czwartek, 7 września 2017

W skrócie 1/09/2017



Monika Jaruzelska „Zmiana”, Prószyński i S-ka 2016, ISBN 878-83-8069-071-4, stron 272

Opis wydawcy:
Monika Jaruzelska dała się poznać czytelnikom jako wrażliwa obserwatorka. Jej kolejne książki pełne były trafnych spostrzeżeń, budziły duże emocje. „Zmiana” to opowieść o tym, że żyjemy w świecie ciągłych rewolucji, które przestaliśmy dostrzegać. Nasze życie, relacje, sposób porozumiewania się, a nawet stroje ulegają codziennym metamorfozom. Ma to swoje  konsekwencje w obyczajowości, a przede wszystkim – w myśleniu. To też opowieść o intymnym odbiorze tego, co serwuje nam dynamika naszych czasów.
Nawet kiedy wydaje się nam, że coś jest stałe, musimy uwierzyć, iż jedyną pewną rzeczą w życiu jest zmiana.
Autorka konfrontuje swoje przemyślenia z czterema wybitnymi specjalistami: psychiatrą, medioznawcą, stoikiem i coachem.

Monika Jaruzelska to postać z życia publicznego, która wykonywała wiele zawodów, będąc m. in. pierwszą polską stylistką czy dyrektorem artystycznym firmy modowej. Ale od pewnego czasu dla mnie jest ona przede wszystkim autorką - nie pisarką, bo nie tworzy powieści, ale właśnie kobietą piszącą. „Towarzyszka panienka” mnie zachwyciła, podobnie jak późniejsze „Rodzina” i „Oddech”. Nie mogłam więc odmówić sobie lektury jej najnowszego zbiorku. Dlaczego zbiorku? Tak nazywam jej książki, bo to zbiory krótkich tekstów, flesze, migawki, fragmenty wspomnień. Te trzy już przywołane dotyczą samej autorki i jej bliskich; ten najnowszy to już zupełnie coś innego.

Tym razem Jaruzelska przygląda się światu, w jakim żyjemy. A co jest jego elementem typowym, charakterystycznym? Ciągła, nieustanna i powszechna zmiana. Swoje spostrzeżenia autorka omawia z Wiesławem Godzicem, Michałem Feldmanem, Tomaszem Jamrozikiem i Tomaszem Mazurem.

Przystępując do czytania, nastawiałam się raczej na książkę podobną do poprzednich. „Zmiana” jest inna i jak wskazuje sam tytuł, było to pewnie działanie celowe. Nie twierdzę, oczywiście, że to zła książka, tylko najlepiej podejść do niej bez żadnych oczekiwań i nastawień. Niezależnie od moich, nadal cenię w autorce umiejętność trafnego oceniania rzeczywistości i przelewania na papier celnych spostrzeżeń oraz punktowania świata, dlatego też uważam „Zmianę” za wartościową pozycję.

Rosalie Ham „Projektantka”, W.A.B. 2016, ISBN 978-83-280-1407-7, stron 416

Opis wydawcy:
Gdy do domu stojącego na szczycie wzgórza na obrzeżach Dungatar po długim wygnaniu powraca Tilly Dunnage, mieszkańcy miasteczka są oburzeni. Nie mieści im się w głowach, że po tragedii, którą spowodowała lata temu, ma czelność pokazać im się na oczy. Są gotowi zrobić wszystko, by uprzykrzyć jej życie. Ona jednak nie daje się zastraszyć, a dzięki doskonałym umiejętnościom krawieckim, które zdobyła w europejskich stolicach mody, powoli zyskuje akceptację sąsiadów. Prowincjonalne Dungatar zapełnia się brzydkimi ludźmi w przepięknych kreacjach.
I kiedy wydaje się, że wszystko wreszcie zaczyna zmierzać ku dobremu, zaradną Tilly dopada przeznaczenie. Śmierć, która podąża za nią krok w krok, gdziekolwiek się uda, dociera również do Dungatar. Szereg dziwnych wypadków ujawnia jak brudne sekrety skrywają mieszkańcy miasteczka.

Właściwie nie wiem, dlaczego miałam ochotę na tę książkę. Może zadecydował fakt, że na okładce widnieje Kate Winslet, którą po prostu lubię. A może zwyczajnie nie było powodu i już, a ja nie broniłam się, gdy ta pozycja wpadła mi w ręce.

„Projektantka” okazała się jedną z tych książek, która czyta się błyskawicznie, ale wcale nie dlatego, że jest to lekka i przyjemna lektura. Wręcz przeciwnie, mnie zapewniła wcale nie szczyptę goryczy i irytacji. Australijska pisarka stworzyła powieściowe miasteczko, w którym najlepiej ma się hipokryzja. Tilly Dunnage wraca do rodzinnego domu, by zająć się chorą matką. Początkowo nie wiadomo, dlaczego jej nie było. I jakkolwiek nikomu nie podoba się jej powrót, może z wyjątkiem najbliższych sąsiadów i sierżanta Farrata, to kobiety szybko zaczynają wykorzystywać fakt, że w świecie mody nazwisko Tilly coś znaczy, a jej projekty to samo piękno. Przyznam szczerze, że szlag mnie trafił, gdy już wyszło na jaw, co wydarzyło się w przeszłości i jak doszło do wyjazdu dziewczyny. Mało co potrafi mnie tak wyprowadzić z równowagi jak to, że za postępowanie prześladowcy musi cierpieć ofiara.

O czym jeszcze jest ta książka? Na pewno o miłości, rodziców do dzieci i dzieci do rodziców, ale także o tym, jak można rozumieć fatum, które gdy już raz zawiśnie nad człowiekiem, ciągnie się za nim przez całe życie. Ale czy tak naprawdę mamy do końca wpływ na to, co robią inni? Może to nie żadne fatum, jak myślimy, a zwyczajna skłonność do przyciągania do siebie nieodpowiednich ludzi?

Książka przeczytana, to teraz czas na film. 

6 komentarzy:

  1. "Projektantka" mnie najbardziej zainteresowała. I film na podstawie książki również.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod tym komentarzem. :)

      Usuń
    2. Film już obejrzałam i polecam chyba nawet bardziej niż książkę:)

      Usuń
  2. Oglądałam film na podstawie powieści "Projektantka", był ciekawy. Na książkę już za późno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Film "Projektantka" jest super, oglądałam kilka razy, uwielbiam go, w dodatku muzyka i gra aktorów:) Świetnie im wyszło, może i lepiej, że nie czytałam książki. Nie wiem czy bym podołała, tej hipokryzji i zakłamaniu mieszkańców. Oglądając miałam ochotę co poniektórych skrócić o głowę;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.