piątek, 3 czerwca 2016

W skrócie



Dorota Kowalska, Wojciech Rogacin „Korespondenci.pl. Wstrząsające historie polskich reporterów wojennych”, Czarna Owca 2014, ISBN 978-83-7554-955-3, stron 384

Opis wydawcy:
Książka przedstawia kulisy pracy polskich korespondentów wojennych ‒ Marii Wiernikowskiej, Jacka Czarneckiego, fotoreportera Krzysztofa Millera, Wojciecha Jagielskiego, Wiktora Batera, Miłady Jędrysik, Radosława Kietlińskiego, Waldemara Milewicza, kamerzysty TVN Artura Łukaszewicza, Piotra Góreckiego, Wojciecha Rogacina. Wszyscy oni relacjonowali najważniejsze wojny przełomu XX i XXI wieku. Po czym poznać tych ludzi? Kiedy wszyscy uciekają, bo właśnie rozpoczął się atak, oni biegną dokładnie w przeciwnym kierunku. Choć widzowie i czytelnicy podziwiają ich fachowość, oni sami nierzadko płacą za swą pasję wysoką cenę – chorobą własną lub bliskich, utratą i rozpadem więzi rodzinnych, a czasami życiem. A jednak podejmują ryzyko, bo bycie dziennikarzem, fotoreporterem czy operatorem kamery to nie jest dla nich zwykły zawód, to sposób na życie. Korespondent wojenny to nie zawód, ale sposób na życie!


Do tej pory pamiętam dzień, w którym zginął Waldemar Milewicz. Wracałam wtedy z zajęć na uczelni i nie uwierzyłam w to, co usłyszałam w radiu. Milewicz był wyjątkowo charakterystyczny i choć nie ma go już dwanaście lat, to chyba właśnie jego nazwisko przyszłoby mi do głowy jako pierwsze, gdyby kazano mi wymienić polskich korespondentów wojennych. Od jakiegoś czasu z tą profesją kojarzy mi się również Wojciech Jagielski – choć jego postrzegam bardziej przez pryzmat wspomnień jego żony, Grażyny Jagielskiej, która wyjazdy męża przypłaciła pobytem w klinice leczenia stresu bojowego („Miłość z kamienia” oraz „Anioły jedzą trzy razy dziennie”). Ale na kartach polskiego dziennikarstwa wojennego zapisały się jeszcze inne osoby. I właśnie o nich jest ta książka. 

Nie da się nie zauważyć, że jest to zawód wybitnie męski, bo wśród rozmówców Kowalskiej i Rogacina przeważają mężczyźni. Jednak wszyscy mają tysiące podobnych obrazów pod powiekami. Do korespondentki wojennej trafiali różnymi drogami; niektórych łączy podejście do wykonywanego zawodu; pozostali mają zupełnie odmienne zdanie i na pewno ostro dyskutowaliby o tym, czy ich jeżdżenie na wojny to misja, czy praca jak każda inna.

Nie napiszę, że któraś rozmowa zrobiła na mnie największe wrażenie, bo wszystkie takie wywołują. Nietrudno sobie wyobrazić wszystkie te sytuacje, o których mówią dziennikarze, bo przecież talentu nie można im odmówić. Ujawniali go po obydwu stronach kamery – jako reporterzy lub operatorzy – czy aparatu fotograficznego; sprawdzali się znakomicie również „na papierze”.

Dzięki nim mieliśmy możliwość śledzić wszystkie te momenty, które zmieniały historię – najważniejsze współczesne wojny, europejskie i światowe. Książka „Korespondenci.pl” pozwala poznać ich osobiste doświadczenia i historie. Jest też swoistą kroniką polskiego rzemiosła dziennikarskiego. Polecam nie tylko pasjonatom tematu.


Maria Fredro-Boniecka, Wiktor Krajewski „Łączniczki. Wspomnienia z Powstania Warszawskiego”, W.A.B. 2015, ISBN 978-83-280-1900-3, stron 320

Opis wydawcy:
Warszawianki, panienki z dobrych domów, uczennice dobrych szkół, patriotki zaangażowane w konspirację AK i Szarych Szeregów, córki lekarzy, profesorów, przedsiębiorców, właśnie wkraczały w młodość. Czas powstania je ukształtował i teraz, po ponad 70 latach, wciąż żyją wydarzeniami z sierpnia 1944 roku. Każda z kobiet opowiada o powstaniu ze swojej perspektywy, a wszystkie sylwetki układają się w pewną syntezę postaw oraz obraz patriotycznego środowiska walczącej młodzieży tego okresu. Książka ilustrowana jest archiwalnymi fotografiami z archiwum rodzinnych.

Wiele już napisano o Powstaniu Warszawskim. Ujmowano je z najróżniejszych perspektyw i udowadniano w ten sposób, że to temat rzeka. W pewnym momencie pojawiły się także publikacje oddające głos kobietom żyjącym w tamtych czasach, które zostawały żołnierkami i którym wojna zmieniała życie. „Sierpniowe dziewczęta’44” Patrycji Bukalskiej i „Dziewczyny z Powstania” Anny Herbich przeczytałam w ogromnych emocjach; tego samego oczekiwałam po „Łączniczkach” pióra dwójki dziennikarzy. Wybór takiego zagadnienia nie dziwi w przypadku Wiktora Krajewskiego – jego babcia, Zofia Słojkowska-Krajewska, to jedna z bohaterek książki.   

Dziewięć kobiet, we wspomnieniach których znajdziemy wszystko to, co kojarzy nam się z wojną, z wybuchem Powstania, jego przebiegiem i późniejszą kapitulacją. Najpierw była wyniesiona z domu wielka miłość do ojczyzny i patriotyzm, który nie pozwalał przyglądać się biernie, jak w kraju panoszy się okupant. A potem nastał „czas ekstremalny”, „w którym krew, śmierć, głód, lęk i rozpacz współistniały z cudownym rówieśniczym światem przyjaźni i miłości, z azylem wspólnych chwil, tajemnic i zabaw” (str. 13).

Zaprezentowane postacie łączy jednak przede wszystkim to, że w sierpniu 1944 r. były naprawdę bardzo młodziutkie. Tak naprawdę większość z nich była jeszcze dziećmi, dlatego też te opowieści to, w moich oczach, głównie obraz utraconego dzieciństwa i ukradzionej wolności. Jak powiedziała jedna z nich: „Człowiek bardziej niż jedzenia i materialnego bezpieczeństwa potrzebuje wolności” (str. 13) – one jej nie miały, więc o nią walczyły, a ich chlebem powszednim stał się „ból, cierpienie, utrata najbliższych, bieda, głód, wreszcie bolesna bezsilność, której sprzeciwiały się, wstępując do podziemia” (tamże).

Pisałam już o tym nie raz, że bez względu na własną ocenę słuszności Powstania Warszawskiego, jesteśmy winni pamięć i szacunek jego uczestnikom. Jedną z form nich będzie lektura książek poświęconych Powstańcom, także „Łączniczek”. Polecam. 


15 komentarzy:

  1. Czytałam "Korespondenci.pl" - brakowało mi takiej książki na naszym rynku, opisującej doświadczenia rodzimych korespondentów, bo o tych zagranicznych trochę czytałam. Bardzo dobra lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja teraz powinnam o tych zagranicznych poczytać.

      Usuń
  2. Zainteresowały mnie ,,Łączniczki'' i za tą pozycją postaram się rozejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Obydwie książki wydają mi się ciekawe, choć "Korespondenci.pl" są bliżsi moim zainteresowaniom. Fascynuje mnie praca reporterów wojennych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszechstronnie opisuje temat, więc sądzę, że oceniłabyś ją pozytywnie.

      Usuń
  4. Chyba szybciej skusiłabym się na pierwszą pozycję. Pewnie by mną wstrząsnęła.

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo Korespondentów z chęcią i ja bym przeczytała. I tak jak Ty nie zapomnę Waldemara Milewicza. Jego śmierć tak bardzo mną wstrząsnęła, głównie też dlatego, że zawsze mówiłam mamie jak go podziwiam za odwagę, nie jeden raz zdawał relacje gdzie tuż za nim toczyła się strzelanina, można było posłyszeć wybuchy bomb. I nagle taka wiadomość. To była ogromna strata. Muszę koniecznie przeczytać korespondentów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszukaj, Milewiczowi poświęcony jest jeden rozdział. Wróciły do mnie tamte emocje.

      Usuń
  6. Chyba obie sobie dodam na listę Muszę mieć. Nieczęsto czytam tego typu publikacje, ale te polecane jak najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Obydwie książki do przeczytania. Na "Łączniczki"mam ochotę od jakiegoś czasu, tylko ciągle zapominam o tej pozycji w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak miałam, ale w końcu udało się na nią trafić.

      Usuń
  8. Na obie książki mam zdecydowaną chęć!

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.