środa, 10 sierpnia 2016

Magdalena Wala "Marianna"



Magdalena Wala „Marianna”, Czwarta Strona 2016, ISBN 978-83-7976-443-3, stron 328

Nie żałuję i drugi raz zrobiłabym to samo – tak mogłaby powiedzieć Marianna Pawłowska, młoda dziewczyna, która ruszyła na pomoc Ojczyźnie w potrzebie. Nie bacząc na konsekwencje, wzięła udział w powstaniu listopadowym, z którego udało jej się ujść z życiem. Ale o tym, jak to życie będzie dalej wyglądało, chce zadecydować jej ojciec, który nie myśli o tym, co dla dziewczyny będzie dobre, chodzi mu tylko o niego samego. Na szczęście matka znajduje jej kandydata na męża. Jaśnie pan hrabia Michał Sierawski wywiera na Mariannie olbrzymie wrażenie, tylko dlaczego jest taki ponury? Jak ona ma sobie z nim radzić? Przed Marianną życie, jakiego do tej pory nie znała; będzie się musiała wiele nauczyć i zawalczyć o szczęście, które powoli rysuje się na horyzoncie.

Magdalena Wala, nauczycielka historii, zadebiutowała „Przypadkami pewnej desperatki”, które bardzo przypadły mi do gustu. Pojawił się w nich wątek historyczny, a te uwielbiam i mogę je pochłaniać w każdych ilościach. Stąd też zapowiedź nowej książki autorki była jak miód na moje serce, bo cała fabuła miała być historyczna. Nabrałam przekonania, popartego jeszcze piękną okładka, że to będzie książka w sam raz dla mnie, że się nią zachwycę. I znów trafiłam, a przeczucia mnie nie zawiodły. Wala udowodniła, że syndrom drugiej książki jej nie dotyczy: pierwsza była dobra, ale druga jest jeszcze lepsza. Pokazała też, że odnajduje się zarówno w wersji współczesnej, jak i w klimatach z przeszłości. I w tych drugich jest chyba nawet lepsza.

Wala ma dar kreowania takich trochę postrzelonych, niepokornych bohaterek. Jej Marianna na pewno nie jest panienką, jakich wiele, bo nie oszukujmy się, mało która panna dorastające w pierwszej połowie XIX wieku uważała, że pole bitwy jest właściwym dla niej miejscem. A Marianna poszła walczyć i to na pierwszej linii frontu, bo uchodziła za... mężczyznę. Nauczona posłuszeństwa i szacunku dla rodziny, po powrocie wiedziała, że jest najbliższym coś winna, więc choć snuła marzenia o małżeństwie zawartym z miłości, wiedziała, że musi zaakceptować to, co przygotowała dla niej matka, zwłaszcza że propozycja ojca wołała o pomstę do nieba (szczerze mówiąc, to tu mnie trochę zatchnęło; jaki ojciec byłby zdolny do choćby myśli o czymś takim?!). Marianna poznaje męża i tu zaczynają się schody, bo choć wydaje się, że mogło być gorzej i źle nie trafiła, to jednak dobrze też nie jest. I do tego te plotki i mocne słowa o hrabim Sierawskim...

Intrygujące – i wyjątkowo sympatyczne, z punktu widzenia czytelnika – okazało się poznawanie charakteru Marianny w nowym otoczeniu i w nowej sytuacji życiowej. Choć nie można jej odmówić przebojowości, śmiałości, a przede wszystkim odwagi, to nie da się też zapomnieć, że była młodym, niedoświadczonym dziewczątkiem, które cechowała pewna naiwność (zabawna scena z impotentem). Do historii rodzącego się uczucia pisarka włączyła również mocniejszy akcent i nutę dreszczyku, które zaowocowały łatwo odczuwalnym napięciem pod koniec książki.  

Magdalena Wala swoją najnowszą książką dostarczyła mi sporo wrażeń czytelniczych: i wzruszenia, i chyba głównie dobrej zabawy oraz rozrywki przez duże R. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że „Marianna” jest kierunkiem, w jakim powinna podążać – chcę więcej takich fabuł w jej wykonaniu! „Marianna” to ciepła, klimatyczna i zabawna powieść, do której lektury gorąco namawiam.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.  

http://czwartastrona.pl/

Wyzwanie: "Grunt to okładka".

18 komentarzy:

  1. Jestem zachwycona tą książką. Takich ''historycznych'' powieści mogłabym czytać bez końca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz już wiesz, chociaż w części, dlaczego tyle u mnie historii:)

      Usuń
  2. Ja też lubię takie książki. To, zdaje się, jest cała seria powieści o różnych kobietach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tego nie wiem, powiedziałabym, że chyba nie.

      Usuń
  3. Chciałabym przeczytać tę powieść i poluję na nią w konkursach...

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam takie książki, z chęcią przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też jestem urzeczona tą książką! Pochłonęłam ją w jeden dzień... i żałowałam strasznie, że już się skończyła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak zachęcająco o niej napisałaś, że jestem bardzo zainteresowana jej przeczytaniem.

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja też dołączę do chóru osób zainteresowanych przeczytaniem tej książki☺.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, ta scena z impotentem mnie rozbroiła. ;) Uwielbiam "Mariannę" całym sercem, jest idealna, cudowna i polecam każdemu, kto chce mnie słuchać/czytać. ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.