niedziela, 3 marca 2019

O kryzysie


Znów dopadł mnie kryzys „pisarski”. Czytam dużo, a przynajmniej staram się, ale gdy przychodzi do napisania dłuższego tekstu, czuję opór i pustkę w głowie. A przecież nie jest tak, że czytam książki, o których nie miałabym nic do powiedzenia. Ale gdy już mam wolną chwilę, gdy dziecko zaśnie, wolę poczytać, niż pisać. A im dalej odkładam spisanie wrażeń, tym szybciej mi one uciekają i jest coraz gorzej. Nie wiem, kiedy mi przejdzie, na razie przełamałam się nieco w związku z „Cymanowskim Młynem” Magdaleny Witkiewicz i Stefana Dardy. Ale na pewno nie mogę powiedzieć, że kryzys został zażegnany. Może to tylko jakieś ogólne zmęczenie, przesilenie zimowe, ale na razie nie zanosi się na przełom. I cisza panująca tutaj od końca grudnia jeszcze się nie zakończy. 

Trochę mi przykro i szkoda, jeszcze bardziej jestem na siebie zła, ale równocześnie nie potrafię pokonać niemocy i zniechęcenia. Dobrze mi z tym, że kończę książkę i nie muszę o niej pisać, mogę zabrać się za następną.

Na pewno nie przestanę czytać. I nie żegnam się całkiem, bo na to nie jestem jeszcze gotowa, w końcu blog to naprawdę świetna część mojego czytelniczego życia. Ale na razie odpoczynek mi służy.

12 komentarzy:

  1. Czasami warto odpocząć. Nie ma po co się zmuszać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, z przymusu nic dobrego nie wynika.

      Usuń
  2. Doskonale to rozumiem i mam nadzieję, że kiedy odpoczniesz, wrócisz do nas pełna zapału i energii. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobrze Cię rozumiem. Też się z tym zmagam. Walczę, bo piszę nie tylko hobbystycznie na bloga, ale też na zlecenie. Gdyby nie te zlecenia, pewnie też zawiesiłabym bloga.

    Trzymam kciuki za szybkie zażegnanie kryzysu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz, a ja się zastanawiałam, jak Ty to robisz, że tak regularnie zamieszczasz posty...
      Dzięki i wzajemnie:)

      Usuń
  4. Kochana, doskonale Cię rozumiem. U mnie pojawi się zaraz drugie dziecko i od dłuższego czasu praktycznie nie biorę żadnych egzemplarzy recenzenckich i naprawdę wspaniale mi z tym. Niemniej własne czy biblioteczne egzemplarze recenzuję, chociaż zabiera mi to ogrom czasu, bo czuję wewnętrzny przymus...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezamawianie egzemplarzy do recenzji jest w jakimś stopniu wyzwalające, nie da się ukryć. Ciebie też podziwiam, że w ciąży z drugim dzieckiem w ogóle piszesz:)

      Usuń
  5. ROzumiem Ciebie, bo ja całkiem usunęłam bloga Literackie zamieszanie. Najpierw był kryzys recenzencki, potem krok dalej, aż wreszcie całkiem zlikwidowałam. Bo wszystko się w życiu nudzi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdyby nie zobowiązania recenzenckie... Też wolę czytać.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.