domagalskiej „Nie przeproszę, że urodziłam”, a tam przywołano prawdziwe historie, w które też trudno było uwierzyć.

Jestem przeciwniczką porównywania pisarzy polskich do zagranicznych, bo uważam, że to właśnie nasi są lepsi i takie porównania po prostu nie mają racji bytu. Ale tym razem przyszło mi takie do głowy. Niniejsza fabuła nasunęła mi skojarzenie z twórczością Diane Chamberlain. Dylematy moralne, zastanawianie się, co bym zrobił/zrobiła, punkty widzenia wiodących bohaterów – w tych aspektach widzę podobieństwo polskiej i amerykańskiej autorki.

O „Śnieżynkach” można by pisać i pisać, ale trzeba by zdradzić wszystkie szczegóły treści. Liliana Fabisińska stanęła na wysokości zadania i stworzyła przejmującą opowieść o oczekiwaniach i składanych obietnicach, którą po prostu znakomicie się czyta.  

14 komentarzy:

  1. Ja także jestem przeciwniczką porównywania pisarzy polskich do zagranicznych, bo podobnie jak Ty uważam, że to właśnie nasi autorzy są lepsi i takie porównania po prostu nie mają racji bytu. A powyższą powieść już czytałam i bardzo pozytywnie ją wspominam. Z całą pewnością daje dużo do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam już o tej książce wiele dobrych recenzji. Muszę się w końcu za nią zabrać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam jedynie "Córeczkę", którą przeczytałam w ekspresowym tempie, mimo, że problematyka powieści nie należy do najłatwiejszych. Mnie również drażniła Agata i mam cichą nadzieję, że w "Śnieżynkach" kreacje Moniki i Dagi są przystępniejsze, chociaż widzę, że Mateusz może mi nie przypaść do gustu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postawa wobec Mateusza będzie zależeć od Twojego światopoglądu, tak bym to ujęła trochę górnolotnie;)

      Usuń
  4. Intrygująca pozycja! Nazwisko autorki kojarzę, ale nie czytałam jej powieści, więc może chętnie w przyszłości się zapoznam.

    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem nie pożałujesz tej znajomości:)

      Usuń
  5. Mnie też seria Jak pies z kotem oczarowala:) Natalie i Nine pokochałam. Dlatego dwa razy nie trzeba powtarzać! Marsz po Sniezynke!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam zarówno Córeczkę, Śnieżynki jak i trylogię Jak pies z kotem - wszystkie te książki, niezależnie od tego czy obyczajowo-kryminalne czy poruszające poważne tematy - są BOSKIE! Uwielbiam Lilianę Fabisińską i jej twórczość :) Moja córa zaś kocha książeczki dla dzieci albo tłumaczone albo pisane przez pisarkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli pewnie też jesteś zdania, że pisarka powinna wydawać więcej:)

      Usuń
  7. Fabisińska dzięki "Córeczce" i "Śnieżynkom" pojawiła się na liście jednej z moich ulubionych polskich autorek. Chociaż... prawie wszystkie lubię! :P

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.